niedziela, 9 lutego 2014

Od Joela

- No skacz!
Krzyknąłem do niej.
- Nie dam rady Jo!
Pisnęła.
Roześmiałem się i objąłem ją od tyłu.
- Trzy... Czte... - ry!!
Skoczyliśmy razem z Teą do wody, a ona zapiszczała.
- Joel... Kocham cię tak strasznie, że...
- Ściągniesz mi kąpielówki w miejscu publicznym?
Powiedziałem złośliwe. Tea która uchwyciła się ich, śmiejąc się puściła i dała mi lekkiego kuksańca w bok.
 Popatrzyłem na słońce.
- Ściemnia się już. Wracajmy do hotelu.
Kolejny cudowny dzień szybko minął. Faceci zaczepiali Teę, zarówno jak kobiety podrywały mnie. Jednak liczyła się tylko Tea...
  Tej nocy nie mogłem zasnąć... Coś mnie gnębiło... Teaurine która wpleciona w mnie spała tak słodko, nie odczuwała, że coś mnie gnębi.
    Po 3 nad ranem nie dałem rady już usiedzieć na miejscu. Miałem ochotę się przejść.. Zaczerpnąć świeżego powietrza.
 Idąc tak ulicą patrzyłem na miasto. Nikt pewnie jeszcze nie spał, z tych w miarę "normalnych". Vegas jeszcze żyło i teraz najbardziej tryskało życiem. Liczne prostytutki stały pod latarniami. Gdy tylko przechodziłem, próbowały mnie zatrzymać. To co to to nie moje drogie panie! Żadna z was nigdy nie dorówna Tei. Nie ma nic lepszego niż seks z miłości.
   Uśmiechnąłem się lekko gdy o tym pomyślałem. Naprawdę było fantastycznie... Jeśli miałbym być szczery, to nawet nie było mi tak dobrze z Dominique... Dominique... Zachowywała się inaczej. Uprawialiśmy niezdrowy seks, a rano wszystko mnie bolało i brzydziłem się samym sobą. Ciężko było mi to z nią robić. Za każdym razem gdy z nią wchodziłem, czułem jakby ogień palił mnie żywcem.
   A z Teą... Pasowaliśmy do siebie jak dwa kawałki puzzli...
Martwiła mnie jeszcze tylko jedna rzecz. Nie chciałem zostać w tym wieku ojcem... A nie zabezpieczaliśmy się, bo to i tak nie miało sensu. Gumka samoczynnie została, by spalona takim byłem wybrykiem natury, a tabletka, by nawet nie zaczęła działać
 Podrapałem się w głowę... Przeszedłem przez ulicę i...
Nogi się pode mną ugięły, dosłownie.
- To niemożliwe..
Wymamrotałem i złapałem się za głowę.
 Gdy mnie zauważyła, otworzyła szerzej oczy, a potem ruszyła w moim kierunku.
Nawet nie wiedziałem co zrobić, gdy zaciągnęła mnie w ciemny kont i pocałowała.
Natychmiast w głowie zamigotała czerwona lampka. Tea. Tea. Tea!
 Odepchnąłem ją lekko, acz zdecydowanie.
- To nie jest najlepszy pomysł... Dominique....
 Oparłem się o mur i milczałem.
- Joel... Wybacz mi..
- Nie ma o czym gadać.
Ruszyłem przed siebie jednak złapała mnie za ręke.
Magnetyzm jej oczu z przeszłości sprawił, że zostałem na miejscu.
- Matka mi kazała...
- Super. Mogłaś jej nie słuchać. Ale ty widocznie chciałaś.
- Jo...
Wzdrygnąłem się gdy szepnęła tak do mnie. Przyzwyczaiłem się, że najczęściej mówiła to Tea.
- Nie nazywaj mnie tak.
Uśmiechnęła się smutno i położyła mi dłoń na policzku.
- Zacznijmy wszystko od nowa.
Strąciłem jej ręke bezceremonialnie i cofnąłem się.
- Mam już kogoś.
Roześmiała się.
- Na pewno nie dorównuje mi.
- Przynajmniej nie jest prostytutką...
Zilustrowałem jej skąpy strój i tandetne piórka wychodzące z tyłka.
- Ty nie rozumiesz.... Ja... Muszę jakoś na siebie zarobić.
- Idź pracuj w spożywczaku! Zamiataj ulice! Ale nie rób z siebie... Kogoś takiego!
- Ja się chce stąd wyrwać... Pomóż mi... Zacznijmy wszystko od nowa... Proszę.
- Powiedziałem ci... Mam dziewczynę...
Strząsłem jej rękaw.
- Czymże ona jest lepsza ode mnie?
- Dużo lepiej całuje. Jest sto razy lepsza w te klocki.
- Chodzi ci tylko o to?
Załkała.
- Nie. Kocham ją. Tak jak nikogo więcej. Jest dla mnie jak słońce. Jak księżyc. Jak powietrze... Nie dałbym rady bez niej żyć... Więc daruj sobie...
 Dominique nagle się skuliła. Zażenowany patrzyłem na nią, ale po chwili moje serce drgnęło.
- Nie mam się gdzie podziać... Nie mam co jeść... Wczoraj zaczęłam tą robotę, bo matka wywaliła mnie z domu...
- Czemu?
Zapytałem obojętnie, jednak naprawdę zrobiło mi się jej żal.
- Nie chciałam wyjść za... Takiego jednego.
- Znam to.
Skwitowałem i odwróciłem się.
- Joel... Pomóż mi! Proszę....
Popatrzyłem na nią. Na jej żałosny stój... Brudną, wybrokatowaną twarz.
 Gdzie spędzała noce, jeśli nie "pracowała"? Na śmietniku? W noclegowni? Co jadła? Jakieś okłapy z jadłodajni? Dziewczyna która kiedyś była bogata i miała szanowanych rodziców...
 Wiedziałem, że Tea nie będzie zadowolona, ale co ja miałem zrobić?


                                                               ***

 Podniosłem lekko śpiącą Teę i szybko zakryłem jej skąpy strój przed oczami Dominique i innymi ludźmi gdy miałem iść korytarzem. To była moja dziewczyna i żaden facet nie miał prawa cieszyć oczu jej idealnym ciałem.
- To twoja dziewczyna?
Zapytała szeptem Domi pokazując na nią.
Skinąłem głową.
- Prawda, że piękna?
Wzruszyła ramionami.
Położyłem Teę na łóżku.
   Nie wiem co to było i co mną kierowało, ale kiedy Dominique popatrzyła żałośnie na małe, krótkie łóżko w klitce która tylko została, zrobiło mi się jej żal. Jak dawno nie czuła miękkiego materacu i poduszki? Chyba nic się nie stanie jak prześpi się w naszym...
  Zrobiłem prawdziwe łoże Tei udoskonalając wąskie łóżko w koce, materace i poduszki.
Wiedziałem, że czeka mnie nagana... Ale nigdy nie potrafiłem komuś po prostu nie pomóc.
Zmęczony zacząłem zasypiać, gdy usłyszałem...
- Joel, odepniesz mi sukienkę?
Podźwignąłem się wyczerpany i powlokłem się do naszego pokoju.
Stała tam w obcisłym, czarnym... Czymś co ledwo, ledwo zakrywało jej pośladki.
  Wiedziałem, że doskonale dałaby radę sobie z tym zamkiem, ale nie chciało mi się już dyskutować.
Gdy dotknąłem palcami jej skóry zadrżała. Zgrzytnąłem zębami. Trzeba było udawać, że się śpi.
  Odsunąłem jej ten głupi zamek, a ona z "wdzięcznością" cmoknęła mnie w policzek i podziękowała.
Wyczerpany opadłem na moje "legowisko". Zacząłem myśleć o Elanor. Ciekawe gdzie teraz jest... Pewnie są z tym facetem parą... Nie mogłem znieść tej myśli.
  Rozeźlony bałem się też, żeby Tea nie była z tego powodu zła. Wkrótce zasnąłem.






























Brak komentarzy:

Prześlij komentarz