niedziela, 2 lutego 2014

Od Joela

  Z zamkniętymi oczyma klęczałem na łóżku i kiwałem się to w przód to w tył. Te słowa były kojące... Nie miałem pojęcia, czy był prawdziwe... Czy to Tea... Czy mam już złudzenia, z powodu tęsknoty...
Cieszyłem się jak dziecko, gdy "usłyszałem", że wróci za 4 dni... Ale była jeszcze jedna, trudna sprawa.
Mój ojciec.
O linii granicznej wiedział wszystko. Cały czas ją kontrolował. On ją nawet czuł... Jeśli ktoś dostawał się bez pozwolenia... Natychmiast był "wyrzucany". A gdy był zbyt "natarczywy". Ojciec  ściągał strażników...
Nie chciałem, by to się stało z Teą... Zwłaszcza teraz, gdy... Ojciec kazał mi się żenić z tą...
Ehm... Pudernicą.
Zmęczony wtuliłem głowę w poduszkę. Nie byłem sam. Miałem też Elanor... Oboje przeżywaliśmy podobny problem...Jednak nie ma nic gorszego od tego, żeby odmówić kobiecie która wychowywała cię całe życie... Ja miałem prawo być wściekły na ojca i odmówić mu...
Elanor z punktu widzenia przypadkowego widza...
Nie...
I to było najgorsze... Jednak... Jeśli ta baba ją kochała... Mogła... Dać jej wybór.
A nie naciskać na siłę.
Zmęczony zasnąłem po chwili z myślą, że najtrudniej będzie mi być na jej ślubie... I patrzeć bezradny jak dokonuje najokropniejszej decyzji w swoim życiu....

                                                                     ***

 Obudziła mnie czyjaś zimna dłoń. Zdezorientowany otworzyłem powieki.
Nie mogłem uwierzyć. Blae siedziała koło mnie patrząc we mnie szczęśliwa.
Poderwałem się.
- Blae! Przyjechaliście? Już?
- Już? Nie stęskniłeś się za siostrą której nie widziałeś 10 dni?
- Ehm... No tak...
Przytuliłem ją dosyć niezdarnie i opadłem na łóżko.
- Jesteś szczęśliwy?
- Najpierw zacznijmy od ciebie. Opowiadaj.
Blae zagryzła wargę z uśmieszkiem.
- No... Mów!
Ponagliłem ją.
- Było cudownie...
- Masz to już za tobą?
Zaakcentowałem znacząco "to".
- Uhm.
Zarumieniła się zerkając na obraz.
- Ciężko było? Nie był za agresywny i brutalny?
Zapytałem zatroskany pocierając dłoń mojej siostry.
Blae popatrzyła na mnie jak na wariata.
- Przestań. Było... Cudownie. Fantastycznie!!
Uśmiechnęła się i zawirowała na środku pokoju.
- To czemu tak wcześnie wróciliście?
- Ojciec nas wezwał na.... Ehm... Po za tym Bruno miał ważne sprawy i za niedługo lecę... Do Włoszech..
Zignorowałem bolesny fakt, że będę się bardzo rzadko widywał z Blae, jak nie wcale gdy odleci... Skupiłem się na....
- Na co ojciec was wezwał?
- Na... Twój ślub!
Wypaliła i przykucnęła przym nie promienna.
Byłem taki zaszokowany, że nie mogłem nic wydukać.
- Opowiadaj! Jak wygląda? Co lubi? Miła, posłuszna czy ostra i bezwzględna? Jaki ma dar?
Popatrzyłem na nią jak na wariatkę.
- Ja się z nikim nie żenię!!
Zdezorientowana Blae opadła na łóżko.
- Jak to?
- Ojciec zmusił mnie, abym... Ożenił się z Sarah.
Wyrzuciłem to z siebie.
Widziałem, że gdyby sytuacja była stosowna, a ja robiłbym to dobrowolnie, Blae piszczała by z radości i z szczęścia. Najlepsza przyjaciółka, od teraz prawie jak siostra? Nic lepszego.
Jednak Blae widziała, że jestem wściekły, a zarazem załamany.
- Bracie... Trzeba się poświęcić..
- Ale ja jej nie kocham!
- Ja też nie kochałam Bruna... Zanim go poznałam..
- Ale ja znam Sarah! Zresztą... - Zerknąłem w okno - Moje serce jest już zaklepane...
- Kto jest tą szczęściarą, albo nieszczęściarą?
- Tea... - Rzuciłem krótko, ale dodałem - Niestety wyjechała... Idę... Jutro... Na ślub... Przyjaciółki.
O ile Elanor mogłem tak nazwać.Chyba nie całuje się w ten sposób "przyjaciółek".
- To wspaniale! Elanor?
- Znasz ją?
Zapytałem zdziwiony.
- Tak, fantastyczna osoba. Niestety nie mam zaproszenia, więc będę czekała na relacje.
Mrugnęła do mnie i podeszła do drzwi.
- Trzymaj się brat... Może nie wszystko stracone...
Wysunęła się cicho, a ja rozmyślałem nad jej słowami...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz