sobota, 19 lipca 2014

Od Elise




-Jesteś niebezpieczna Elise, ale to nie znaczy, że masz od tego uciekać.-Odezwał się Lee.
-Dobra, zrozumiałam...-Westchnęłam.
-Czyli co, ten cały Klaus chce twoją dziewczynę?-Uśmiechnął się Lee zwracając do Willa.
-Ale jej nie dostanie, zgadza się El?
-Taaaak...-Mruknęłam.
-Co jest? Odechciało ci się ucieczki?
-Odejścia - to prawidłowe słowo. 
-Jasne, oczywiście kochanie.
-Słodko, zaraz rzygnę. 
-Łazienka jest tam.-Wskazałam palcem znudzona.
-Kurcze, jak twoja dziewczyna się nudzi, to weź ją do łóżka zaprowadź, może przestanie się nudzić.
Will się roześmiał widząc moją minę.
-Zawsze przypełznie publiczność która lubi popatrzeć. 
-Może lubią ostry seks.
-Lee, zamknij się.-Mruknęłam wpatrując się w buty. 
-Ach, tak bardzo,bardzo,bardzo chciałem cię poznać...-Westchnął.
Uśmiechnęłam się sztucznie.
-A ja bardzo chciałam poznać Cho.
-Uuu poznały się?-Spojrzał na Willa.
-Tak, znów mi truje o tym, że wybrałem źle, że Elise i tak się wykończy za ileś tam lat...
-No a nie?
-Jest nieśmiertelna.-Odparł Will.
-Co?-Zdziwił się.-Nieśmiertelny człowiek z zajebistymi mocami? Super. 
-Kiedyś była chora na raka,niedotlenienie płuc... Kiedy miała umrzeć pieprzona czarownica która teraz niszczy jej życie, uratowała ją od śmierci przy czym stała się nieśmiertelnym człowiekiem. 
-Czyli to źle, że żyję?-Spojrzałam na Willa.
Zaśmiał się i mnie pocałował.
-Skądże.
-Oooooch przestańcie, poliżecie się jak pójdę. Chyba, że mam robić za publiczność.
Uśmiechnęłam się i zerknęłam na Willa jeszcze raz. No to co...? Chyba muszę zostać.. Nawet bez Willa nie przeżyłabym dnia.
Kiedy Lee wyszedł, usiadłam Willowi na kolanach. Uśmiechnął się i bez słowa mnie pocałował.
-Co z Cass? Nie ma jej już dwa dni.
-Chyba nie chce mnie widzieć.-Szepnęłam.
-Kiedyś wróci.
-Oby nie teraz.Zawsze ktoś nam przeszkadza.
Roześmiał się i znów zaczął mnie całować.
-Tylko nie zwalaj niczego z blatu.-Uśmiechnął się.
Bez słowa zaczęłam całować go coraz mocniej. Posadził mnie na blacie a ja oplotłam go nogami. Uśmiechając się dalej go całowałam. Zjechał na szyję.
-Bardzo Cię kocham...-Szepnęłam.
-Ja Ciebie także.-Mruknął kontynuując.
Nagle do środka weszła Cass.
-Jestem na chwilę!-Krzyknęła, nie zauważyła nas.
Zerknęłam na nią rozbawiona czekając, czy nas zauważy. Kiedy to zrobiła z rozdziawioną buzią wyszła cała czerwona. Will śmiejąc się mówi.
-Czyżby twoja siostra wróciła?-Mruknął.
-Na chwilę...-Uśmiechnęłam się i pocałowałam go w usta.
Jak ja go kocham...!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz