poniedziałek, 14 lipca 2014

Od Elise

Spojrzałam na Zeda, który wyraźnie z czegoś się śmiał.
-Co cię tak rozbawiło?-Spytałam.
-Myśli Alexa.-Odpowiedział ze szczerym uśmiechem. 
-A mogę wiedzieć o czym myśli?
-O kim.-Poprawił mnie nadal się śmiejąc.
Spojrzałam na niego pytająco.
-O tobie!
Uniosłam brwi. 
-Co o mnie myśli?
-Ładna jesteś, masz ładny tyłek... Mam wymieniać dalej?
Przewróciłam oczami.
-Co chce ode mnie Cinna?
-Na razie nic.
-W takim razie po co ciągniesz mnie pół miasta w nieznanym mi w tym momencie kierunku?
-Bo mamy dla ciebie niespodziankę no! Nie psuj jej. 
-O... No... w porządku. 
Kiedy weszliśmy do domu Augusta dopadło mnie kilka wilkołaków i ścisnęło delikatnie. Sam widocznie była z czegoś zadowolona... Dziwiłam się, bo zwykle siedziała w szpitalu przy Paulu... 
Po chwili wszystko było jasne. Paul stanął przede mną z szerokim uśmiechem.Rzuciłam się na niego i przytuliłam. 
-Wyszedłeś!Kiedy?-Oderwałam się od niego.
-Wczoraj. Byłbym wcześniej, ale Sam chciała mieć pewność, że jadu już nie ma. 
Uśmiechnęłam się do Sam. 
Po kilku minutach zaczęłam na spokojnie rozmawiać z Paulem, kiedy całe towarzystwo oglądało mecz. Wraz z Sam, jak zauważyłam spodobała jej się piłka nożna. 
-Nie oglądasz meczu?
-Wiesz... Nie jestem fanem tego sportu.-Uśmiechnął się.
-Jak się czujesz?
-Nie naśladuj Sam, Ellie. 
Zaśmiałam się. 
-Nawet dobrze mi to wychodzi... Ech... Musze chyba popracować nad ''trzymaj język za zębami''... 
-A co znów powiedziałaś?
-Znów? Aż tak przesadzam?
-Nie. Teraz się zmieniłaś, jesteś inna. 
-Gdzieś to już słyszałam.-Mruknęłam.-Co takiego się ze mną stało?
-Wiele rzeczy słyszałem od chłopaków, ale mówili, że jesteś... No... Mniej wredna...
-O, to chyba źle!-Uśmiechnęłam się.
Po kilku godzinach rozmowy spytał.
-Odwieźć cię?
-Jakbyś mógł...-Szepnęłam. 
-Chodź.
Kiedy wstaliśmy usłyszeliśmy głosy, tylko głosy, bo całe towarzystwo nie odrywało wzroku od gigantycznego telewizora. Cały ten dom był gigantyczny... 
-Już idziesz Ellie?!-Odezwał się Alex. 
-Ehm... Tak...
Ku mojemu zdziwieniu Alex wstał i mnie przytulił. TO było dziwne, widziałam jak Paul go obserwuje, chyba go nie lubił. Cały czas na niego tak patrzył. Na Leo tak samo. 
-Chyba za bardzo mu się spodobałaś.Ci bracia mi nie pasują...
-Widać...ehm...Też słyszałeś jego myśli?
-Ja nie grzebie im w głowach.
-Jesteś strasznie dorosły... Taki... inny niż oni... No, i jeszcze Cinna... 
-Reszta raczej woli się bawić...
-Co z Isaacem?
-Jeszcze Gus wyprosił od Cinny, żeby go przetrzymać trochę. Widocznie lubi patrzeć jak on cierpi.
-Kto by nie lubił...
-Ty.-Odparł prosto i szybko.
-Dlaczego ja?
-Bo dla wszystkich chcesz jak najlepiej. Nie lubisz, kiedy ktoś cierpi, nawet on.
-Akurat... on cały czas był pod wpływem... 
-Tak, ale wiem, że marzysz żeby Victoria dostała za swoje. 
-Tak...Marzę o tym... -Spojrzałam w bok.
Paul podwiózł mnie pod dom. Odjechał, dziś szedł do Sam, już wiadomo co się szykuje. Cassie nie było nadal, a ja zaczęłam mieć wyrzuty sumienia, że naprawdę to co mówiłam, było nie potrzebne... Może lepiej, żebym przestała mówić to, co myślę...?

Rano zeszłam na dół.W salonie siedziała Cassie, wyraźnie zadowolona i... zdawało mi się, że czeka na kogoś. Usiadłam koło niej. Jednak chyba nadal była na mnie zła. Oparłam brodę o jej ramię i wpatrywałam się w nią.
-Przepraszam Cass...
-Za co?
-Za to, że tak... Że byłam taka nie czuła... Po prostu nie chcę, żebyś znów wpakowała się w kłopoty, chociaż ja i tak jestem w tym mistrzynią...
-Ha Ha Ha. Przeprosiny przyjęte.-Uśmiechnęła się do mnie.
-Kto ma przyjść?-Spytałam ciekawa.
-Sam.
-O... Fajnie..
-A co? Nie jesteś chyba zadowolona...?
-Bo dziś ją widziałam. Entuzjazmowała się meczem z chłopakami.
Nagle do środka wbiła Sam. Ja bawiłam się sznurkami od szarych krótkich spodenek siedząc po turecku. Między nogami spał Bai, który dopiero co do mnie przylazł.
-O-MÓJ-BOŻE!-Krzyknęła z jakiegoś powodu szczęśliwa.
-Co się stało?-Spytała Cass ciekawa jej zachowaniem.
-Byłam u Paula wczoraj... Właśnie od niego wracam!
Przewróciłam oczami.
-Spałaś z nim?-Spytała moja siostra.
-No! Było niesamowicie!Jest taki ostry w łóżku...!
-Czym się tam entuzjazmujesz Sam?-Mruknęłam.
-Tak? To super...-Szepnęła Cass trochę... skrępowana?
-Co jest Cassie?-Usiadła koło nas Sam a potem wstała wiercąc się jak mrówka w gaciach.
-No... bo ja też...


- O - MÓJ - BOŻE! Naprawdę!? ALE ODJAZD!-Po chwili zwróciła się do mnie.-A jak tam z Blackiem?
-Jak tam z... Blackiem?-Powtórzyłam kiedy wyrwała mnie z rozmyślań.
-No właśnie to powiedziałam!
Uniosłam brwi i spojrzałam na siostrę, a potem znów na Sam. Rozdziawiłam lekko usta i nie wiedząc co się działo odpowiedziałam.
-Nijak.
-No jak to nijak?!Przecież wiadomo, że się całujecie!
-Sam, znów masz informacje od mojej siostry?-Spytałam.
Cassandra spojrzała na mnie i otworzyła szeroko oczy.
-Ja?!
-Często zdarza ci się natknąć na moment, kiedy akurat się całujemy.
-A całowaliście się jednak!
-Ale to co innego.
-Jakie to słoooodkie! Pasujecie do siebie!
-Między nami NIC NIE MA. Ziemia do Saaaaaaam!-Pomachałam jej przed oczami ręką.-Seks za bardzo na ciebie działa.
-A gdzie Black, tak w ogóle?-Spytała Cassie.
-Nie wiem.-Wzruszyłam ramionami.-Gdzieś poszedł, co mi do tego.
-Idziemy dziś na imprezę!-Zarządziła Sam nagle.
-Żebyś nie uprawiała tego seksu codziennie z Paulem b...
Sam powstrzymała mój złośliwy komentarz jednym gestem.
-Będzie piwo,seks i chłopaki!
Zaśmiałam się jako jedyna. Cassie patrzyła na nas z niedowierzaniem.
-Będzie super! Wszystko będzie u mnie! Albo... Albo nie! U chłopaków!
-Macie takie same domy, wielkością od siebie się nie różnią. Dom chłopaków jest stworzony do imprez.-Skomentowałam.
-Cass idziesz!-Zażądała.-Będzie Cinna!
-No...dobra.-Westchnęła.
-Aaaaale cię Sam wzięło na Paula, teraz tylko będzie ci chodziło o jedno dziewczyno.
Spojrzała na mnie uśmiechnięta.
-Eeeej! Wiesz co!?-Zaśmiała się i rzuciła we mnie poduszką. Bai tylko przekręcił się na drugi bok.-Ale on słodki...
-Dla ciebie NAGLE wszystko stało się słodkie.-Uśmiechnęłam się.
-Jak wylądujesz w łóżku z...
-ANI SIĘ WASZ SAMANTHO.-Przerwałam jej.-Odwalcie się! Nic między nami nie ma,  nie odczekanie twoje!
-Mielibyście ostry s...
-SAM!-Wrzasnęłam.
Roześmiała się histerycznie i opadła na fotel.
-Idę do chłopaków. Idziecie?
-Jestem zmęczona...-Ziewnęłam zakrywając usta dłonią.
-Ja mogę iść. Chętnie zobaczę się z Cinną.-Stwierdziła Cass.-Wiedziałaś, że Alex coś do ciebie...
-Wiem.-Szybko odpowiedziałam prawie zasypiając na kanapie.-Ooo.. Jak doobrze... Złaaaaź mi z tej kanapy.-Zepchnęłam ją z kanapy kładąc się na niej. Zwinęłam się jak kot a one wyszły. Zasnęłam na kanapie w błyskawicznym tępie i czułam, że także szybko odzyskam energię... Matko, dopiero dwudziesta druga...

Na następny dzień, Sam udało się wyciągnąć mnie do chłopaków, jednak nie byłam zadowolona z tego, co tam się działo. Sam to też zaczęło przeszkadzać, a Cass?Była wściekła. Paul siedział zjarany jak cała ta gromada, a Cinna? Zniknął. Siedział na werandzie na krześle wpatrując się w dal. Cass poszła do niego, jednak widać, że nie chce mieszać się do tego co tu się dzieje. Sam była naprawdę zła, powędrowała do Paula i pociągnęła go na zewnątrz na drugą stronę domu. Tutaj słyszałam, jaką awanturę mu zrobiła. Alex kiedy mnie zauważył wstał i zaćpany i zjarany uśmiechnął się do mnie udając, że nic nie brał.
-Hej.-Strzeliłam sztuczny uśmiech.
Ale zaraz pokazałam złą minę. Spojrzałam na Gusa, który z chłopakami bawił się w najlepsze. Pokręciłam głową z niedowierzaniem.
-Do czego wy się zniżyliście?!-Krzyknęłam.
-Oj to raz... tylko raz!-Odezwał się Leo.
-Raz?! Na pewno nie braliście TYLKO raz!
-Wyluzuuj..-Podszedł do mnie Alex i starał się mnie pocałować. Odsunęłam się i zrobiłam krok w tył.Wiedziałam do czego prowadzi takie coś, jeśli jest się wilkołakiem. Świruje, wariuje i chce się całować z byle kim.Tak mówił mi kiedyś Cinna... Kiedy Alex coraz bliżej podchodził, i przytulając mnie, zniżał rękę, zdenerwowałam się.Bez słowa wyszłam i wróciłam do domu. Usiadłam na kanapie i zadałam sobie pytanie... Co wilkołaki we mnie widzą?!Czy zawsze według nich ''wyrwanie'' dziewczyny to śmiały pocałunek?! Nie. Jeśli chodzi o mnie - to nie. To są moi przyjaciele, nie chcę nic więcej... Nie uśmiechało mi się być dziewczyną wilkołaka... W ogóle nie uśmiechało mi się, być czyjąkolwiek dziewczyną... Na razie. Każdego faceta trzymam na dystans... Każdego? No, akurat Willowi pozwoliłam nawet na pocałunki... Dziwne? Z pewnością...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz