czwartek, 20 lutego 2014

Od Teaurine

   Nie wiedziałam co się dzieje, ale do czasu. Do czasu, kiedy stało się... coś... dziwnego... I wiedziałam od razu o co chodzi, i co mi tak naprawdę jest. Co było przyczyną tego, że zwymiotowałam.
   Joel pojechał gdzieś, chyba do miasta, upewniając się tysiąc razy czy na pewno może jechać i czy dobrze się czuję... czy nic mi nie jest. Był opiekuńczy... nawet bardzo. Ale kiedy pojechał, nie wiedziałam czy to był sen, czy to naprawdę się stało. Poczułam kopnięcie, jakbym była kobietą w ciąży. Kopnięcie dziecka. Nie było to możliwe, bo nawet jeśli byłabym w ciąży, to byłby to dopiero tydzień... Nawet nie... Czułam się jak w zmierzchu, kiedy Bella poczuła właśnie takie kopnięcie. To było tak dziwne, że aż mnie rozśmieszyło. Ale kopnięcie znów się powtórzyło. Cholera, co jest?!
   Nie to, że byłam przerażona, bo w ogóle nie czułam strachu, ale nie wiedziałam co się dzieje! Chciałam znać odpowiedź, ale nawet żywioły nic mi nie mówiły. One same były zagubione. No, i w ostatnich dniach się dowiedziałam, że moja przyjaciółka Jade jest wampirem bo na ślubie, chciała się na mnie rzucić, więc musiała mi to wyjaśnić. Jej oczy też nie były normalne, kiedy chciała mnie zeżreć na sali. Na szczęście była tam Coin która wiedziała kim jest, i jak ją powstrzymać. Jade jest jakimś... nowonaro...dzonym? Coś takiego. Jednak, co to do cholery ma być!? Wampir... I ta sytuacja kiedy nie jestem w ciąży, a kopie mnie dziecko, gdzie nawet brzucha nie widać?! Nie wiedziałam co mam o tym myśleć, czy w ogóle powinnam mówić o tym Joelowi... Nie chciałam, i na razie nie poinformuję go o tym bo mnie uzna za jeszcze większą wariatkę niż jestem. Ale tak na serio, nie chciałam go martwić. Może i źle robie, nie mówiąc mu o tym... Ale nie chciałam mu nic wspominać o tej dziwnej sytuacji.
   Usłyszałam telefon. Była to Coin, która w ogóle do mnie nie dzwoniła w tym czasie. To także było dziwne, bo nie miała mojego numeru.
-Tak, Coin?
-Tea!
-Przy telefonie... O co chodzi?
-Czy właśnie coś...
Przerwała, jakby ktoś odebrał jej telefon. Ale potem znowu wróciła do rozmowy.
-Przepraszam... Tea! Czy ostatnio stało się coś dziwnego, niewytłumaczalnego...!?
-Ehm... Tak... Właśnie... coś... mnie kopnęło... A co?
-Gdzieś jest koło ciebie Joel?!
-Nie.Ale o co chodzi...?
-Zadzwoń jak wróci. -I się rozłączyła.
To było jeszcze dziwniejsze...


***

Joel wrócił po godzinie, a ja siedziałam na kanapie zamyślona. Cały czas nie wiedziałam co się dzieje i o co chodzi.
-Hej kochanie...
Złapałam telefon i wstałam. Wyszukałam numer Coin i na nim przystałam. Spojrzałam na mojego ukochanego, który nie wiedział co tak nagle zerwało mnie z miejsca.
-O co chodzi?
-Też chciałabym wiedzieć.-Powiedziałam ostro. Byłam poddenerwowana dzisiejszymi zdarzeniami.
-Spokojnie... Co jest?
-Coin chciała z tobą rozmawiać. Moja przyjaciółka.
-Po co?
Miałam wrażenie, że ją znał. Na ślubie rozmawiali jak oszaleli, jakby spotkali się po wielu latach i nagle odnaleźli. Jakby w dzieciństwie byli wielkimi przyjaciółmi. Nad tym nie mogłam rozmyślać teraz, miałam inne zmartwienia.
   Podałam mu telefon. Przyłożył go do ucha i słyszałam, że był sygnał. Powinnam słyszeć całą rozmowę dzięki mojemu niezawodnemu żywiołowi.
   Usłyszałam głos Coin, spanikowanej Coin która słysząc Joela odetchnęła i zaczęła mówić wszystko jak katarynka.
-Moja przyjaciółka, Jade, ma wizje. Jest wampirem, ale to nieważne. 
-Wampirem?!-Wybuchnął.
-Uspokój się! Nie jest to teraz ważne! Ktoś chce ją dopaść. I to ktoś, kogo nie znasz. Jesteście tam bezpieczni, ale na razie wolałabym żebyście nie wracali z tamtego miejsca, bo On tam was nie znajdzie. 
-Czekaj,czekaj...! Ona wie?-Spytał szeptem.
-Nie. I nie może się dowiedzieć. Dopilnuj tego. Nie chcę jej martwić. 
-Dobrze. Dzięki Coi.
Skrócił jej imię po przyjacielsku, tak jak to robiła Rosslyn. Musiał ją znać wcześniej.
Rozłączył się. Przez chwilę się zamyślił, a potem podszedł do mnie i pocałował. Jakby chciał otoczyć mnie tarczą, przytulił mnie i mruknął coś pod nosem. Nagle przestałam pamiętać cokolwiek z ich rozmowy którą słyszałam. Zniknęło zmartwienie, i potem ciemność.


***

Otworzyłam oczy. Słońce zaświeciło mocnej i rzuciło promienie na moją twarz. Pamiętałam tylko zdarzenie z ... kopnięciem... i chyba poszłam spać... zemdlałam...
   Nie ważne. Leżał koło mnie głęboko zamyślony Joel. Westchnęłam ciężko. Nie wiedziałam co się działo.
-Au...-Syknęłam cicho. Jednak Joel usłyszał.
-Co się stało?-Spojrzał mi w oczy.
-Nic... Chyba jestem głodna..-Rzuciłam pierwsze lepsze.
''Au'' wywodziło się od ponownego kopnięcia.
-Spałaś dzień z kawałkiem, martwiłem się że nie wstaniesz.
-Dzień...z kawałkiem...?-Zdziwiłam się.
-Tak. Ale to nic. Chcesz coś zjeść?
-Wolę poleżeć...
Wtuliłam się w niego.A co jak jestem w tej ciąży? Wiem jedno, nie jest ona normalna, i nie będzie. Coś jest nie tak. Nie bałam się, ale zastanawiało mnie co się dzieje w moim brzuchu. Jeśli to coś, a nie dziecko, we mnie siedzi? Coś z nadnaturalnymi mocami? Niebezpieczne?
Ale sobie bzdury wymyślam. Za dużo moich splątanych myśli. Tworzą już mętlik w mojej głowie, ale tylko te myśli pasują do obecnej, acz dziwnej sytuacji. ZA WCZEŚNIE, i co najważniejsze... TO JEST CHORE! Moje myśli same nie wiedziały co się dzieje, i co mają zrobić, jak mnie uspokoić... Jeśli nawet nosiłabym bestię w brzuchu która by mnie mogła zabić, nie mogłabym pozwolić by umarło tylko z powodu, że musiałabym być bezpieczna. Nie zmienia to faktu że to coś co noszę w brzuchu, to moje dziecko. Nie wiem, czy Joel byłby zadowolony, że broniłabym dziecka, czy czegoś w środku, które chce mnie zabić, więc nie chciałam go martwić i zawracać mu głowy. Samo się wyjaśni, albo ja mu powiem. Tylko nie teraz. Jak wrócę z Joelem do miasta, to Coin przyjedzie i złoży nam wizytę. Jest bardzo dobrym lekarzem, ginekologiem... Jest świetna. Wie wszystko na takie tematy, nie wiem skąd, może ona też jest wampirem, ale który ma 400 lat ?! Za dużo tego... Zasnęłam wtulona w Joela...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz