wtorek, 15 lipca 2014

Od Cassandry

  Była to naprawdę niezręczna sytuacja, a ja czułam wyrzuty sumienia. Miałam ochotę zamordować Sam, że im przerwała, no dobra przerwałyśMY, ale to był jej i tylko jej pomysł; Elise chyba też, bo wyglądała jakby zaraz miała wziąć nóż leżący na blacie i wbić jej w brzuch, ale Sam nic z sobie tego nie robiła, tylko zatrzepotała rzęsami.
- Jakie to było urocze - westchnęła - Szkoda, że wam przerwałyśmy.  Może zdołałby zaciągnąć cię do łóżka... chociaż taki kamień jak ty... wątpię - pokręciła głową.
Elise gwałtownie się zarumieniła.
- To on mnie pocałował!
- Do tanga trzeba dwojga El - powiedziała słodko - To ty go w głównej mierze obejmowałaś.
- Sam! - jęknęła Elise i popatrzyła na mnie - Cass powiedz jej coś!
Wzruszyłam ramionami. Samantha istotnie mówiła całą prawdę.
Po czym westchnęła cicho.
- Ach... on naprawdę jest seksowny. Tylko ani mru mru Paulowi, wkurzyłby się mój najprzystojniejszy facet na świecie - zachichotała, po czym wróciła do tematu - Na dodatek trochę się tak... Zmienił. Jeszcze bardziej stał się męski... Czy mi się przywidziało?
- Tak, przywidziało ci się - odparła sztywno Elise, zgrzytając zębami.
Sam rozsiadła się na narożniku.
- Już chyba wiem, że co się tak zmieniło - mrugnęła do bladej Elise - a raczej nie "co", ale "kto".  Jesteś jak glina w rękach Joego.  Jak on tobą posteruje, tak zatańczyć.
- Wcale nie!  - wycedziła z przerwą między dwoma słowami.
- Taak? To czemu nie pozwalasz się podrywać przystojnemu Alexowi? Czemu dałaś kosza Isaacowi? Czemu olewasz wszystkich i żadnego facia byś nie pocałowała? Bo się zakochałaś w Joe!
- Nieprawda! - zaoponowała coraz bardziej rozeźlona
- Kogo ty chcesz tu oszukiwać? - spytała beztrosko - Znam się na kontaktach damsko męskich, a wy dwoje wpadliście sobie nawzajem w oczy kochana.
Elise już nic nie powiedziała. Tak, ta Elise która sypała ciętymi ripostami jak z rękawa ruszyła do drzwi. Otworzyła usta, by coś powiedzieć, ale brakło jej słów. Z Sam naprawdę było ciężko wygrać, czego już sama doświadczyłam. Elise czerwona jak piwonia wymaszerowała z kuchni, a ja westchnęłam.
- Nie za ostro Sammy? - przezywałam ją tak, od czasu aż zakochała się w bajkowym "Żółwiku Sammym".
- Jak za ostro? Jak za ostro?! Powiedziałam coś niezgodnego z prawdą? Nie. Więc o co tyle halo?
Nie powiedziałam już nic więcej, wiedząc dobrze, że tak naprawdę to bez sensu. Poszłyśmy razem do mojego pokoju, bo Sam nocowała dziś u mnie. Zastanawiałam się, czy nie pójść pogadać z Elise, ale Sam jakby czytając mi w myślach zaoponowała.
- Nie idź do niej. Niech się uspokoi i przetrawi mojej słowa - a potem dodała - A teraz opowiadaj ze szczegółami... Jak było z Cinną?
Zarumieniłam się mocno, jednak opowiedziałam jej powoli co się wydarzyło. Jaki Cinna był ostrożny, choć potem już nie mógł opanować drzemiącego w nim zwierza. Że było mi z nim tak doskonale, że nie przerwaliśmy po pierwszym razie, ale było ich co najmniej kilka.
  Opowiadając tak wkrótce sama zasnęłam wspominając tę noc. Naprawdę było wspaniale.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz