poniedziałek, 10 lutego 2014

Od Blaeberry

- A więc grasz na wiolonczeli?
- Grałam... Teraz mam mało czasu.
 Brat Bruna wybuchł śmiechem i ogarnął nas wzrokiem.
- Sądzę, że Bruno ci go dużo zabiera? Tak, jest natrętny.
Widziałam, jak mój mąż zdenerwowany zaciska zęby. Szybko powiedziałam.
- Bruno nie jest natrętny... To moja samodzielna decyzja. Po prostu nie czuje już do tego takiej pasji jak kiedyś.
Mama, pani Joness uśmiechnęła się lekko i popatrzyła karcąco na syna.
- Uspokój się.
 Kaspian zrobił obojętną minę, ale gdy wszyscy wrócili do tematu wyjazdu Rosy - kapryśnej i trochę zapatrzonej w siebie panienki - Kaspian patrzył na mnie pożądliwie drapiąc się w brodę.
 Czułam się speszona. Było mi bardzo niezręcznie. Czułam jakby rozbierał mnie wzrokiem.
Spojrzałam z prośbą w oczach na Bruna. On chyba też to zauważył, bo cały się spiął.
- My za chwilę wracamy.
Bruno wstał od stołu, a jego matka patrząc na niego badawczo przeniosła wzrok na Kaspiana. Chrząknęła i zaczęła rozmawiać z nieobecną duchowo siostrą - "Ciotką Lidką" - jak przedstawił ją Bruno.
  Z ulgą schowałam się za ścianą i poszliśmy razem do łazienki.
Bruno zamknął drzwi i zilustrował mnie mrucząc coś pod nosem.
- Co?
Nie zrozumiałam.
- Wyglądasz bardzo seksownie...
 Mruknął i podszedł do mnie. Pocałował mnie, a ja oparłam się o wannę, jednak odepchnęłam go sztucznie wkurzona.
- Bruno! To nie czas i miejsce!
- Nie mogę wytrzymać bez twojego obłędnego ciała, ani chwili. Nic dziwnego, że w taki sposób patrzył na ciebie... - W jego oczach zapłonął gniew gdy o nim pomyślał.
Roześmiałam się lekko i objęłam go. Szepnęłam mu uwodzicielsko do ucha.
- Nawet na niego nie zwróciłam uwagi. Jesteś od niego tysiąc razy seksowniejszy i przystojniejszy, tak, że gdy widzę jakąś dziewczynę w towarzystwie wariuję, choć wiem, że nie da rady się tobie oprzeć.
 Bruno zaśmiał się cicho i przyciągnął mnie do siebie. Włożył mi ręki pod sukienkę, a potem w majtki.  Jęknęłam cicho. Pragnęłam go całą sobą, ale miałam świadomość, że jeśli to pociągnie się dalej, to wrócę w masakrycznym stanie na kolację.
- Bruno... Błagam cię...
Ugięłam się pod kolejnym jego ruchem palca. Bawiło go to lekko i nakręcało, że jestem jak plastelina w jego rękach.
- Bruno, proszę!!
Syknęłam, a on tylko pogłębił swój ruch.
  Byłam w totalnym stanie odrętwienia. Nie opierałam się, gdy posadził mnie na pralce i rozsunął zamek od sukienki.
Wymamrotałam tylko.
- A jak nas zawołają?
- Nie zawołają...
Odparł mocno napalony. Wizja robienia tego, gdy od jego rodziny dzieli nas tylko ściana - mnie przerażała - jego nakręcała jeszcze bardziej.
- A jak się  nie dam rady powstrzymać i będę za głośna?
Powiedziałam załamana i lekko podniecona, a on zaśmiał się głośno.
  Ściągnął mi sukienkę przez głowę. Naprawdę byłam przerażona.
- Jak ja wrócę na kolacje?
- Nie martw się. Przecież prawie jest już koniec, a zrozumieją, że jesteśmy "zmęczeni po podróży".
-  Widać jaki strasznie jesteś zmęczony.
Zaśmiał się cicho i mrucząc niczym kot przejechał mi po bladych plecach.
  Zapowiadała się niezła akcja.


                                                             ***

  Gdy doszłam opadłam na zimne kafelki i oparłam na nich ziemię. Oblana białym płynem podłożyłam sobie pod głowę ubrania.
 Patrzyłem na cicho sapiącego Bruna który patrzył się w sufit.
Uśmiechnęłam się lekko i usiadłam na nim okrakiem.
- Hej, rycerzu. Już nie masz siły?
Jego oczy się ożywiły i podźwignął się lekko na łokciach.
-  Dla ciebie zawsze mam, Czekoladko.
Zamruczał drapieżnie i pocałował mnie w szyję, a ja pisnęłam ze śmiechem.
- Wygodniej, by było w sypialni.
Powiedziałam.
- Na królewskim łóżku.
- A jakże.
Odparłam ze śmiechem.
- Mogłabyś to robić, mając świadomość, że patrzy na ciebie obraz Matki Boskiej, portrety królów i królowych, oraz zdjęcia własnych teściów?
- Nie.
Zarżałam, a do oczu napłynęły mi łzy. Popatrzyłam znużona na ubrania.
- Czas się ubrać.
Odparłam smętnie.
- Nie chce mi się.
Odparł szczerze Bruno. Rozumiałam go. W naszym "Małym Domku" nie musieliśmy się przejmować, czy mamy ubrania czy nie. Przejechałam kciukiem pod pierwszym ściegiem jego bokserek, a on przechylając głowę popatrzył na mnie pożądliwie.
  I nagle z ni stąd ni zowąd moje dłonie które trzymałam na jego piersi rozświetliły się tajemniczym blaskiem. Patrzyłam zdumiona na resztę ciała... Na moje włosy.
   A potem na przerażonego Bruna, który lekko "zrzuciwszy" mnie z siebie wstał szybko.
Patrzyłam w lustrze, jak moje włosy skręcają się i ciemnieją.
Już nie byłam ruda. Tylko brązowa.
 Patrzyłam w niedowierzaniu jak tajemniczy "poblask" niknie. Dotknęłam swojego brzucha.
  Coś się zmieniło. I nie tylko ja to odczuwałam.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz