piątek, 18 lipca 2014

Od Cassandry

  Cinna podał mi moją kosmetyczkę i upchnęłam ją w torbie. Z westchnięciem zasunęłam zamek przy torbie i skierowałam spojrzenie na pomieszczenie.
- Żal ci, że stąd wychodzisz? - spytał rozbawiony Cinna, który dziś wyjątkowo tryskał humorem. Chyba już każdy wiedział, że szanowny alfa będzie miał potomka, a ja chciałam to oznajmić  sama w stosownym czasie!
- Nie, czemu? - spytałam i uśmiechnęłam się sztucznie. Jeszcze nie mogłam do siebie dojść w pełni po tym co się stało. Wiedziałam jedno - seksu nie będę uprawiać przez najbliższy miesiąc, jak nie rok!!
Wyszliśmy wreszcie i poszłam do recepcji wypełnić papiery. Cinna poszedł już do samochodu. Gdy skończyłam i schodziłam schodami zaćwierkał mi dzwonek telefonu. Wyjęłam komórkę i zdziwiona spojrzałam na nieznany numer. Otworzyłam wiadomość i znieruchomiałam.
Przepraszam
Serce zaczęło mi bić szybciej. Kto mógł wysłać tą wiadomość? Kto mógł mnie za coś przepraszać? Elise przecież nie, miałam jej numer... Każdego chłopaka z watahy też.... No to w każdym razie kto? Wystukałam odpowiedź.
Za co? I kim jesteś?
Telefon milczał, więc zaintrygowana wyszłam ze szpitala. Wsunęłam się na przednie siedzenie auta mojego chłopaka i patrzyłam się wyczekująco w jasny ekranik. Cinna gwizdał wesoło jakąś melodię pod nosem, a mi omal nie stanęło serce gdy przyszła wiadomość.
Nie byłem sobą. Przepraszam.
Zdezorientowana czytałam literkę po literce. A więc wiem już, że to był... on. Kto z facetów mógłby mnie przepraszać? Odpowiedź nasuwałam i się sama, ale była zbyt niedorzeczna!!
- Co tam, co kto do ciebie wysłał? - spytał Cinna.
- Siostra - odpowiedziałam bez zająknięcia. Pierwszy raz okłamałam Cinnę! Co się ze mą działo?! Jednak wiedziałam dobrze, że gdy tylko wspomnę mu, że ktoś obcy mnie przeprasza, od razu wpadnie na swój "trop" i stwierdzi, że to na pewno jest podstęp, pułapka i nie wiadomo co jeszcze. Dlatego wolałam zachować to dla siebie...
 Gdy stanęłam w drzwiach domu zostałam uściskana przez Elise. Zerknęła ukradkiem na mój brzuch. Westchnęłam. A więc i jej ktoś wypaplał i nawet wiedziałam kto. Skierowałam oskarżycielski wzrok na Joego, a ona tylko rozłożył bezradnie ręce. No tak zakochani - zabujani, wszystko muszą sobie mówić. Skąd ja to znałam?
- Chcesz coś ciepłego do picia? Herbatę? -spytała El.
- Kawę.
- Kawę. W twoim stanie?
- Jakim moim stanie?! - warknęłam - Mam ochotę na kawę.
Wkrótce popijałam kawę zbożową i słuchałam peplającej  El. Nareszcie w domu z tą starą wariatką!
              

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz