poniedziałek, 14 lipca 2014

Od Cassandry

 Minęło parę dni, a ja wciąż nie mogłam dojść do siebie po tym, jak Cinna oznajmił mi, że nie możemy być razem i zastanawia się nad ustąpieniem Leonowi. Prosiłam go z całego serca, ale on nic... jak kamień...
 Elise mi nie pomagała, trując, że mam same przez niego kłopoty. Ona nie rozumiała! Twierdziła, że nigdy się nie zakocha, bo to bezsensowne... A Blacka całowała całowała z jakiej okazji?  Przecież znałam ją i wiedziałam, że ona nic nie robi ot tak.
  Siedząc przy stole usłyszałam jak Gus rozmawia z Alexem, że Cinna coraz bardziej się zapada. Alex był miły, jednak odrobinę kopnięty.  Był straszy od Leona rok. Kokietował wyraźnie moją siostrę, jednak na szczęście się w niej nie wpoił, bo Joe chyba musiałby go zabić.
  A Leo? No cóż...  Starał się trzymać ode mnie z daleka, ale mu niezbyt wychodziło. Był miły, nieśmiały i uroczo słodki. Ale ja nie potrzebowałam słodkiego, miłego chłopaczka jakim był, ale silnego i groźnego mężczyznę - czyli Cinnę.
  Gdy usłyszałam, że z Cinną psychicznie coraz gorzej, wiedziałam jakie to ma podłoże. Nie mógł przebywać od osoby (czyli mnie) daleko jeśli był w niej wpojony.  Postanowiłam go odwiedzić...
  Na następny dzień wybrałam się do jego domu. Rzadko tu bywałam, może parę razy... Odetchnęłam głęboko i zapukałam. Sam podsunęła, że może mi towarzyszyć, ale wolałam załatwić to sama.
   Gdy w drzwiach stanął Cinna, naprawdę przeraziłam się na jego widok. Był bardzo blady, pod oczami miał widoczne sine cienie. Oczy zaczerwienione, źrenice jakieś powiększone... I te blizny które nie do końca się wygoiły. Staliśmy tak przez chwilę patrząc się na siebie bez słowa, a potem wpadłam mu ramiona. Stał sztywny jak posąg, jednak po chwili ostrożnie odwzajemnił mi uścisk. Nie uszło mojej uwadze, że skrzywił się, gdy go objęłam. Nie wiedziałem czy to dlatego, że nadal nie wygoiły mu się rany... czy... po prostu nie chciał mieć ze mną nic wspólnego.
- Co tu robisz? - spytał łagodnie z bólem patrząc mi w oczy.
Zaczerpnęłam powietrza i weszłam do głębi mieszkania. W kuchni jak zawsze było czysto, jednak zauważyłam butelki po wódce obok śmietnika. Odwróciłam się i szepnęłam.
- Piłeś?
Wzruszył ramionami.
- Teraz i tak już nic nie ma sensu - powiedział cicho.
W oczach zalśniły mi łzy.
- Ma... Tylko przestań myśleć, że będąc daleko ode mnie chronisz mnie! Bo mnie tylko krzywdzisz!
Machnął ręką i podszedł do okna.
- To ci przejdzie... Zapomnisz o mnie. Ten Leon.... To bardzo porządny chłopak - dodał obojętnie jadąc palcem po liściach jakiegoś kwiatka.
Teraz robiłam się naprawdę zła.
- Cinna?! Czy do ciebie nic nie dociera?! - podniosłam głos, czerwona na twarzy z gniewu. Zerknął na mnie zaskoczony, a ja kontynowałam.
- Nigdy o tobie nie zapomnę! Nigdy! Mów sobie co chcesz i myśl, ale z każdym dniem z daleka od ciebie cierpię coraz bardziej, nie rozumiesz?! Wole zginąć niż żyć z świadomością, że nigdy cię nie zobaczę!!
W jednej sekundzie stał przede mną i szepnął.
- Nawet nie próbuj tak mówić... Ty zasługujesz jak życie. Ja nie.
- Och zamknij się! - żachnęłam się i pocałowałam go, wkładając w tą czynność cały swój ból i nieszczęście minionych dni. Przez chwilę chciał mnie od siebie odepchnąć, jednak gdy odwzajemnił mi pocałunek z ogromną namiętnością, wiedziałam, że już wygrałam. Posadził mnie na blacie, a ja oplotłam go nogami.
- Kocham cię - szepnęłam - Tak bardzo cię kocham... Przestań mnie zabijać izolując mnie od siebie....
W odpowiedzi tylko pocałował mnie jeszcze mocniej. Gdy rozpinałam mu guziki koszuli, ręce mi nie drżały. Zadrżał lekko gdy przejechałam mu palcami po poranionym torsie, z zachwytem obserwując mięśnie i tatuaż przedstawiający wilka wyjącego do księżyca na piersi. Przejechałam opuszkiem palca po bliznach ran, które zadała mu ta suka. Przez chwilę pojawił mi się w głowie jej rozwścieczony obraz, gdy Cinna niósł mnie przez kuchnie, ale odgoniłam ją z ogromną łatwością śmiejąc jej się w twarz. Gdy Cinna zaczął mnie rozbierać na swoim łóżku nie bałam się. Był ostrożny i delikatny, bo nie wiem skąd, ale wiedział, że to mój pierwszy raz.
Po jego pieszczotach czułam niewyobrażalną przyjemność. A potem wszystkie obrazy zlały się w jedno... Byłam niesamowicie szczęśliwa, że na powrót Cinna jest mój.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz