sobota, 19 lipca 2014

Od Kai

  Bardzo się denerwowałam przed pokazem. Gdy mnie stylizowali drżałam lekko. Moja stylistka, Angela zaśmiała się dobrodusznie.
- Nie denerwuj się tak moja droga. Myślę, że pójdzie ci świetnie.
Gdy przebrałam się w suknie i stanęłam w kolejce nie myślałam logicznie. Zobaczyłam jak Sylvia wyszła na wybieg. Prezentowała się świetnie... Poczułam się przy niej jak brzydkie kaczątko, jednak nie miałam więcej czasu na myślenie, bo właśnie przyszła moja kolej. Dałam z siebie wszystko. Miałam wrażenie, że plątają mi się nogi  i się garbię. Postanowiłam nadrabiać to uśmiechem.

http://media.giphy.com/media/3pgiASw0SN34A/giphy.gif

Według mnie wyszło nawet ok. Przy powrocie trochę się pospieszyłam, ale po za tym poczułam się dobrze, przy dziewczynie która właśnie wywróciła się. Obserwowałam jak z gracją się podnosi. Naprawdę zasługiwała na szacunek.
- Widzisz? Dobrze ci poszło - powiedziała z uśmiechem Angela, a Sylvia uściskała mnie ciepło. Poczułam się fantastycznie. Potem wyszłyśmy wszystkie i stanęłyśmy po obu stronach wybiegu. Wyszedł Cavalli i rozległy się gromkie brawo. Nie mogłam się nie uśmiechnąć. Tak samo czuja się Sylvia.
  Potem zebrała się prasa i nieoczekiwanie Roberto pociągnął mnie do zdjęcia. Nachyliłam się, a on pocałował mnie w policzek co uwieczniła prasa.

http://www.bbook.com/wp-content/uploads/2013/12/Roberto-Cavalli-and-Miranda-Kerr-in-Just-Cavalli@Just-Cavalli-Boutique-Opening-NYC-12-12-2013.jpg
Poczułam się trochę dziwnie, gdy mnie pocałował, ale na szczęście mogłam już zejść z obiektywu. Niestety, aparaty poszły w ruch. Wyszłam szybko na zewnątrz. Nie czekałam na Sylvię, wiedząc, że będzie chciała jeszcze tam pobyć i poplotkować z innymi dziewczynami. Zmęczona dopadłam taksówki. W środku podałam adres i rozmasowałam stopy. Westchnęłam z ulgą. Naprawdę, chodzenie przez godzinę w 12 centymetrowych szpilach nie było przyjemne.
  Gdy podjechaliśmy pod hotel, taksówkarz wychylił się do mnie buchając mi dymem z papierosa w twarz i wycharczał "uwodzicielsko".
- Może jeszcze zostaniesz, ładniutka?
- Nie, dziękuje - odparłam sztywno. Podałam mu banknot, rzucając, że nie potrzebuje reszty i poszłam do hotelu.
 Zameldowałam się Ivanowi. Byłam zbyt zmęczona by dzwonić do Kamila i napisałam mu, że wszystko jest ok. I znów napadły mnie mdłości. Tym razem lżejsze... ale jednak mdłości. Wzięłam prysznic i wskoczyłam do łóżka. Na szczęście obeszło się bez rzygania.




























Brak komentarzy:

Prześlij komentarz