niedziela, 9 lutego 2014

Od Blaeberry

 Bruno całował mnie po ramieniu jadąc w dół i odrzucając kołdrę, ukazując moje nagie ciało.
- Myślisz, że mnie polubią?
- Polubią, polubią...
Wymamrotał jadąc mi ręką po udzie.
 Przeszły mnie przyjemne dreszcze, jak za każdym razem gdy to robił, ale ta sprawa za bardzo mnie gryzła, żebym się tak odwróciła i zaczęła się z nim kochać, choć robiłam to parędziesiąt minut temu. To na prawdę nie dawało mi spokoju... Czy w ogóle sprostam im wymaganiom?
- Ale Bruno...
 Zaczęłam kolejny raz, a on zmęczony opadł na plecy.
- Blae, ile razy mam ci powtarzać, że na pewno cię polubią, bo jesteś miła, błyskotliwa i zabawna, a na dodatek inteligentna i piękna. A nawet jeśli nie... Choć szczerze wątpię - Dodał widząc moją minę. - Nie obchodzi mnie to co sobie myślą. I tak jesteś moją żoną, a z tego co wiem spodobałaś się mojej mamie na ślubie.
 Uśmiechnęłam się lekko i oparłam głowę na falującej piersi Bruna.
- A... Twojemu tacie?
Bruno milczał, a po chwili dodał.
- Ojciec... Ma pewne przekonania. Ale nie martw się. Jutro na pewno pójdzie ci dobrze.
  Nasze "pierwsze spotkanie" przełożono o parę dni, ponieważ jakieś sprawy kryzysowe sąsiedniego plemienia wzywały króla.
 - A... Twoje rodzeństwo?
- Brata przeważnie nie ma w domu, ale z tego co wiem... Spodobałaś mu się.
Bruno zacisnął zęby i odwrócił wzrok.
 Rozbawiło mnie to i oparłam na łokciach brodę patrząc na niego czujnie.
- Jesteś zazdrosny... O brata?
- Nie, tylko...
Odwrócił wzrok.
- No?
- Jak byłem młodszy, zawsze zabierał mi wszystkie laski.
- Bo był przystojniejszy?
- W tym względzie, zawsze go przewyższałem - Uśmiechnął się złośliwie, a ja przyległam do niego ze śmiechem.
- Więc?
- Zawsze... Coś kombinował. Wmawiał im, że je zdradziłem, oszukałem, okradłem..
- Po co?
Spytałam zaszokowana.
- Może dlatego, że sam nigdy sobie takiej nie znalazł. Nie wiem.
- A co z twoimi siostrami? Polubią  mnie?
- Młodsza... Na pewno. Starsza ma różne humory.
- Uhm... - Oparłam głowę o umięśnione ramię Bruna i wpatrywałam się w sufit. Znów mnie zemdliło.
- Dzisiaj Ela wyjechała... Brakuje mi jej. Ledwo się znamy, ale... Coś... Taki prąd porozumienia przeszedł. Czuję, że nie jest szczęśliwa i tu chodzi coś o Joela.
- Uhm...
Nagle nieoczekiwanie rzuciłam.
- Chciałbyś mieć ze mną dzieci?
Bruno cały się spiął i odpowiedział sztucznie zwyczajnym głosem.
- Pewnie... Może... Kiedyś... A co jesteś w ciąży?
Przyjrzał mi się zaszokowany.
- Nie, nie... Ja tylko tak... Och nie ważne...
Odrzuciłam kołdrę i usiadłam okrakiem na Bruna. Pochyliłam się i pocałowałam go namiętnie. Po chwili się rozluźnił. Lubił takie rzeczy - jak każdy facet.
  Po chwili jednak znalazłam się pod nim. Lubił mieć nade mną przewagę.
Zachichotałam i wysmyknęłam mu się z objęć. Wykorzystałam całą siłę pumy i biegłam zręcznie między przeszkodami w domu.
  Niestety Bruno zaraz mnie dogonił i opadliśmy na kanapę.
- Już mnie nie uciekniesz myszko.
Roześmiałam się i pocałowałam go namiętnie.
 Poczułam chłód na skórze.
Bruno cały się spiął i podniósł głowę wpatrując się zaszokowany w drzwi.
- Bruno?
Spytałam badawczo.
- Bruno, skarbie przyniosłam ci....
 Usłyszałam tylko... Głos którego tak bardzo nienawidziłam.
 Podniosłam się i zdębiałam. Camilla stała przerażona wpatrując się w nas.
  Tylko, że Bruno przynajmniej miał na sobie bokserki.
Ja byłam całkiem naga.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz