poniedziałek, 10 lutego 2014

Od Blaeberry

 Spałam. A raczej udawałam, że śpię. Rozmowa Bruna i jego kolegów była bardzo ciekawa.
- Kup jej kota.
Doradził jeden.
- Kota? A nie psa?
Zapytał zdziwiony Bruno.
- E tam. Obojętne... Ale nieźle się wkopałeś.
Wszyscy się roześmiali. Od dwudziestu minut toczyła się rozmowa "Blae zachciało się dziecka".
  Uśmiechnęłam się ironicznie. Gdy następnym razem położy mi ręke na udzie, powiem mu, że mogę zajść w ciąże.
- A może ona już jest w ciąży?
Zapytał nazwany przez Bruna "Dan".
- Nawet nie żartuj...
Powiedział przerażony Bruno.
Uraziło mnie to. Ja rozumiem... Jest jeszcze młody i korzysta z życia, no ale hellow?! Już nie jest kawalerem!
- Kobiety są dziwne.
Stwierdził ktoś inny.
Poczułam na sobie wzrok z Bruna.
- Raczej inne... - Urwał i przez chwilę zapadło milczenie - Jest zniewalająco piękna, inteligentna i miła.
- I dobra w łóżku?
Zażartował "Dan"
Nie trudno było mi się domyślić, że Bruno uderzył go lekko w bok.
- Proszę cię Dan...
- No nie mów Bruno, że nie!
- No dobra... - Wiedziałam, że uśmiecha się lekko - Jest mi z nią świetnie.
- Nawet lepiej niż z Camillą?
Serce mi zamarło. Gdy ostatnim razem wparowała do naszego domku, gdy "bawiliśmy" się.
 Pamiętam dobrze, że Bruno mnie wtedy osłonił ciałem, a ja z ulgą jednak dalej skrępowana wyjrzałam mu za ramienia.
  Camilla była wściekła. Jej oczy ciskały gromy. Nie miałam pojęcia, co ona sobie myślała. Że nie kochamy się z Brunem? Że ożeniliśmy się na siłę i "tego" nie robimy? Że Bruno z chęcią zdradzi mnie z nią?
 Widać się przeliczyła, a ja z tryumfem i wyższością patrzyłam na nią.
- Co wy robicie?
Wykrztusiła, a mi chciało się śmiać.
- Kochamy się. - Odpowiedział spokojnie Bruno patrząc na nią chłodnym wzrokiem. Śmiałam się w duchu. Bruno z pewnością nie był facetem który perfekcyjnie ukrywał swoje niezadowolenie gdy przerwano mu igraszki z dziewczyną. - A raczej się kochaliśmy, bo nam przeszkodziłaś... - Odparł chłodno, a mnie zaszokowała jego śmiałość. Z drugiej strony byłam szczęśliwa, że potrafił coś takiego powiedzieć Camilli.
  Bruno ostrożnie schylił się i wyciągnął z kanapy koc. Podał mi go, a ja z wdzięcznością się nim otuliłam.
Mimo iż Camilla miała z pewnością takie same elementy anatomiczne ciała, nie miałam ochoty jej ich pokazywać.
- Idź skarbie do pokoju. Zaraz do ciebie przyjdę.
Pocałował mnie w usta. Dłuugoo i wooollnoo. Nie chciałam się znaleźć w jej skórze. I choć jej nienawidziłam, współczułam jej
 Gdy położyłam się do łóżka słyszałam głośną wymianę zdać. Usłyszałam też słowa "Oszust" , "Idiota" "Zboczeniec" i "Seksoholik". Potem trzask drzwiami.
 Po chwili poczułam jak łóżko się ugina i Bruno mrucząc zaczyna mnie całować po szyi.
Odwróciłam się ze śmiechem.
- Ty mój seksoholiku..
- Nie da się ukryć, że uwielbiam cię w łóżku.
- To ma być komplement?
- Jeszcze jaki.
Zaśmiał się cicho i pocałował mnie namiętnie.
  A potem spędziliśmy cudowne popołudnie i z wyczerpania zasnęłam.
Później obudziła mnie wrzawa którą wydawali kumple Bruna. Bawiła mi ich cała rozmowa. Chcą mi kupić kota... :D
 Śmiejąc się pokręciłam głową gdy zaczęli rozmawiać o pieluchach i wrzasku i jak widzieli w "Shreku" jak dziecko "rzyga", "sra" i "wrzeszczy".
  Jednak ja cały czas martwiłam się jutrzejszym dniem... Bo jutro mieliśmy oficjalnie przeprowadzić się do pałacu i zjeść "powitalną" kolacje z rodzicami...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz