niedziela, 13 lipca 2014

Od Willa

 Stałem w progu trzymając w jednej ręce jaśka, a w drugiej masło orzechowe. Elise szykująca się do snu parsknęła na ten widok śmiechem.
- To jest twoje przygotowanie do nocy?
Wzruszyłem ramionami przełykając łyżkę masła i wszedłem do środka.
- Mam mieć na ciebie oko, a nie smacznie chrapać.
Elise przewróciła oczami. Zgodnie ustaliliśmy, że dziś będę czuwał w jej pokoju, bo to już zaczynało się robić nienormalne. Jakaś pijawka wkradnie się tu, znów zablokuje jej umysł, a zanim dotrę do jej pokoju może być za późno.
  Także więc oparłem się plecami o ścianę, kładąc ukochany słoiczek na poduszce. Widząc to Elise zawyła ze śmiechu.
- Przyniosłeś tą poduszkę dla słoika?
Wzruszyłem ramionami.
- On daje mi tyle szczęścia... Chyba zasługuje na odrobinę wygody.
   Po godzinie Elise zgasiła światło i obróciła się do mnie tyłem. Wydawać by się mogło, że zasnęła, ale po paru minutach odwróciła się i spojrzała na mnie, po czym westchnęła.
- Choć tu Black. Nie spędzisz całej nocy na podłodze.
Uniosłem brwi.
- Dam sobie jakoś radę El, nie martw się.
- Choć tu - odparła tonem nieznoszącym sprzeciwu.
- Jeśli tak bardzo lubisz moje towarzystwo - mruknąłem.
- Zamknij się Black - syknęła, jednak wyraźnie podśmiewała się pod nosem. 
Westchnąłem i ułożyłem się na samej krawędzi łóżka. Nie przykrywałem się kołdrą, a ni nie opierałem o poduszkę, tylko podparłem głowę na łokciu patrząc Elise w oczy.
- Widać, masz do mnie duże zaufanie - szepnąłem.
- Podejrzewam, że raczej jest to pierwszy objaw mojego szaleństwa.
Zaśmiałem się. Gadaliśmy jeszcze chwilę, a potem Elise zasnęła. Po chwili i ja zacząłem drzemać, wiedząc, że w razie najmniejszego ruchu ze strony wroga się obudzę.

 Gdy się ocknąłem, Elise nie leżała już oddalona ode mnie pół metra, (łóżko naprawdę miała spore) tylko wtulała się we mnie. Uśmiechnąłem się lekko, odgarniając jej włosy z twarzy, gdy wtem wyczułem jakiś ruch. Zesztywniałem natychmiast, a po chwili skupiony przemieniłem się w mrok. Elise opadła tylko ręka, którą wcześniej mnie obejmowała, a tak po za tym wyglądała jak dziewczyna śpiąca w normalnej pozycji.
Isaac pochylił się nad nią z uśmieszkiem i wyciągnął rękę przed siebie. Gdy odrzucił kołdrę i pochylił się nad nią nie czekałem. Wysłałem mu telepatyczne ostrzeżenie.
Zostaw ją w spokoju pijawo i zabieraj się stąd.
Wampir znieruchomiał z wyciągniętym łapskiem, lecz po chwili znów wyciągał je przed siebie. Nie wiedziałem jakie są jego zamiary  - czy chce ją zgwałcić, czy udusić - Bailey dotąd śpiący koło łóżka, zaczął warczeć ostrzegawczo. Zerwałem się szybko, rzecz jasna nie mógł mnie zobaczyć. Okrążyłem go i gdy włożył paluchy pod podkoszulek nic nie spodziewającej się Elise, przepełniła mnie taka furia, że zmaterializowałem się i zacisnąłem mu ręce na gardle brutalnie odciągając od El. Ta przewróciła się na drugi bok i wymamrotała moje imię, ale ja na razie musiałem się rozprawić z krwiopijcą. Zaczął się szamotać pod moim żelaznym uściskiem. Oczy rozjarzyły mi się na znany zielony kolor. Zacząłem go pchać w kierunku okna, którym wcześniej się tu dostał i syknąłem mu groźbę do ucha.
- Jeszcze raz się tu zjawisz, a nie ręczę za siebie. To było tylko ostrzeżenie.
Po czym już sinego na twarzy wypchnąłem przez okno. Obserwowałem jak spada ze stukotem na ziemię.
Nic mu większego się nie stanie - niestety.
Zatrzasnąłem okno i zdeprymowany wróciłem do łóżka. Ze zgrozą pomyślałem, co by się stało, gdybym nie postanowił dziś spędzić nocy w tym pokoju... Podejrzewałem, że Isaac ma niezłą chrapkę na Elise, a mnie na samą myśl ogarniała taka wściekłość, że aż cały drżałem.
 Ułożyłem się z powrotem na samym skraju. Teraz już nie miałem ochoty zasypiać. Elise po parunastu minutach wiercenia się znów do mnie przyległa. A ja cały czas zastanawiałem się kiedy pijawki odpuszczą...

Siedziałem naprzeciwko Elise, obserwując jak pije.
- Ściąłbyś może już te włosy - mruknęła obserwując mnie.
- Chyba nie są jeszcze aż tak długie - odparłem mierzwiąc je sobie.


http://media.giphy.com/media/Cx6TYVPOGXwnC/giphy.gif

Przewróciła oczami.
- Wszechwiedzący Black wie najlepiej - dodała zgryźliwie.
Nie odgryzłem jej się już w tym temacie, ale postanowiłem zaatakować w innym.
- Jesteś bardzo kochliwa - powiedziałem.
Otworzyła szerzej oczy i parsknęła śmiechem.
- Ja? Kochliwa? Proszę cię...
- Tak słodko się wczoraj do mnie przytulałaś - odparłem ze złośliwym uśmieszkiem.
Zarumieniła się gwałtownie.
-Ja... Ja... Nie panuje nad sobą podczas snu.
-Zauważyłem - dodałem zgryźliwie - Niektóre osoby chcą to wykorzystać.
Uniosła brwi.
- W jakim sensie?
Zastanawiałem się czy jej powiedzieć, czy nie. Dość miała już kłopotów, jednak uznałem, że powinna wiedzieć.
- Wczoraj w nocy przyszedł do ciebie Isaac.
Nóż którym smarowała kanapkę brzęknął o talerz. Rozdziawiła usta.
- Serio?
- Mhm.... Spałaś sobie słodko, kiedy ja odwalałem robotę - mruknąłem - Też bym tak chciał - dodałem rozżalony.
Zaśmiała się cicho, jednak zaraz spoważniała.
- Zabiłeś go?
- Na razie uraczyłem go "małym" ostrzeżeniem.
-Co masz na myśli?
- Trochę go przydusiłem i wywaliłem przez okno - wzruszyłem ramionami.
Elise parsknęła śmiechem.
- Dzięki. Chyba będę musiała rozważyć twoje wprowadzenie się do mojego pokoju.
Teraz to ja się szczerze roześmiałem. Po chwili zmieniłem temat.
- Wiesz, Cassie bardzo się martwi, że... no wiesz nie odwiedziłaś jej ani razu.
Elise zrobiła zbolałą minę.
- Wiesz przecież, że nie mogę.
- To samo jej powiedziałem. Widać było, że ma lekki żal do ciebie, jednak po tym od razu zrozumiała. Mąra z niej dziewczyna.
- I kochana - dodała szeptem - Tyle przeszła...
- Tak jak ty - mrugnąłem do niej po czym wstałem od stołu.
- Zmywam się. Twój narzeczony idzie.
Uniosła brwi.
- Jaki narzeczony?
- Pan August Idealny.
Zmierzyła mnie spojrzeniem, jednak w efekcie parsknęła śmiechem. Ledwo dotarłem do salonu, gdy już usłyszałem jak ludzie wchodzą do domu. Zacząłem bawić się z Bai, zastanawiając się gdzie tym razem pijawki zaatakują...
























Brak komentarzy:

Prześlij komentarz