wtorek, 11 lutego 2014

Od Blaeberry

 - Kim ja jestem? - szepnęłam zafascynowana klęcząc na łóżku i patrząc się w lustro.
Bruno w milczeniu odgarnął moje włosy i całował od dłuższej chwili mi kark. Emanowała ze mnie złota poświata. Gdy się odwróciłam i dotknęłam lekko jego ręki syknął.
 Przerażona popatrzyłam na swoje palce.
- Bruno... - Wyszeptałam. - Co się dzieje??
Bez słowa wstał, chwycił mnie delikatnie i pociągnął na ziemię. Stanęłam patrząc na niego.
- Rozbierz się.
Powiedział grobowym głosem, przygryzł wargę i wpatrywał się w okno.
Chciałam mu powiedzieć "To nie czas i miejsce", jednak zrezygnowałam, ponieważ nie wyglądał tak jak zwykle przed stosunkiem.
  Posłusznie zdjąłem koszulkę nocną i ugięłam lekko nogę.
Nagle Bruno popatrzył na mnie z bólem.
- Miałem nadzieję, że nigdy się nie dowiesz...
- Ale czego? - Przejęłam się grozą tej chwili.
Bruno nie odpowiedział tylko wyszeptał coś po nieznanym języku.
Z pozoru nieznanym, bo jego słowa doleciały do mnie w późniejszym tempie.
Naprawdę były po obcym języku. Jednak je zrozumiałam.
"Ukaż mi się".
 Poczułam jakby coś wyrywało mi się z łopatek.
Przerażona odwróciłam się i cudem nie krzyknęłam.
 To... Coś.... Przypomina mi się film który ostatnio oglądałam. O tej kobiecie, która pokochała Anioła...
Przywołałam jej obraz w pamięci.


Wyglądałam bardzo podobnie, tylko... Moje... Skrzydła nie były tak sztuczne i na końcach nie miały takich długich piór.
 Przerażona spoglądałam  na Bruna, który wbił w nie swoje stalowe spojrzenie.
Ściągnął podkoszulek, tak, że został w samych bokserkach. Powiedział coś tym językiem i...
Zaszokowana cofnęłam się pod ścianę.
On też miał skrzydła. Ale nie biało - złote jak moje.
One... One  były czarne jak smoła... jak węgiel!!
 - Kim ja jestem?! Kim ty jesteś!! - wrzasnęłam załamana. Czułam jak po policzkach spływają mi łzy.
- Jestem Upadłym Aniołem. Moja matka była kiedyś prawdziwą Anielicą, ale zgwałcił ją Upadły Anioł. I może by nie została przeklęta, jednak to jej się podobała. Pragnęła mojego ojca... I za to poniosła karę - powiedział cały spięty.
Nie poznawałam mojego Bruna. Cofnęłam się pod ścianę przerażona. Jego oczy zaszły czarną mgłą i przybliżył się do mnie. Chwycił mnie za ręke i przyciągnął do siebie. W jego oczach malowało się szaleństwo.
- To ja. Nie bój się mnie!! Nadal jestem twoim Brunem. - pocałował mnie brutalnie i władczo. Odepchnęłam go, a w oczach zalśniły mi łzy.
  Odsunęłam się od niego i dotknęłam moich skrzydeł. Były gorące, w nich pulsowała krew, jakby były częścią mojego ciała. Wyrwałam jedno miękkie piórko i syknęłam. Z bólu, aż w oczach pojawiły mi się łzy. Przyjrzałam się piórku, lecz ono zaraz rozpłynęło się w moich dłoniach.
 Podniosłam smętnie wzrok.
- Ja już sama nie wiem kim jestem, a co dopiero ty. Nie powiedziałeś mi nic... I nie powiedziałbyś, gdyby to się nie wydarzyło.... - Odwróciłam wzrok cała drżąc - Czy Joel też jest Aniołem?
- Tak. Nie wiem czy jest pełnej krwi, czy dimidusem - co oznacza połowiczny.
- A ja?
- Z pewnością jesteś dimidusem.
Opadłam na łóżko nie dowierzając całemu światu. Bruno do mnie podszedł i przyklęknął łagodnie.
Całe szczęście, że byliśmy w Małym Domku, aż do czasu koronacji.
Jednak teraz wcale nie byłam pewna, czy chcę rządzić tym plemieniem.
 - Schowaj skrzydła.
Powiedział cicho, chowając swoje, które rozmyły się niczym mgiełka.
- Jak?
Powiedziałam zdesperowana.
- To się wie... Instynktownie... Odpręż umysł. Zapomnij o wszystkich przyziemnych rzeczach...
Tak też zrobiłam. Starałam się wywalić z niego wszystkie zmartwienia i smutki...
Po chwili się udało. Skrzydła rozpłynęły się w powietrzu.
  Bruno pocałował mnie z pasją. Nie opierałam się. Potrzebowałam.. "pocieszenia".
Zaczął pieścić moje piersi, tak jak robił to zawsze. Przeszły mnie przyjemne dreszcze. Niby od niechcenia je masował, co sprawiało mi wielką przyjemność.
  Składał pocałunki na moim całym ciele.
Zrozumiałam przekaz. Dziś ja jestem królową, a on robi wszystko bym zapomniała o całym Bożym świecie.
  Położył mi dłonie na pośladkach i przyciągnął mnie do siebie drapieżnie. Otoczyłam go nogami, a on położył mi dłoń na majtkach.
I wtedy usłyszałam telefon.
  Odebrałam, a Bruno nic sobie z  tego nie robiąc patrzył na mnie ze złośliwym uśmieszkiem, a potem zsunął mi majtki i zaczął operować palcami i językiem przy mojej muszelce.
Starałam się go odepchnąć, ale na nic.
- Halo? - powiedziałam z trudem próbując stłumić jęk. Oparłam głową o chłodną ścianą starając się nie myśleć o tym jakie sprawia mi pieszczoty.
- Blae? - zapytała roztrzęsiona brata.
- C-co.. Się stało? - powiedziałam powoli zamykając oczy. Czułam, że zraz odlecę. Bruno wykonywał coraz gwałtowniejsze i mocniejsze ruchy patrząc na mnie cały czas.
Mama włączyła się jak katarynka.
- Na początku myśleliśmy, że Joel musiał sobie trochę odpocząć i przywyknąć do myśli, że no wiesz, żeni się z Sarah, nikt go nie ruszał przez tydzień, Marcillo na początku go widział, a potem nic. Uznał, że Joel musi to wszystko przetrawić.
  Gdy dziś wreszcie wyważyliśmy drzwi do jego pokoju... Nie było go tam.
Miejscowy naukowiec stwierdził, że te szczątki szmat są zakrwawione. Szukaliśmy wszędzie, wywiesiliśmy plakaty...  Dzwoniliśmy do wszystkich. Może ty go ostatnim razem widziałaś??
Musiałam wgryźć się w poduszkę, by stłumić okropny jęk. Pragnęłam jak najszybciej zakończyć tą rozmowę.
- Nie widziałam go mamo niestety, wywiesimy ulotki.
Rzuciłem, coraz bardziej się napinając, bo Bruno "pracował" już teraz pełną parą.
Rozłączyłam się z ulgą.
Miałam ochotę dać potężną bure Brunowi, ale zamiast na niego nawrzeszczeć, jęknęłam głośno i wplotłam mu palce we włosy.
- Ty idioto - wyjąkałam przyciskając go do siebie mocniej.
Podniósł się niczym drapieżny kot i pocałował mnie namiętnie mrucząc uwodzicielsko. Zorientowałam się, że na siedem dni tygodnia, przez 4 uprawialiśmy w jakimś momencie seks!!


























  Chciałam to przerwać, ale nie byłam w stanie. Szczerze powiedziawszy, trzeba przyznać, że mi się też to strasznie podobało.
Gdy wszedł we mnie z tym swoim szelmowskim uśmiechem, miałam go ochotę zabić, a zarazem tulić do siebie jak najmocniej potrafię.
  To mnie przerastało. Czułam, że moje życie powoli dominuje seks.















                                                        ***
  Minął tydzień. Patrzyłam się w lustro zaciskając zęby. Co jeśli to prawda? Co jeśli jestem w ciąży? Czy Bruno się ucieszy?
  Czy ktokolwiek widział Anioła pół Złego, pół Dobrego?
Zmęczona rozmyślaniami nad tym wszystkim, bałam się. Moja mama i tata z pewnością nie byli Aniołami.
A to znaczy... Że musiałam mieć innych rodziców.
Przerażona chodziłam nerwowo. Jeśli dojdzie do tego jeszcze jeden kłopot...
Zegarowo minęło już 10 minut.
Drżącymi rękami wzięłam test do ręki.
Krzyknęłam i wypuściłam go na ziemię.
Nie dałam rady oddychać.
Przed oczyma miałam wciąż dwie kreski.































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz