czwartek, 10 lipca 2014

Od Elise

 Obudziłam się rano z wielkim bólem głowy. Byłam dość zmęczona, ale po czym? Nic nie pamiętałam... Przeczesałam ręką włosy i rozejrzałam się po pokoju. Kiedy dotknęłam pewnego miejsca na głowie zabolało mnie. Syknęłam cicho i poczułam, jak ktoś nagle się zjawił w pokoju. Znów zamknęłam oczy i zagryzłam wargę. Miałam wrażenie, że Joe westchnął z ulgą. Usiadł koło mnie.
-Jak się czujesz?
-Łeb mi pęka...Boli mnie trochę ramię... Nic nie pamiętam... Ale poza tym... to doskonale. -Uśmiechnęłam się lekko.
-No i w sumie dobrze, że nic nie pamiętasz...
-Ale to nic, nie oznacza, że wszystko co było wczoraj zniknęło.
-Co pamiętasz?
-Jak odciągałeś ode mnie kundla... Potem się na mnie rzucił i straciłam przytomność.
-Teraz ty, co? Sama mówisz na niego kundel?
-Bo jestem na niego zła, jak mnie traktował ostatnio...a na dodatek...Nie wiadomo, jaki będzie po pełni...
-Jak go tutaj zobaczę, to złamię mu kark. Ma szczęście, że nic poważnego ci się nie stało bo bym zamordował go jeszcze...
-A tobie?
-Szybko goją mi się rany. -Wzruszył ramionami.
-Zrobił ci coś?-Szepnęłam.
-Kilka zadrapań...
-Kilka? A to, jak mi się wydaje, jest największe?-Wskazałam na jego rękę.
-Goi się. -Mrugnął do mnie.
-Powoli. Przeze mnie znów..
-To nie przez ciebie, tylko dlatego, że wilkołaki nie upilnowały go w tej piwnicy. Nie przejmuj się tak mną.
-Będę się przejmować! Nie przesadzaj, to, że czasem zachowujesz się tak obojętnie, to chyba padło ci na mózg... Jesteś dla mnie w jakiś sposób.. ważny... Nie chcę, żeby coś ci się stało...
-Nie stało. Żyję przecież.-Zaśmiał się.
-Och, spadaj...-Uśmiechnęłam się znowu.
-Moja siostra o wszystkim wie?
-Nie. Nie mówiłem jej.
-I dobrze... Niech nic nie wie.
-Przecież nie ukryjesz przed nią rozwalonej głowy.
-Ale nie pytała się ciebie o te zadrapania?
-Pytała. Powiedziałem jej, że spotkałem Isaaca w lesie.
Zaśmiałam się.
-Dobra... muszę wstać...
-Chyba to nie najlepszy pomysł.
-Czemu?
-Będzie ci się kręciło w głowie przez jakiś czas...
-No ale nie mogę siedzieć w łóżku.
-Jak chcesz. -Wstał.-W razie czego wołaj.
-Nie licz na to.-Uśmiechnęłam się do niego.
Kiedy wyszedł, ja poszłam się przebrać. Zeszłam na dół i chwiejnym krokiem doszłam do krzesła. Usiadłam na nim zakrywając twarz dłońmi. przy dole siedziała już moja siostra która rozmawiała z Blackiem na jakiś temat.
-A tobie co jest?-Spytała Cassie.
-Nic,nic...-Wymamrotałam.
-Dziś wpada tutaj Isaac...-Zaczęła.
-To chyba sobie posiedzi na psim tyłku na zewnątrz...-Skończyłam krótko.
-Nie chcesz z nim pogadać? Nie był sobą... ale...
-Ale dał w kość wszystkim. Cinna też ma zadrapania na ciele, Gus i pewnie Damon, jak i reszta.
-Ale to była tylko pełnia...
-Tylko pełnia? Wilkołak w czasie pełni jest niebezpieczni. Ale tylko początkujące, reszta nie reaguje na pełnie.
-Isaac to początkujący?
-Tak. To jego pierwsza pełnia. Dlatego mu tak odbiło... ale nie wiadomo jaki teraz może być...  Ale prawda jest taka, że on jest wilkołakiem... to co, że początkującym? Tym gorzej dla mnie...
-Dlaczego?-Spytała Cassie ciekawa.
Pokręciłam głowę lekko i ciągnęłam.
-Bo... jeśli przed pełnią zalazłam mu za skórę, to teraz będzie tak przez jakiś czas. Będzie mnie tak traktował, nie będzie sobą. Ale rozmawiając ze mną, widzę jaki zaczyna być. Widzę w jego oczach co chce zrobić...
-Nie chce ciebie zabić... To Isaac...
-Isaac w czasie pełni to zupełnie co innego, i po pełni. Teraz tak będzie przez jakiś czas, nie wiadomo ile. Jeśli tu przyjdzie, będzie chciał ze mną rozmawiać, a potem pewnie mnie skrzywdzić...
-Nie zrobi tego.-Mrugnął do mnie Joe.-Do póki masz mnie nic ci nie grozi.-Szepnął mi na ucho.
-Co mu wczoraj zrobiłeś?
-Myślę, że złamałem coś... Żebro, albo rękę...
-No coś ty!Dlaczego?!-Wybuchnęła Cassie.
-Należało mu się.-Odpowiedział krótko Joe.
Zerknęłam na jego rękę. Męczył mnie ten widok jak nie wiem co...! Ale widać było, że dosyć szybko mu się goiła ta paskudna rana.
-Boli cię...?-Spytałam cicho.
-Nie. Na początku tylko troszkę. Ale teraz nic nie czuję.
Dotknęłam lekko rany obserwując jego minę. Napiął mięśnie i zaraz potem się rozluźnił. Wziął głęboki wdech....
Teraz lekko zabolało mnie ramię. Ach... ta rana... Złapałam się lekko za ramię i syknęłam cicho. Joe to usłyszał.Jednak nie zdążył nic powiedzieć, bo szybko coś wypaliłam.
-Trochę cię jednak boli. Przepraszam...
Zmartwiłam się jego stanem, mimo tego, że on sobie i tak doskonale radzi... No ale... Zmartwiły mnie te rany...
-Za co mnie przepraszasz? Nie przesadzaj mała.
-Za to, że ...
-Mówiłem ci już, to nie przez ciebie.
Westchnęłam i spuściłam wzrok. Nie chcę, żeby przychodził tu Isaac...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz