niedziela, 13 lipca 2014

Od Elise

















Gus usiadł koło mnie z dziwnym uśmiechem. Wiedziałam, że coś jest nie tak.
-Śliczna, musimy pogadać.
-O czym?
-Ruda nadal grasuje po okolicy, jest niezła. Nie możemy jej złapać... ale jest jeszcze jedna rzecz o której powinnaś wiedzieć.
Zesztywniałam.
-Co takiego?
-Victoria w nocy wysłała kogoś od siebie do szpitala. Znów zaczęła przemieniać...
-Po co... do szpitala...?-Spytałam spięta.
-Ten ktoś zabił w nocy Damona.
Wpatrywałam się w niego a w głowie miałam miliony myśli. Większość była o tym, jak bardzo chciałabym rozwalić łeb tej rudej. Naprawdę się mnie uczepiła, od Cassie poprzez wilki dotarła do mnie. I na mnie ma się skończyć? Pewnie nie prędko.
-Ale jest coś jeszcze.
-Co...?-Powiedziałam powstrzymując łzy.
-Paul się obudził. Victoria chciała zacząć od niego, zabić dwóch na raz, ale widocznie jej wspólnik stchórzył.
Lekko poprawił mi się humor. Odetchnęłam z ulgą, że była jakaś dobra wiadomość, żebym nie płakała, bo nie miałam zamiaru znów beczeć z powodu kogoś.
Victoria zaczęła niszczyć moje życie. Nie wiedziałam, kogo zaatakuje dziś,może jutro, albo już zaatakowała tylko tego jeszcze nie wiemy. Miałam jej dość. Ruda suka... Niszczy życie wszystkim, ale to przy okazji. Na celowniku ma mnie i Cass. Na razie, złapała się mnie. Nie chcę, żeby trwało to dłużej, bo nie wiadomo, czy uda nam się ją w ogóle zabić. Victoria ma dużo wampirów, których zahipnotyzowała do pomocy. Jednak w mieście boi się pokazać. Wiele osób zna Gusa i wiedzą kim jest, więc w razie czego mamy powiadomienie o tym, że ruda suka pojawiła się w mieście. Wtedy łatwo można ją wykończyć.
-Może... powinnam jechać do szpitala...
Will pokręcił głową.
-To nie jest dobry pomysł. Wiesz,że czekają na to, kiedy stąd wyjdziesz.
-Ale przy tobie nic mi nie będzie, tak?
-No może i tak, ale doskonale wiesz, że to zły pomysł.
-Ma racje.-Szepnął August.-Trzymam jego stronę.
-Wszyscy się o mnie martwią... mam tego dość...-Szepnęłam spuszczając głowę.
-Dość tego, że wszyscy się dwoją i troją żebyś była bezpieczna? Masz tego dość?-Odezwał się Gus.-Tobie powinno być wygodnie, że każdy za tobą biega i masz ochroniarzy. My mamy większy problem, bo Victoria próbuje każdego z nich odciągnąć od ciebie.
-Ale nie jest mi ''wygodnie''. Victoria na koniec zostawiła sobie Joego?
-Tak.
-Ale nic mu nie będzie.-Zapewnił mnie.-Casie wychodzi dzisiaj ze szpitala, tak w ogóle.
Uśmiechnął się i podszedł do drzwi. Kiedy wychodził podniosłam wzrok. Przerażona zobaczyłam koło niego Victorię. Zesztywniałam. Znów wkradła mi się do umysłu...
-Tworzy coś czego nie ma...-Powtarzałam sobie w głowie.
Gus spoważniał. Uśmiech powoli mu zszedł z twarzy.
-Co jest Elise?-Spytał.
Ja milczałam. Wpatrywałam się w nią a ona tylko złośliwie się uśmiechnęła
Nie wiedziałam, co dzieje się w okół. Po prostu wpatrywałam się w nią. Sprawiała, że naprawdę się jej bałam. Poczułam jak zamykają mi się same oczy... zemdlałam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz