niedziela, 9 lutego 2014

Od Joela

 Byłem naprawdę szczęśliwy, że zdołało nam się stamtąd wyrwać. Vegas samego mnie w tajemniczy sposób nakręcało, tak, że miałem ochotę zrobić coś szalonego, nie przejmując się konsekwencjami.
  Gdy stanąłem przed recepcją, podrapałem się w głowę i popatrzyłem się na Teę. Wydawała się nieobecna duchem, rozglądając się ciekawie.
- Tea? Chcesz osobny pokój?
- No co ty.
Uśmiechnęła się przyjaźnie i powróciła do swoich myśli.
  Przekazałem wiadomość recepcjonistce, ona wstukała coś w komputer i powiedziała.
 - Jedno łóżko dla państwa??
Speszony popatrzyłem się na Teę. Nie chciałem wyjść na jakiegoś niewyżytego zboczeńca. Może wolała spać sama.
- A są osobne łóżka?
- Hm... Niestety... Nie.
Wzruszyłem ramionami.
- Dobrze.
 Hotel, a raczej pensjonat wydawał się opustoszały. Pewnie większość ludzi opalało się na plaży.
  Dochodziło popołudnie więc pewne zaraz się zlecą.
Wniosłem nasze rzeczy do pokoju. Zmęczona Tea opadła z westchnieniem na łóżku.
 Pochyliłem się nad Teą.
- Życzysz sobie jeszcze  czegoś księżniczk?
- Ciebie.
Mruknęła uwodzicielsko i pociągnęła mnie za ręke.
 Położyłem się na niej, opierając się łokciami o łóżko i  całowałem ją raz po razie w usta z zamkniętymi oczyma.
  Teaurine przycisnęła mnie mocniej do siebie i objęła mnie nogami w pasie.
Nagle drzwi się uchyliły. Podniosłem czujnie wzrok.
Zagubiona pokojówka, widząc nas wyjąkała.
- Pukałam... Ale państwo... Nie odpowiadaliście... Więc... Weszłam. Przepraszam bardzo.
- Nic się nie stało - Uśmiechnąłem się, trochę rozleziony, że przerwała nam słodką i przyjemną chwilę, ale przecież został jeszcze wieczór...
- Dobrze, dobrze... Ja... Chciałam zapytać, czy wszystko państwu odpowiada.
- Tak, tak...
Po chwili wyszła. Tea zachichotała.
- Nie chciałabym się znaleźć w skórze tej pokojówki.
- I słusznie. - Popatrzyłem na słońce stojące wysoko na niebie. - Chodźmy na plażę co?
- Pewnie. Tylko założę strój.

                                                               ***
- Posmarujesz?
Tea siedząc przede mną i odchylając głowę do słońca podała mi krem.
- C-co?
- Ej! Przestań się tak nie gapić!
Uśmiechnąłem się lekko. Tak naprawdę nie byłem pewien, czy jesteśmy na plaży nudystów i gdyby nie to, że dość sporo ludzi miało normalne stroje kąpielowe zwiałbym stąd.
  Tea zasłoniła mi oczy gdy przed nami przechodziło parę nagich, młodych dziewczyn. Przygryzłem wargę i roześmiałem się.
- Smaruj!
Zażądała i odgarnęła włosy z pleców.
Z lubością nałożyłem dość sporo na ręke i rozmazałem po plecach Tei. Drgnęła pod moim dotykiem, a ja smarowałem i smarowałem...
- Już dość.
Roześmiała się i położyła na brzuchu.
 Jakaś dziewczyna upuściła komórkę w piasek i szukała rozpaczliwie. Dzięki mojemu dobremu wzrokowi lwa, zlokalizowałem mały czarny punkcik.
  Podźwignąłem się i wyciągnąłem rzecz z piasku i podałem go dziewczynie.
Uśmiechnęła się do mnie uroczo i westchnęła ilustrując mnie.
 - Jestem Carmen.
- Joel.
Odparłem grzecznie czując na sobie spojrzenia wszystkich kobiet - starszych i młodych - na mnie.
- Może... Oprowadziłbyś mnie po mieście? Jestem tu nowa..
- Ja też.
Zbyłem ją dość szybko i usiadłem obok Tei.
 Zauważyłem, że większość dziewczyn wpatrywała się we mnie tęsknie. Schlebiało mi to, choć nigdy tak naprawdę nie zastanawiałem się nad swoim wyglądem. Za to w Teę patrzyły nienawistnie, jakby nie rozumiejąc co ona robi przy mnie.
  Całkowicie mnie to nie obchodziło. Wbrew pozorom Tea była śliczna i ładniejsza od niejednej z zgromadzonych tu dam.
- Wstawaj śpiochu. Choć do wody.
- Nie chce mi się...
Powiedziała rozleniwionym tonem.
 Podniosłem ją i zarzuciłem ją sobie na ramię, a ona pisnęła ze śmiechem. Nie chciałem żeby jej się coś stało, więc pomoczyłem ją lekko przed wejściem do wody. Dla mnie była przyjemnie chłodna, ale dla Tei...
- Lodowata! Nie wchodzę! Puść mnie Jo!!
Pocałowałem ją ze śmiechem w usta.
- No co ty...
- Nie umiem pływać, tak dobrze jak ty! Chyba nawet w ogóle nie umiem.
- Przesadzasz kochanie. Ważne, że ja umiem.
   I tak znaleźliśmy się na głębokości parunastu metrów z daleka od plaży. Uczepiona mnie Tea, drżąca ze strachu wtuliła mi się w obojczyk.
- Boisz się?
- Tak.
- Nie ufasz mi?
- Oczywiście, że ci ufam, ale...
- Boisz się rekinów?
- Dokładnie.
Parsknęła udawanym śmiechem. Czułem, jak bardzo drży.
- Woda to twoja bratnia dusza... Nie walcz z nią... Pozwól jej się nieść...
  Tea mnie posłuchała i następne godziny na plaży i w wodzie upłynęły nam cudownie.


                                                          ***
- Smakuje ci?
Zapytałem ze śmiechem.
Tea nie odpowiedziała, tylko przełknęła kolejny kęs chleba i zwichrowała mi z czułością wilgotne od wody włosy.
- Tu jest taka aura..
Powiedziała.
- Pragniesz zrobić coś szalonego?
Uśmiechnęła się figlarnie i wstała od stołu.
- Ja już idę na górę... Zmęczona jestem.
Mrugnęła do mnie z uśmiechem, a podparłem czoło i pokręciłem ze śmiechem.
 Dokończyłem posiłek i zostawiłem pieniądze na stoliku.
  Zamyślony poszedłem do góry do pokoju.
Wszędzie panował półmrok. Położyłem kluczyki od samochodu i portfel na szafce nocnej.
  Gdy poczułem znajome dłonie na oczach, uśmiechnąłem się lekko i odwróciłem.
 Napotkałem w nieziemskim ciemnościach słodkie usta. Jej palce delikatnie jeździły mi po policzkach.
 Oparłem ją mrucząc o drzwi, a ona zasunęła zamek.
  Mój podkoszulek wylądował na podłodze.
- To niedozwolone...
Wymruczałem jej do ucha, jadąc rękami wzdłuż linii kręgosłupa.
- Mnie to mówisz?
Wymamrotała sunąc mi rękami po torsie, aż po górę.
Zręcznie pozbawiłem jej bluzki i przyciągnąłem ją mocniej do siebie, a ona jęknęła cicho.
- Próbowałaś tego kiedyś?
Mruknąłem naciskając na słowo "próbowałaś"
Pokręciła w milczeniu głową.
- Tym lepiej dla mnie....
Szepnąłem i pocałowałem ją mocniej.
 Nie byłem pewny, czy może do tego dojść... Jako następca tronu automatycznie byłem o 40 % bardziej płodny  niż każdy inny, normalny facet...
- Jesteś tego pewna?
Szepnąłem.
- Jak nigdy...
W tym samym momencie sprzączka od stanika stuknęła o ziemię.
 Objąłem ją, całując mocniej.
   Popchnęła mnie władczo na łóżko i usiadła na mnie okrakiem. Rozpuściła włosy i pochyliła się nade mną. Pocałowała mnie, a jej włosy niczym kurtyna, zasłoniły nas.
  Uśmiechnąłem się lekko i w jednej chwili odwróciłem ją szybko, tak, że znaleźliśmy się w takiej pozycji jak popołudniu.
 Po chwili usłyszałem brzdęk paska od spodni na podłodze.
 A więc byliśmy już tak blisko...
Całowałem ją w szyję, zjeżdżając w dół, a ona wygięła się z rozkosznym jękiem.
  Odpiąłem guziki od jej rurek.  Zjechały na dó.
Pocałowałem ją w obie piersi i zjechałem na brzuch. Tea wsunęła mi palce we włosy.
  Noc była młoda. Wszystko potoczyło się bardzo szybko.
 Gdy wszedłem w nią napotkałem przeszkodę. Zdecydowanie i pewnie ją usunąłem. Zobaczyłem łzy które pojawiły się w oczach Tei. Zdusiłem jej krzyk pocałunkiem.
  Nie zważałem na to, że targa mi włosy. Że wbija mi coraz głębiej paznokcie w plecy. Miała sto razy gorzej niż ja i to było okropne. Okropne, że musiała cierpieć...
 Ale tylko przez początek.
Bo potem zapewne tak jak i ja się czułem, czuła się ona.
 Na zmianę oplatała mnie nogami mocno i popuszczała. Całowaliśmy się teraz na maksa, a Tea z innego powodu wbijała mi paznokcie w plecy.
  Wyczerpany psychicznie i fizycznie opadłem obok niej. Westchnęła i szepnęła.
- Kocham cię...
Powiedziała mi przed zaśnięciem i wtuliła się we mnie mocniej.
- Ja ciebie też kocham Teaurine...
Pocałowałem ją w obie zamknięte powieki.
  Tea  zasnęła mi na piersi, choć ja byłem pewien, że sen nie zmorzy mnie do samego rana. Przeżywałem na nowo wszystko, co miało tu miejsce. Niczego innego już nie chciałem od życia...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz