niedziela, 2 lutego 2014

Od Eleny (Teaurine)

Przetarłam twarz i odsunęłam się od Joela.
-Koniec mazgajstwa... -Uśmiechnęłam się lekko.-Po co przyszedłeś?Wiem że masz jakiś w tym cel.
-Ehm... Nie...
-No wal... -Wstałam i oparłam się o ścianę.
-Czy... naprawdę mnie... Kochasz?
-Nie, na niby...-Mruknęłam uśmiechając się. -Tak... A co...?
-Bo... Myśle że nie jestem odpowiedni dla ciebie...
Kiwnęłam głową patrząc na niego z ironią.
-No... A skąd to przypuszczenie proszę Księcia?-Zażartowałam.
No, chlapnęłam sobie kieliszek, może dwa... Byłam odrobinę rozbawiona.
-Sorry... Pełna powaga... Dokończ...-Poprawiłam się.
-Chciałabyś siedzieć na tronie jako wielka księżniczka / królowa?
-Nie, ale moglibyśmy uciec.
-Nie mogę zostawić królestwa...
-No racja... W sumie... Może i masz racje... Ułatwię Ci to...
-Co masz na myśli?
Zbliżył się bardziej.
-Może powinnam się odsunąć i realizować marzenie? Może powinieneś być z kimś kogo naprawdę kochasz? -Przechadzałam się po pokoju. -A moim marzeniem jest by stąd wyjechać na zawsze. Do wielkiego świata za tymi drzewami. Nie obchodzi mnie, co tam jest, chcę tam być. Zwiedzić cały świat a może nawet mi się tam spodoba? Ze szczegółami, chciałam zwiedzać świat z osobą którą kocham, ale widać nie chcesz ze mną być, albo po prostu chodzi o to kim jesteś.
-Tea...
-Nie skończyłam... -Uśmiechnęłam się poddenerwowana. -Może tam w świecie są inne stwory które nie mają mocy i także się chowają przed ludźmi? Może warto sprawdzić jakie i co się tam dzieje... Do moich urodzin, czyli jeszcze 3 dni... Za te 3 dni, zdążę załatwić sobie ''przepustkę'' do tamtego świata. Moja rodzina pewnie tam jest... Mieszkali tam. Wiatr mi przyniósł takie informacje. Więc, Joel... Szczęścia na szukaniu żony, szczerze. Teraz przepraszam ale muszę spakować rzeczy.
Pożegnałam się z nim i poszłam do pokoju. Naprawdę stąd wychodzę. Wiatr przysłał mi wiadomość, że rodzice mieszkają w jakimś... Rio de Janeiro... czy jakoś tak. Będą na mnie czekać poza lasem, dzięki wiatrowi szybko tam się zjawię. Chciałam stąd uciec, ale kochałam Joela tak bardzo... Jednak, to minie... z czasem... Mam okazję... Chciałam iść do wielkiego świata, może... Kiedyś Joel tam się wybierze i go spotkam...? Albo i nie. Trudno powiedzieć.


*   *  *

Dostałam pozwolenie na opuszczenie Kennie, ale nigdy nie mogłam tu wracać, chyba że za pozwoleniem króla. Nie było to trudne.Rodzice wiedzieli już że mam pozwolenie. Postanowiłam im dać szansę, bo... może nie są tacy źli? Jednak odnalezienie się w nowym mieście zajmie mi trochę czasu... Ale nigdy nie zapomnę o Joelu.
A skoro o nim mowa...
Właśnie go zobaczyłam. Podeszłam do niego, przytuliłam delikatnie i odsunęłam się.
-Po co to robisz?
-Żebym Ci nie przeszkadzała... żebyś znalazł sobie żonę. Ja tylko Ci przeszkadzam. Może kiedyś się spotkamy... może niedługo...
Kiedy miałam odejść, on przyciągnął mnie do siebie i mnie pocałował. Utrudniał to mi i sobie, zrobił to tak jakby chciał mnie powstrzymać.
-Joel... Jesteś jedyną osobą jaką tak mocno pokochałam. Teraz mogę to powiedzieć, bo odchodzę, i mam nadzieję że się kiedyś jeszcze zobaczymy. Kocham Cię. Do zobaczenia. Obiecuję, że wrócę. Chce na razie zwiedzić świat, jeśli ty nie możesz, moi rodzice mogą. Wrócę do Ciebie obiecuję... Nie wiesz jak bardzo chciałam żebyś ty ze mną pojechał...-Pocałowałam go. Teraz to ja utrudniałam sprawę.-Szkoda że nie mogłeś mnie pokochać tak, jak ja ciebie.
Już mnie nie było.
Byłam w jakimś... dziwnym małym pomieszczeniu. Widziałam moją mamę... tatę... i nic. Ciemność a potem tylko wielką dziurę.


*  *  *

Obudziłam się... Jakbym dostała więcej informacji... o cywilizowanym świecie. Leżałam w wielkim łóżku a na dole słyszałam odgłosy patelni. Zeszłam na dół po pięknych śliskich schodach do kuchni.
-Mamo... co się stało...?
-Dostałaś kilka informacji. Tak się dzieje kiedy ktoś z Kennie wychodzi w ten świat by wiedział co nie co o tym wielkim świecie. Ty dostałaś kilka, ale straciłaś moce na jakiś czas.
-A...a... To... Jesteśmy w Rio?
-Tak Tea. No i dostałaś nowe imię. Już nie jesteś Teaurine tylko Elena.
-A gdzie tata...?
-On... został w Kennie. Pokłóciliśmy się...
-O co?
Usiadłam przy białym stoliku.
-Ech... To świeża sprawa... Tata już nie wróci...
-Masz kogoś innego?-Rzuciłam a mama spojrzała się na mnie  i wróciła do patelni. Podała mi na talerzu naleśniki z truskawkami.
-Elena... To nie powinno Cię obchodzić. Nie zawracaj sobie głowy.
Moja mama, o ile pamiętam z przeszłości, zawsze była zwariowana i szalona. Tak jak ja chodziło z głową w chmurach.
-A Mamo... Gdzie pracujesz? Jako kto?
-Redaktor naczelny. Pracowałam tutaj długo... Eleno, będziesz chodzić do szkoły... Jak normalni ludzie. Pamiętaj że nie ma żadnych Ludzi Kennie... Żadnych mocy. Rozumiesz?
-Tak mamo, wiem to. Jestem zwyczajną dziewczyną która ma na imię Elena.-Uśmiechnęłam się wcinając naleśnika.
...Dziewczyna która kocha Joela i zawsze będzie o nim pamiętać...
Odgoniłam tę myśl i poszłam się przejść. Jak tu było pięknie...
Ale było mi przykro... przykro, że musiałam odejść... ale jednocześnie... spełniałam marzenia...



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz