sobota, 19 lipca 2014

Od Elise


Chciałam wybuchnąć płaczem, umrzeć, odejść i nie wracać. Klaus zadowolony z siebie wpatrywał się we mnie ze złośliwym uśmieszkiem popijając krew w szklance.
-No to co? Usunąć ci pamięć?
Milczałam.
-Chcesz o nim zapomnieć?
-Chciałabym na odwrót.Żeby on zapomniał o mnie.-Odparłam.
-Jak to jest, czuć tak wielką miłość? Człowiek to istota nie do zrozumienia dla mnie.
-Zastanawiałeś się kiedyś, żeby być człowiekiem?Wrócić do tego?
-Raz.
-Nie zakochałeś się w nikim?
-Była jedna.
-Więc wiesz, jak to jest.
-Zapomniałem.-Mrugnął do mnie.-Zapomniałem, jak to jest.
-Mimo tego, jeśli usuniesz mi pamięć, ja nie oddam ci mocy.
-Ale zniknie z twojego małego serduszka ten chłoptaś.
-Mogłabym godzinami wymieniać, w czym jest lepszy od ciebie.
-Nadal utrzymujesz spokój? Widzę, że chce ci się płakać. Co się z tobą stało? Wiem, że byłaś kiedyś wredną znieczulicą, a teraz?
-Teraz wiem, co to znaczy miłość.
-Wtedy byłaś bardziej pociągająca.
-Nie znałeś mnie wtedy.
Z uśmiechem wstał z fotela i podszedł do mnie.Spojrzał mi w oczy.
-Naprawdę myślisz, że mnie nie znałaś?
-Nie chciałabym cię pamiętać. Jeśli ktoś mi zniszczył życie, to na pewno nie Will.
-Przecież jest wysłannikiem śmierci, jak możesz go kochać?
-Każdy zasługuje na miłość. -Szepnęłam.
-Mylisz się, kochanie. Śmierć nie zasługuje na miłość. Zabija, żywi się cierpieniem, wspomnieniami, on nie jest taki jak ci się wydaje.
-Nic mi się nie wydaje. Kocham go, a tobie nic do tego. Usuń mi wreszcie tą pamięć.-Szepnęłam.
Doskonale wiedziałam, że pamięci nie może mi usunąć, dzięki temu, że mojej matce także się nie dało. Chciałam, by tu była. By był tu tata... Gdyby byli rodzice, gdyby Will nadal tu był... Czułabym się najbezpieczniejsza na świecie, ale ich nie ma. Will odszedł, nie ma go. Musiałam to w końcu zrozumieć. Przestał mnie kochać... Boże, chciałabym by to był tylko sen!
-Zaczynać?
-Tak.-Szepnęłam.
Kiedy było po wszystkim, odsunął się. Udawałam, że nic nie pamiętam, blokowałam swój umysł jak tylko potrafiłam. W końcu poczułam blokadę... mocną tarczę, która nie pozwoli nikomu wkraść się do mojej głowy... Jedynie Willowi. Jednak... poczułam pustkę. Nie czułam tej kontroli w głowie... Nie czułam, że on jest gdzieś tam przy mnie, że zaraz go zobaczę w drzwiach, uśmiechnie się do mnie, przytuli... pocałuje... będzie zawsze. Ale tego nie ma. Zniknęło. To bolało najbardziej, że on już może się nie pojawić w moim życiu... Bo się nie pojawi. Jeśli chodzi o fakty, łatwo było mi się z nimi oswoić, ale nie z tym, że Will mnie naprawdę opuścił... Nie mógł mnie ochronić, jednak... On mnie zostawił. Nie mogę tego znieść... Za bardzo boli...
-No. Jak Elise?
-Co tu robię?
-Przyszłaś w odwiedziny do mnie.
-Ach...-Szepnęłam.-Co z Cassie?Gdzie jest? Czemu...-Skończyły mi się pytania.
-Co, czemu?
-Czemu... Czemu nic nie pamiętam?-Wymyśliłam.
-Och,... nie warto rozpamiętywać!
-Mhm... Coś poważnego?
-Nie. Chwilowe. Przestań blokować umysł.
-Nie wiem...Nie wiem jak przestać...
-Kłamiesz.
-Nie wiem, naprawdę.
-Przestań kłamać.
-Ale ja nie kłamię.
Uderzył mnie w brzuch z całej swojej siły. Upadłam. To było nic w porównaniu do bólu, z jakim zmagałam się kilka chwil temu, że Will... że Willa nie ma...
-Przestań blokować!
-Nie mogę.
-Dlaczego?Pomóc ci?-Kopnął mnie w brzuch.Złapałam się za niego.-To jedyna metoda, byś przestała blokować umysł.
-Nie umiem...-Szepnęłam.-Nie wiem jak przestać.
Ponownie kopnął mnie w brzuch. Kiedy zaczął wygadywać głupoty o rodzicach, że zabił Cass... Zaczęłam płakać. Naciskał na mnie dość mocno, chciał mnie osłabić... Ale TA blokada... Już nie zniknie. Czułam jaka jest silna, to co, że to Klaus... Nie może nic zrobić, ja też.
-Nie mogę,nie mogę...!
-Przestań beczeć.-Zażądał.
-Zostaw mnie w spokoju.-Syknęłam.-ZOSTAW!
Poczułam znaną mi silną energię. Pękło lustro, żarówka... Odrzuciłam go na ścianę nieznaną siłą, coś mi pomagało... tylko co...?
Klaus widocznie był zaskoczony moim przypływem mocy i energii, ale nie mogłam tego opanować.
-NIE MOGĘ PRZESTAĆ! ZOSTAW MNIE! ZOSTAW! ZROZUMIAŁEŚ?!
Zauważyłam w odłamku lustra, że oczy świeciły mi się na niebiesko, wydawało mi się, że włosy lekko także, skóra pociemniała... Cała się nagle zmieniłam, teraz dopiero czułam się potężna...
-Uspokój się.-Zaczął Klaus.-Umiesz nad tym zapanować.Uważaj, do kogo mówisz.
-Do kogoś, kto zniszczył mi życie!Zapanuję, jeśli przestaniesz mnie krzywdzić! Daj mi żyć w spokoju, omijaj mnie jak możesz! Daj mi zapomnieć o swoim istnieniu!
-Schlebiasz mi...a no i...Może spróbuję, ale przestań niszczyć mi dom...
-Mogę zobaczyć się z siostrą?
-Nie.Później.
Uspokoiłam się, usiadłam na werandzie... zapadłam w głębokie myślenie.
-Will... czemu musiałeś zniknąć...-Pomyślałam czując się wolna w swoich własnych myślach.-Brakuje mi Ciebie...
Kiedy ktoś by wszedł w mój umysł, poczułabym to... Ale... Nikt już nie wejdzie... Tylko czekam na powrót Willa... Musi wrócić... Nie chcę bez niego żyć, jednak nadzieja, ta mała nadzieja powoli się rozmywała. Traciłam ją, on nie wróci. Kiedy kompletnie ta nadzieja zniknie... Nie wiem, co się ze mną stanie... Czuję, że... że to koniec, bo bez niego życie jest po prostu do dupy...Nie ma tego szczęścia, nie czuję miłości, nie czuję serca... przestało bez niego bić...Teraz jestem nikim. Bez niego nie mam szans na szczęście.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz