niedziela, 2 lutego 2014

Od Eleny (Teaurine)

Dni mijały wolno, a ja czekałam na odpowiedź czy mogę wrócić. Jednak, nie dostałam pozwolenia ani odpowiedzi, zwykle są, ale tym razem nic nie było.
-Czemu nie ma jeszcze odpowiedzi!!!
Byłam zdenerwowana. Wściekła wręcz.
-Nie wiem kiedy wrócę...!
-Kochanie, chcesz tam iść!? Nie wolno Ci!
-Nie wytrzymuję! Nie to że mi się tutaj nie podoba... bo Rio jest naprawdę przepiękne... Ale... Ja muszę chociaż zobaczyć Joela... Na moment... Sekundę! Chociaż przy granicy!
-Kochanie! Elena!
-Słucham?-Powiedziałam uspokajając się.
-Mam to pozwolenie...
-CO?!
-Dostałaś je... ale musiałam je schować... Odzyskałam córkę po kilkunastu latach...
-Mamo... Wiesz co? Kiedy coś obiecuje, dotrzymuje słowa. Teraz obiecuję... wrócę kiedyś, niedługo. Zobaczymy się, będę Cię informować, co ze mną. Obiecuję! Kocham Cię...-Przytuliłam ją mocno a ona mnie także.
-Cholera...! Przez ciebie wariatko płaczę! -Zaśmiałyśmy się. -Też Cię mała kocham... Idź.
-Dziękuję.
Wzięłam pozwolenie, bo musiałam je mieć przy sobie w razie czego. Szłam przez 3 godziny, co nie było dla mnie wielkim problemem. Doszłam do granicy. Nagle jakby z ziemi wyrósł mężczyzna. Wysoki, silny... Spojrzał na mnie i oparł się o drzewo z uśmieszkiem.
-Co taka ślicznotka tu robi? Zapodziałaś się?
-Mam pozwolenie na wejście do Kennie. Na powrót.
-Teaurine... Miło Cię widzieć.
Czasem żałowałam, że znali mnie tu wszyscy.
Sprawdził pozwolenie i kiwnął głową. Zatrzymał mnie nagle a ja stanęłam i wierciłam się jak na szpilkach. Czego on chce?!
Uśmiechał się jakby czegoś chciał! I tak było.
-Za pocałunek, może dam Ci przejść...
-Odwal się. Cholerny strażnik...
Minęłam go a on coś krzyczał w moją stronę, ale nie słyszałam. Byłam podekscytowana że zaraz zobaczę Joela. Szłam coraz szybciej. No i jestem... Pierwsze co to przeszukałam wszystkie miejsca gdzie mógłby być. Usłyszałam nagle rozmowy starszych pań w kwiaciarni.
-Tak,tak, masz racje! Nareszcie się żeni! Nasz książę!
-O tak, na reszcie ten dzień...!
Przeszłam koło nich i kiwnęłam im na dzień dobry. One przestały mówić, były zdziwione że dostałam pozwolenie.
Zobaczyłam nagle Joela. To co że ... się żeni... Kocham go. To się dla mnie liczy.
Zaczęłam biec w jego stronę, skoczyłam na niego i wplotłam się w niego jak małpka. On nawet się nie zachwiał bo byłam lekka. Był zdziwiony że nagle się zjawiłam. Zamknęłam oczy bo chciałam by moje szczęście i ta chwila trwała wieki.
-Joel... Tak tęskniłam... Cieszę się że tu jesteś...
-Dostałaś pozwolenie?-Powiedział zaskoczony ale i... chyba szczęśliwy?
-Tak... z jednodniowym opóźnieniem... Ale warto było czekać...Wiem że masz ślub... słyszałam to koło kwiaciarni... od jakiś pań... Jeśli musisz to... zrób to co do ciebie należy... Ale zawsze Cię będę kochać...


(Dokończ Joel)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz