wtorek, 4 lutego 2014

Od Eleny (Teaurine)

Stęskniłam się za nim. Mimo tego że nie było go tylko jeden dzień. Ale cóż... Moja mama. Jak zwykle musiała zadzwonić w najlepszym momencie.
-Elena? Cześć kochanie... Jak tam?
-Doskonale.
-Ktoś u ciebie jest?
A ta co? Znalazł się jasnowidz.
-Tak.
-Kto?
Mówiła coraz bardziej ciekawa.
-Przyjaciel.
Bo chyba... Byliśmy tylko przyjaciółmi... Ale oni się przecież nie całują... Mniejsza o to.
-A...
-Daruj te pytania mamo.
-A gdzie się tak śpieszysz?-Czułam że się uśmiecha.
-Mamo... Przestań.
-Ale z czym?
Drażniła się ze mną. Wiadomo po kim to mam.
-No, ale chcę Ci powiedzieć że wracam za dwa tygodnie albo cztery, nie wiem dokładnie...
-To dobrze.
-Dobrze?
-Tak. -Zaśmiałam się.
Skończyłam z nią rozmowę i wróciłam do Joela. Ale... Nie było go w pokoju. Światła były zgaszone... Wszędzie. Zaczęłam obchodzić pokoje.. ale nie było go.
-Joel nie baw się ze mną.
Cisza.
-Joel...!
Uśmiechałam się. Ale nie odpowiadał a w domu było cicho. Gdzie on jest? Szukałam go, ale stwierdziłam że po co... Pewnie wyszedł. Byłam już pewna, że tak się stało, i jestem sama w domu.
Oparłam się o ścianę, przy drzwiach. Stałam w przejściu patrząc na salon. Ciemno jak w dupie. Nagle ktoś złapał mnie od tyłu za usta. Zablokował ręce i zaczął prowadzić mnie gdzieś. Byłam naprawdę przerażona, bo byłam przekonana że to jakiś włamywacz...
Zamknęłam oczy ze strachu. Ten ktoś odwrócił mnie do siebie jak do odstrzału i oparł o ścianę. Nagle poczułam coś. Na ustach... Poznałam ten smak... Poznałam te usta. Nie musiałam patrzeć żeby poznać kto to. Otworzyłam oczy o objęłam go.
-Joel! Jesteś nienormalny!-Zaśmiałam się.
-Myślałem że lubisz się bać choć odrobinę. -Uśmiechnął się że prawie się rozpływałam.
-Lubię... Bardzo...
Zaczęliśmy się całować. Nigdy tak się nie całowaliśmy, teraz naprawdę przelaliśmy w to wiele uczucia... miłości... Żadne z nas nie mogło się opanować.
-Joel...
-Hm...
Mamrotaliśmy między pocałunkami.
-Przestań...
-Ty przestań...
Droczył się ze mną. Uśmiechnęłam się i kontynuowaliśmy.
Nagle złapał mnie i podniósł. Poszedł do pokoju i delikatnie położył na łóżku. Nie przestawaliśmy się całować. W końcu na trzy, cztery przestaliśmy.
-Zostaniesz ze mną?
-Zawsze.
Pocałował mnie czule w usta i wtulona w niego zasnęłam jak dziecko.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz