sobota, 15 lutego 2014

Od Blaeberry

 Instynktownie położyłam dłoń na brzuchu. Bruno już wiedział...
 Zamknęłam oczy gdy przypomniałam sobie, jak przekazałam mu tą nowinę.
Bruna od paru dni cały czas nie było. Wpadał wieczorami ( a i nie zawsze) i od razu zasypiał. Dopiero złapałam go, rano gdy wychodził.
- Spieszę się, Blae. - wymamrotał, gdy zarzuciłam mu ręce na ramiona.
- Musimy porozmawiać.. - Szepnęłam i poprawiłam mu od niechcenia mankiet czarnej koszuli.
Przyjrzał mi się uważnie.
- O co chodzi?
- Nie wiem jak ci to powiedzieć...
- To pokaż... - szepnął.
Zamknęłam oczy i położyłam dłoń na brzuchu. Podwinęłam lekko koszulkę.
  Brzuch był lekko wypukły i twardy.
Nie wiedziałam ile jestem już w ciąży. Nasz ślub odbył się dwa miesiące temu, a tabletki odłożyliśmy jakieś trzy tygodnie później. Z czego wnioskując jestem pewna, że noszę dziecko przynajmniej miesiąc.
  I to nie zwykłe dziecko. Bo pół - Anioła.
Brunowi otworzyły się szerzej oczy.
- Brzuch cię boli? Masz jakiś wyrostek? Nie wiem... Powiedz mi!! - Krzyknął zrozpaczony i złapał się za głowę.
- Nie boli mnie brzuch, nie mam żadnego wyrostka. Bruno, ja jestem w ciąży.
- Nie... - Jęknął i opadł na łóżko. Zakrył twarz rękoma.
Przerażona nie wiedziałam co zrobić. Przysiadłam się koło niego i objęłam jego ramię drżącymi rękoma.
- Bruno... Nie rozumiem cię... Nie chcesz mieć ze mną dziecka?
- Nie o to chodzi... - stęknął. - Jestem z genów ciemnym aniołem. Ty jesteś jasna. Nie wiem co się stanie z dzieckiem.
- Nie przejmuj się tym kochanie... - Z ulgą wtuliłam mu się w bok. - Na świecie często bywają hybrydy.
- Ale nie hybrydy Aniołów... - Przejechał sobie po włosach załamany, ale chyba się z tym pogodził.
- Damy radę... - szepnęłam.
- Nie mamy innego wyjścia...
Wstał, pocałował mnie w czoło. Rozłożył skrzydła, otworzył okno i wyfrunął.
  Teraz nadal był spięty i jakiś przybity. Miałam nadzieję, że z czasem mu minie.
Pozdrowiłam Elanor wracającą z powrotem. Była jakaś przybita. Uśmiechnęła się do mnie smutno i poszła dalej z Peterem.
  Zerknęłam na młodą parę. Teaurine wprost promieniowała obok Joela.
Miała bardzo ładną sukienkę. Szkoda, że nie uprzedziła przedtem nas wszystkich, bo naprawdę spędziłam nad szyciem razem z paroma krawcowymi sporo czasu nad nią.
  Joel natomiast patrzył zdezorientowany w plecy Elanor. Był cały spięty, jakby próbował sobie coś przypomnieć, ale mu nie wychodziło.
 W sumie nie dziwiłam się, jeśli wrócił w takim stanie. Gdy tylko poczuł na sobie wzrok Tei, cały rozbłysł i uśmiechał się do niej. Zawsze jak ludzie składali im życzenia, przyciągał do siebie Teę i całował ją w skroń, bądź policzek.
  To naprawdę była udana para. Z całego serca życzyłam im szczęścia.
Idąc na przyjęcie weselne obok Bruna miałam nadzieję, że mu przejdzie. Naprawdę miałam taką nadzieję


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz