sobota, 1 lutego 2014

Od Teaurine

Teraz wiedziałam na pewno. Byłam w nim szaleńczo zakochana. Ale nagle usłyszałam krzyk ptaka. Przyleciał wielki piękny ptak cały jakby z wiatru. 
Joel spojrzał się nie wiedząc o co chodzi, ale wiedziałam że to coś znaczy.Wstałam nagle i spojrzałam na Joela.
-Ehm... Musze iść...
-Coś nie tak?
On także wstał. 
-Chciałabym wiedzieć... -Mruknęłam pod nosem. 
Ruszyłam przed siebie. Ale... zatrzymałam się, odwróciłam, i pocałowałam go. Nie mogłam się opanować, uczucia mną kierowały. Delikatnie się od niego odsunęłam ale on odwzajemnił pocałunek. 
-Przepraszam...Kocham Cię...-Mruknęłam i odbiegłam. Ostatnie słowo wypowiedziałam naprawdę cicho, jakbym mówiła to próbując nabrać powietrza po wielkiej walce z samą sobą. 
Ptak poprowadził mnie do domu gdzie naprawdę nie wiedziałam co się dzieje i co kazało mi tak nagle wylecieć z lasu jak torpeda i znaleźć się tutaj. 
-O co chodzi?-Powiedziałam zdyszana bo biegłam tutaj za wielkim ptakiem. Tak, głupio to brzmiało..
Zaskrzeczał i wyleciał po czym zniknął. 
-Bardzo śmieszne...-Mruknęłam.- I co to wszystko!? Głupie figle i zachcianki wiatru!?
Nagle ktoś zapukał do drzwi.
Podbiegłam do nich, otworzyłam i nie patrząc kto to, krzyknęłam.
-Czego!?
No i wtopa. Jacyś ludzie ok. 40/ 45 lat stoją przede mną. Ale ich uroda była nietypowa... elfia wręcz. Patrzyli na mnie jakby byli zbawieni, albo co najmniej zobaczyli upragnioną osobę której szukali od wielu dni. 
-Ehm... Przepraszam ale... Kim jesteście?-Spytałam łapiąc się za głowę zdenerwowana. 
-Tea! Kochanie!-Kobieta rzuciła się na mnie i przytuliła mnie. 
Mężczyzna uśmiechał się a ja delikatnie odepchnęłam kobietę. 
-Czegoś tu NIE ROZUMIEM. Kim jesteście do cholery i skąd znacie moje imię?!
-Jesteśmy twoimi rodzicami Teaurine! Szukaliśmy Cię i...
-SŁUCHAM?! TO MUSI BYĆ POMYŁKA...! Moi rodzice nie istnieją, a raczej dla mnie tak jest. NIE MA ICH W MOIM ŻYCIU i nie będzie! Proszę, poszukać gdzieś indziej bo naprawdę nie MA was w moim życiu. Musze wyjść...
-Ale... Kochanie...
-Zjawiacie się tutaj po 13 latach i myślicie że wam wybaczę?! NIE MA MOWY BYŚCIE BYLI TUTAJ ZE MNĄ! Wynoście się albo ja się wyniosę. 
-Te...
-NIE! NIE CHCĘ Z WAMI MIEĆ NIC WSPÓLNEGO!Żegnam!
Zamknęłam drzwi i odeszłam zdenerwowana. Nie wybaczę im niczego, nie będzie nigdy tak jak zawsze. Odreagowałam w lesie, gdzie położyłam się na piachu, nad jeziorem gdzie chodziłam codziennie. Nie wrócę do domu, na pewno nie. Tu mi lepiej niż z ludźmi którzy ZNISZCZYLI moje dzieciństwo... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz