czwartek, 6 lutego 2014

Od Teaurine

Teraz naprawdę byłam cholernie słaba. Chciałam wrócić do Rio. Miałam dość tego miejsca, wszystko stało na jakiejś cholernej przeszkodzie. To moja przyjaciółka zginęła przeze mnie, a teraz? Joel albo żeni się z jakąś dziewczyną, albo ma już inną narzeczoną. Kiedy stąd wyjdę chcę zapomnieć o tym miejscu. Za dużo bólu, a najgorsze jest to, że moje rany nie znikały. Pierwszy raz od tygodnia zasnęłam. Tylko na godzinę bo dłużej nie mogłam spać. Nie dość, że byłam wyczerpana, to na dodatek wyżerał mnie ból od środka współpracując z tęsknotą za Joelem. Próbowałam zająć myśli czymś innym, tylko sen mógł mi dać spokój od myślenia o Joelu, ale ból nawet w śnie mnie nękał. Mój sen był przerażający... Potem bałam się zasnąć... moja psychika była słabsza, i ja sama słabłam.


Wpatruje się w swoje wytarte skórzane buty,na których osiadła cienka warstwa popiołu.Tutaj kiedyś stało łóżko, o ile się nie mylę, na którym spała moja przyjaciółka Elva, a tam dalej był kuchenny stół. Cegły ze zwalonego komina leżą na osmalonej stercie i stanowią dla mnie punkt odniesienia, gdy rozglądałam się po domu. Niby jak inaczej miałabym się połapać w tym morzu starości? 
   Po Kennie nie zostało niemal nic. Nie miałam pojęcia co się stało z całym tym światem. Z Kennie. Uświadomiłam sobie właśnie, że przykucnęłam z łokciami opartymi na udach, dłońmi obejmując głowę. Z pewnością wyglądałam jakbym znalazła się na skraju załamania nerwowego. Także doszedł do mnie fakt, że jestem tutaj zupełnie sama a wszystkie drzewa są osmalone i spalone. Nie było trawy, był tylko popiół. Kiedy tak przechodziłam po osmalonej trawie, a raczej po tym co z niej zostało, czubkiem buta kopnęłam coś. Zobaczyłam że jest to czaszka ludzka. Powinnam się bać, ale tak nie było. Jakby dla mnie było to normalne. A co było najgorsze? To, że byłam sama. Wszystko było spalone. Na ziemi leżały trupy, martwe zwierzęta... Jedyne co zostało to wspomnienie o Kennie. 
   Ujrzałam ciało. Całe osmalone nieopodal lasu nieskazitelnie czystego, bez popiołu, co było naprawdę dziwne, bo jeśli Kennie jest spalone, to tak samo reszta lasu powinna wyglądać tak samo jak miasteczko. Jednak tak nie było. Ciało to, było osoby najważniejszej w moim życiu, nie spodziewałam się czyje jest, ale po dokładnym wpatrzeniu się w twarz... To mną wstrząsnęło. Był to Joel. Czułam niewyobrażalny ból w sercu i w całym ciele. Czułam jakby kopnął mnie prąd z wielkiego pioruna. Upadłam i zamknęłam oczy. Chciałam umrzeć, nie wyobrażacie sobie jak bardzo chciałam umrzeć...! 
-Te sny cię nie opuszczą!-Przeraźliwy krzyk, i ciemność...


Obudziłam się cała w płaczu z krwawiącą ręką. Nie wiedziałam co się stało, bo mojego towarzysza z celi nie było. Byłam przerażona. Pff! Mało powiedziane. Cała się trzęsłam. Wytarłam łzy które cały czas moczyły mi policzek. Miałam TEGO DOŚĆ. Miałam dość siebie, swojego umysłu! Płatał mi figle, chciał mnie widocznie zabić, a raczej próbowałam sama siebie zabić. To było nienormalne, jak całe moje życie. Ten sen, zdawał się być tak realny, że nie mogłam przestać płakać. Pomyślałam - Nigdy nie przestanę chyba płakać.
  Byłam poddenerwowana. Ten sen chyba chciał mi pokazać, że zniszczyłam Elvę, Joela... Gdyby nie ja, wszystkim byłoby prościej, lepiej. Joel ożeniłby się z jakąś normalną dziewczyną, ładną i bogatą, a Elva by żyła, gdyby nie ja! Matko... Spieprzyłam wszystkim życie! Psuję wszystko czego dotknę!  Nie sprawiałabym tyle kłopotów..! Płacz i strach  - To mną w tym momencie władało. Przy Joelu czułam się bezpiecznie i wiedziałam że z tym facetem naprawdę mogę wszystko, ale oczywiście. Życie musi się wpieprzyć i zepsuć moje szczęście. Już to zrobiło. Byłam pewna, że Joel mnie już nie chce i tym samym myślałam znowu - Mogę umrzeć, nikt mnie przecież nie zatrzyma!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz