sobota, 12 lipca 2014

Od Kai

 To były sekundy. Wiedziałam, że zaraz to coś co zostało z Matta mnie zgwałci... Już wtedy chciałam zginąć szybką i bezbolesną śmiercią. I nagle drzwi się otworzyły, a w nich stanął naprawdę rozjuszony Aron. Oczy dziwnie mu lśniły i uniósł obydwie dłonie.  Mimowolnie zakryłam się kocem, a w sercu poczułam ogromną ulgę, gdy Matt skoncentrował się na Aronie.
- Zostaw ją - wycedził - Albo będziesz miał do czynienia ze mną.
- Już się boję! - zaśmiał się ironicznie, a wtedy Aron w niego czymś trafił, a on zatoczył się. Szybko złapałam ubrania i przemknęłam za plecami Arona do łazienki cały czas zakrywając się kocem.  Tam w pośpiech się ubrałam i stanęłam w drzwiach.
Aron właśnie wykończył Matta. Ze łzami w oczach wpadłam mu w ramiona.
- To nie był Matt - wyszeptałam.
- Tak, wiem. Matt prawdopodobnie zginął w Ameryce, a jego ciało przejął jakiś demon.
Skinęłam głową i podniosłam wzrok. Popatrzyłam w jego oczy, które przypominały płynne złoto. Teraz zdałam sobie sprawę, że Aron był wiekowy parę lat starszy ode mnie i naprawdę przystojny. Nie wiem co mi odbiło, ale wspięłam się na palce i pocałowałam go (!!). Aron zamiast mnie odepchnąć, po chwili zdumiony odwzajemnił pocałunek. I nagle obraz mojego ukochanego pod oczami podziałał na mnie jak kubeł zimnej wody. Oderwałam się od niego szybko.
- Przepraszam Aron! - bąknęłam i zanim zdążył coś mi odpowiedzieć, zbiegłam po dwa schody na dół.
- Kaja! - krzyknął za mną wychylając się przez balustradę.
- Dziś nocuję poza domem i jutro też pewnie i pojutrze i w ogóle! - krzyknęłam z wypiekami na policzkach i wybiegłam z domu.
  Wstrząśnięta szłam chodnikiem. Co ja robiłam?! Najpierw kochałam się z Ivanem, potem o mało nie zgwałcił mnie mój były w postaci chodzącego trupa, a na koniec pocałowałam człowieka, który był dla mnie jak starszy brat, a nawet wujek! To się robiło naprawdę nienormalne.
  Gdy znalazłam się w domu, w którym mieszkał Iv i moi przyjaciele, zostałam przez nich otoczona w żelazny uścisk.
- Martwiliśmy się o ciebie!
- Gdzieś ty była?!
- Ivan już miał sprawdzić co u ciebie!
Wzdrygnęłam się lekko i popatrzyłam na Ivana spokojnie siedzącego na kanapie w luźnej pozie i zerkającego na mnie z figlarnym uśmieszkiem.
W jednej chwili zapragnęłam znaleźć się z nim sam na sam w jego pokoju, ale wyrzuty sumienia po Aronie nadal mnie gryzły.
Z dziewczynami i Andrijem gadałam pół godziny. Ivan wyszedł i miał wrócić "za chwilę". Potem gdy bliźniaczki (Julie i Evanlyn) poszły do pokoju jednej z nich, a Ira zaczęła całować się z Andrijem, całkowicie opuściła mnie chęć przebywania w ich towarzystwie.  Poszłam więc do pokoju Ivana. Położyłam się z westchnięciem na jego dobrze znanym mi łóżku. W pokoju jak zwykle panował półmrok, jak nie mrok. Zastanawiałam się czy powiedzieć mu całą prawdę, czy jednak nie. I nagle pojawił się... Jak kot. Tak, to pojęcie idealnie do niego pasowało.  Pochylił się nade mną, drażniąc się ze mną. Chciałam, żeby mnie już pocałował, ale on tylko patrzył na mnie z miłością w oczach.Wreszcie zniecierpliwiona pociągnęłam go za łańcuszek, z którym nigdy się nie rozstawał i pocałowałam.


http://25.media.tumblr.com/9565d215b31a264cad657c089c2aa2d5/tumblr_mlo5t88ncL1rfmf0so1_500.gif

Gdy wsunął mi palce pod bluzkę, zadrżałam. Pragnęłam go jak nigdy, jednak czułam, że muszę mu o wszystkim powiedzieć.
- Ivan... Poczekaj.
Usiadłam po turecku patrząc mu w oczy i zaczęłam opowiadać. Z każdą chwilą głos mi się łamał coraz bardziej, a gdy doszłam do momentu gdy Matt rzucił mnie na łóżko, szeptałam. Łza spłynęła mi po policzku, a kompletnie osłupiały Ivan patrzył się na mnie zaciskając zęby. Potem opowiedziałam mu jak zjawił się Aron i uratował mnie. Na koniec jak najciszej potrafiłam, wyjawiłam, że pocałowałam go. Niestety, Ivan to usłyszał.
- Po... Pocałowałaś? - spytał jeszcze bardziej osłupiały.
Łzy teraz lały mi się strumieniami.
- Tak Ivan, ale... To nic dla mnie nie znaczy. Wtedy byłam zagubiona, przygnębiona i skrzywdzona. To była chwila.
- Doszło do czegoś jeszcze? - spytał suchym głosem Ivan.
Pokręciłam gorliwie głową.
- Nie, nie, nie! Szybko odsunęłam się od niego i ruszyłam do... do ciebie Ivan. Kocham cię. Przepraszam cię strasznie, za to co zrobiłam - wyjąkałam na koniec zakrywając twarz.
Ivan parę minut milczał.
- Nie mogę w to uwierzyć - szepnął.
- Wybacz mi kochanie! - jęknęłam - Błagam cię!
Podeszłam do niego na kolanach i objęłam go. Przez chwile siedział sztywno, jednak wreszcie mnie przytulił. Gładził mnie po plecach, a ja z ulgą go pocałowałam.
Potem się kochaliśmy. Było to dziwne, takie nienaturalne... Rozumiałam Ivana, musiał sobie przemyśleć parę spraw, dlatego udałam ogromne zmęczenie, odwróciłam się na bok i postarałam się zasnąć. Wiem, że go skrzywdziłam... Jednak miałam nadzieję, że nie spieprzyłam wszystkiego, zanim na dobre się zaczęło.
































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz