niedziela, 2 lutego 2014

Od Elanor

Wyglądałam cały czas przez okno by upewnić się że Joel odjechał niezauważony. Nagle drzwi się otworzyły i do pokoju wszedł Dymitr. 
-Chciałaś uciec?-zapytał.
-Nie. Patrzyłam tylko przez okno. 
-Już ci wierzę. Trzymaj.
Rzucił mi na łóżku torebkę z kilkoma bułkami. Wyszedł z pokoju a ja podniosłam bułki i położyłam je na szafce. Usiadłam na łóżku. Co ja wyprawiałam?! Za cztery dni miałam wyjść za mąż a całuję się z innym!!! Musiałam się ogarnąć. Może i nie kochałam Dymitra ale miałam zostać jego żoną więc muszę być mu wierna. Ma powody by się tak zachowywać jak teraz. Ja też nie byłabym zadowolona widząc jak on całuje się z inną. Co prawda.. flirtował z innymi na moich oczach.. ale to nie to samo jak całowanie się. 
Usłyszałam kobiece głosy dobiegające z kuchni. Rodzina Dymitra wróciła. Wstałam i wyszłam z pokoju. 
-Elanor. Wolisz róże czy lilie?-zapytała mama Dymitra.
-Lilie a najbardziej moim zdaniem pasowały by białe.. mamo.-uśmiechnęłam się siadając obok niej przy stole. 
Dymitr stał przy szafkach. Patrzył się uważnie na mnie. Podniosłam wzrok na niego i uśmiechnęłam się. Jeśli nie mogę jakoś odwołać tego ślubu to przynajmniej chcę być w pokojowych warunkach z przyszłym mężem. 
-A ty Dymitr jak sądzisz?-zapytałam.
-Lilie. 
-Wspaniale. Widzę że dogadujecie się.-ucieszyła się jego mama. 
-Gdzie będzie wesele?-zapytałam.
-Wynajęłam salę w karczmie. -powiedział ojciec Dymitra. 
-To fajnie.-powiedziałam. 
Może i wyglądałam na szczęśliwa jednak taka nie byłam. Ale cóż poradzić. Jakoś musiałam dać radę. Bo przecież przez całe swoje życie nie mogę siedzieć sama w czterech ścianach i rozpaczać nad moim losem. Musiałam się cieszyć z tego co mam. 
Bo nie mogłam żyć tak jak teraz... czyli mieć nadzieję że spotkam chłopaka ze snów oraz całować się z Joelem.. bo chyba.. powoli stawał się czymś więcej niż przyjacielem. Ale nie mogłam do tego dopuścić. W końcu wychodziłam za mąż!!!!Nie mogłam zachowywać się jak pierwsza lepsza ladacznica. Musiałam sama dbać o dobre słowo o mnie. A to oznaczało ze koniec potajemnych "schadzek" z Joelem oraz porzucam nadzieję na spotkanie tego chłopaka ze snów w realu. Musiałam myśleć rozsądnie. Poślubię Dymitra.. będę miała dobrą przyszłość.. bo co by mi dało całowanie się z Joelem? Ja jestem tylko poddaną a on księciem! A ten chłopak ze snów. .on nawet nie istnieje! 
Jednak moje serce czuło co innego. Ale to już nie było ważne. Za niecałe cztery dni wychodziłam za mąż. Musiałam się z tego powodu cieszyć. Ale czy się cieszyłam? 
-Elanor? Mogłabyś pojechać do wioski do krawca? On da ci suknię. -powiedziała mama Dymitra.
-Dobrze.
Wstałam od stołu i wyszłam z domu. Dosiadłam Jagody i pogalopowałam do wioski. Odebrałam suknie i powolnym kłusem pojechałam w stronę domu. Chciałam by droga powrotna potrwała trochę.. musiałam pooddychać świeżym powietrzem i pomyśleć trochę. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz