Wybuchłem głośnym śmiechem i stanąłem przed witryną.
- O nie... Nie wejdę tu... Chyba was porąbało.
- Chciałeś się bawić na jakimś sztywnym... Nie wiem czym? - powiedział z dezaprobatą Mario. - Może byś lepiej na stypę poszedł!
- Nie... Ja tylko nie chcę zrobić czegoś głupiego. - Odparłem ze śmiechem.
Cała paczka się stawiła. Dowiedziałem się, że Alex przyleciał tydzień temu, ale chciał mi zrobić niespodziankę. Mario wziął urlop na dwa dni w robocie ochroniarza. Dymitr przyszedł, jak go prosiłem.
Sebastian miał być na miejscu.
Trochę się bałem tego spotkania. Nie widzieliśmy się rok i nic nie byłoby w tym złego, gdyby nie to, że się pożarliśmy.
I nagle... O wilku mowa.
Chłopaki przybili sobie z nim ręce, a potem spojrzał na mnie i uśmiechnął się lekko.
- Nareszcie się hajtasz stary. Wszystkiego dobrego na nowej drodze życia...
I nagle coś we mnie drgnęło. Wziąłem go w objęcia i poklepałem po łopatkach.
- Strasznie mi cię staruszku brakowało - Powiedziałem ze śmiechem kręcąc głową.
- Mi ciebie też... - Przyznał Sebastian, roześmiał się i poklepał mnie jeszcze raz.
- Zaraz się rzygnę... Może jeszcze do łóżka ze sobą wskoczycie?
Zacząłem się śmiać i wszedłem za nimi do środka.
Rozglądnąłem się z powątpiewaniem po lokalu. Przeważała w nim znacznie czerwień. Czerwone ściany. Czerwona podłoga. Czerwony sufit. Czerwone lampy, dywany i wszystko inne. Kanapy były obite czarnym materiałem, a boksy oddalone od siebie na odpowiednią odległość, tak, że nikt ciekawski nie mógł nic podsłuchać.
I z wystroju lokal był całkiem porządny.
Ale tylko z wystroju.
Pomiędzy trzema boksami stała rura.
A na róże tańczyła dziewczyna w kusej sukience.
Czyli po prostu striptizerka.
Zaniemówiłem. Wiedziałem, co zaraz będzie. Upije się, stracę świadomość i zrobię nie wiadomo co, choć jutro mam ślub.
- No nie bądź taki drętwy. - Mrugnął do mnie Mario i popchnął mnie lekko.
Wszystko zmierzało w niebezpiecznym kierunku.
- Daj spokój Jo. Wyluzuj. Co się stanie tej nocy wszyscy zabierzemy ze sobą do grobu.
- Do grobu... - powtórzyłem cicho.
Gdy usiedliśmy, a Sebastian poszedł zabajerować barmankę o "lekki spust", Alex zapytał nagle.
- No to opowiadaj, jak wygląda twoja przyszła żona?
Alex był najspokojniejszy z naszej grupy. Gdy trzeba było "pilnował nas" gdy byliśmy nawaleni, pomagał rozwiązywać problemy i rozdzielał gdy dochodziło do jakieś szamotaniny.
Jednak nie był takim delikatnym chłopcem. Lubił sobie wypić i lubił się zabawić, choć zawsze robił to z wielką klasą.
- Nie da jej się streścić w jedno słowo...
- To streść w wiele - Powiedział uparcie nagle ocknięty z zadumy Mario.
- Ech... Śliczna, inteligentna, zabawna, miła, uprzejma, subtelna, czuła, emocjonalna, acz ostra i uparta.
- Jest seksowna? Czy to tylko worek na ziemniaki? - Zapytał ze śmiechem Mario.
Wywróciłem oczami.
- Jest?
- Jest. I to jeszcze jak.
- No to masz szczęście. Chciałbym ją zobaczyć.
- Zobaczysz jutro na ślubie, jak ci się uda wstać!
Mario się przeciągnął i spojrzał ze śmiechem w stronę baru. Podążyłem za jego wzrokiem i zobaczyłem Sebastiana obściskującego się z barmanką.
Pokręciłem głową rozbawiony.
- Ten facet nigdy się nie zmieni.
***
Kolejki leciały, na kolanach Maria siedziała smukła blondynka i obściskiwała się z nim. Alex gadał z jakąś ciemną laską, a ja coraz bardziej pijany streszczałem mniej więcej swoje życie w ciągu roku Sebastianowi i Dymitrowi który mniej więcej je znał.
- Najpierw to mój drogi... Co ja najpierw zrobiłem? - Seba i Dymitr zarżeli i stuknęliśmy się kolejnym kieliszkiem wódki.
- Najpierw to ty poznałeś twoją laskę. - Powiedział Dymitr.
- Ach no tak. Wyobrażasz sobie, że pierwszy raz się z nią widziałem, gdy jakiś człowiek prowadził ją do króla na skargę? - Sebastian wybuchł śmiechem i ponaglił mnie - Co dalej?
- Potem poznałem Elanor... - Uśmiechnąłem się lekko i nagle...
Przeżyłem jakby deja vu.
Wpatrywałem się w plecy i włosy blondynki siedzącej do nas tyłem.
Dymitr powiedział, że idzie po kolejną "porcję", a Mario nagle się ocknął i powiedział.
- Zbierajcie się panowie
Wszyscy się lekko uśmiechnęli. Co jest?
- Jak mnie zaprowadzicie do jakieś... - Syknąłem do ucha Sebastiana.
- Bez obaw. - roześmiał się. - Mario ma ochotę pobawić się w grę z młodzieńczych lat.
Podążyłem za nimi bez słowa. Skręciliśmy w ciemny korytarz. Szliśmy przez chwilę, a potem Mario otworzył drzwi.
- Zapraszam. - Powiedział ze śmiechem marnie udając francuski akcent.
Byliśmy w ciemnym pokoju. Dookoła ustawione były kanapy, a po środku butelka po wódce.
Butelka... Gra z młodzieńczych lat.
Jęknąłem zrezygnowany i opadłem na jedną z kanap.
Wszyscy się rozsiedli wygodnie.
- Na co gramy? - zapytał Alex.
- Na wszystko. - roześmiał się Mario.
Przejechałem sobie ręką po włosach.
A potem coś się we mnie odblokowało.
Pieprzyć tą ostrożność. Nie patrząc na to ostatni dzień jestem kawalerem. Trzeba jakoś to uczcić.
Mario zakręcił i padło na Sebastiana.
- No mój drogi... - uśmiechnął się tajemniczo, a Seba roześmiał się kręcąc głową.
- Co mam zrobić?
- A widziałem taką jedną starszą, nie wyżytą kobietę koło czterdziestki. Podejdź do niej i "rozwesel" jej życie.
Sebastian wstał i poszedł, a Mario poszedł za nim.
Ciekawość opanowała i nas.
Poczułem się jak ten dzieciak z młodszych lat, bo tak się też zachowywałem. W sumie jednak nie obchodziło mnie to specjalnie.
Seba podszedł do tej starszej kobiety, a jej rozbłysły oczy, gdy poprosił ją do tańca.
Skręcaliśmy się ze śmiechu, a Mario nie mogąc wytrzymać walił w swoje kolana rękami, a z oczu pociekły mu łzy.
Po chwili Seba skręcił w nasz zaułek z tą kobietą. Ona była zbyt "pochłonięta" żeby nas zauważyć.
On natomiast nas słyszał i wywrócił oczami.
Popchnął ją na ścianę i podwinął jej staromodną kieckę.
Ja po prostu nie dałem rady ustać na nogach.
Jeszcze przez kilkanaście minut skręcaliśmy się w środku ze śmiechu, a potem wrócił niezadowolony Seba.
- I jak było? - wybuchnął kolejny raz Mario.
- A dajcież spokój! Stara, rozciągnięta i obrzydliwa, na dodatek sztuczna. Myślałem, że się ze rzygam gdy jej dotykałem. Musiałem jeszcze umyć ręce.
I nagle znieruchomiałem patrząc na drzwi. Zdezorientowani Mario i Alex też ucichli patrząc na mnie.
- Co jest?
Wstałem, a Dymitr podszedł bliżej.
- Przyprowadziłem wam kogoś.
Zamknąłem oczy i cofnąłem się na ścianę.
Bo koło Dymitra stała Elanor.
Więc to jednak była ona...
***
To było nienormalne, a ja zbyt nawalony, żeby przestać to robić. El siedziała mi na kolanach całując mnie, a w uszach słyszałem tylko gwizdy.
Alkohol buzujący w moich żyłach nie pozwalał mi sensownie myśleć, choć w głowie cały czas kołatało mi tylko "Tea". "Tea", "Tea".
- Dobra, dobra, bo zraz się zaczniecie rozbierać. - Alex ściągnął El z moich kolan. Mario pociągnął ją na swoje, a ona wypiła prosto z gwinta.
Spodobała się chłopakom.
I było pewne, że jej jeszcze przez parę godzin nie wypuszczą.
- Padło na ciebie Alex. Ściągaj podkoszulek bracie.- Powiedział nonszalancko Mario i zrobił kolejny spory łyk.
Alex wzruszył ramionami i ściągnął podkoszulek. Rzucił go gdzieś za siebie i kolejny raz łyknął zawartość jego kieliszka.
Butelka znów poszła w ruch. Wycelowała gdzieś pomiędzy nim, a Dymitrem, ale przekrzywił ją z głupim uśmieszkiem w moją stronę.
Zrezygnowany wstałem i odpiąłem pasek ze spodni. Zsunąłem je szybko, a rozbawiony Mario puścił do mnie oczko, a jego mina mówiła "Zaraz ściągniesz kolejną część".
Niestety, teraz padło na Sebastiana, który został w samych bokserkach. Nieźle pijany zaczął je powoli ściągać, a dziewczyny siedzące na oparciach kanapy (Jedna od Alexa, druga od Maria) zaczęły gwizdać i bić brawa, podobnie jak my wszyscy.
Seba pobiegł za kanapę, ściągnął je i zaczął nimi wymachiwać, a wszyscy śmiali się i klaskali gdy Sebastian wszedł na stół.
Obraz zaczął mi się lekko rozmazywać, filmy mi się ucinały. Co chwile mrugały mi przed oczami postacie.
El - w samej bieliźnie która przytuliła się do mnie, Dwie zupełnie nagie dziewczyny, Dymitr w bokserkach, goły Seba, Alex w spodniach i Mario do którego dziewczyny krzyczały "Teraz twoja kolej. Ściągaj bokserki".
Potem Alex zaczął się namiętnie całować z brązową i wyszli do pokoju obok, Seba zniknął gdzieś, nawalony Dymitr zasnął, a Mario pochylał się nad blondynką, a jej jęki, "ochy" i "achy" obijały mi się o uszy.
Ja piłem i piłem coraz bardziej z Elanor. Było tak jak dawniej. Śmialiśmy się i żartowaliśmy. Wyprowadzona z równowagi emocjonalnej El opowiadała mi o szczegółach anatomicznych Petera, a ja zaś żartowałem, że
z niczym z syreną robiłem to na plaży.
To było chore. Nie wiedziałem co alkohol ze mną wyprawia. Potem obraz zaczął mi się rozmywać, a przed urwaniem filmu widziałem zielone i tajemnicze oczy El. Miałem nadzieję, że zasnąłem.
Naprawdę miałem nadzieję, że TYLKO zasnąłem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz