Instynktownie położyłam dłoń na brzuchu. Bruno już wiedział...
Zamknęłam oczy gdy przypomniałam sobie, jak przekazałam mu tą nowinę.
Bruna od paru dni cały czas nie było. Wpadał wieczorami ( a i nie zawsze) i od razu zasypiał. Dopiero złapałam go, rano gdy wychodził.
- Spieszę się, Blae. - wymamrotał, gdy zarzuciłam mu ręce na ramiona.
- Musimy porozmawiać.. - Szepnęłam i poprawiłam mu od niechcenia mankiet czarnej koszuli.
Przyjrzał mi się uważnie.
- O co chodzi?
- Nie wiem jak ci to powiedzieć...
- To pokaż... - szepnął.
Zamknęłam oczy i położyłam dłoń na brzuchu. Podwinęłam lekko koszulkę.
Brzuch był lekko wypukły i twardy.
Nie wiedziałam ile jestem już w ciąży. Nasz ślub odbył się dwa miesiące temu, a tabletki odłożyliśmy jakieś trzy tygodnie później. Z czego wnioskując jestem pewna, że noszę dziecko przynajmniej miesiąc.
I to nie zwykłe dziecko. Bo pół - Anioła.
Brunowi otworzyły się szerzej oczy.
- Brzuch cię boli? Masz jakiś wyrostek? Nie wiem... Powiedz mi!! - Krzyknął zrozpaczony i złapał się za głowę.
- Nie boli mnie brzuch, nie mam żadnego wyrostka. Bruno, ja jestem w ciąży.
- Nie... - Jęknął i opadł na łóżko. Zakrył twarz rękoma.
Przerażona nie wiedziałam co zrobić. Przysiadłam się koło niego i objęłam jego ramię drżącymi rękoma.
- Bruno... Nie rozumiem cię... Nie chcesz mieć ze mną dziecka?
- Nie o to chodzi... - stęknął. - Jestem z genów ciemnym aniołem. Ty jesteś jasna. Nie wiem co się stanie z dzieckiem.
- Nie przejmuj się tym kochanie... - Z ulgą wtuliłam mu się w bok. - Na świecie często bywają hybrydy.
- Ale nie hybrydy Aniołów... - Przejechał sobie po włosach załamany, ale chyba się z tym pogodził.
- Damy radę... - szepnęłam.
- Nie mamy innego wyjścia...
Wstał, pocałował mnie w czoło. Rozłożył skrzydła, otworzył okno i wyfrunął.
Teraz nadal był spięty i jakiś przybity. Miałam nadzieję, że z czasem mu minie.
Pozdrowiłam Elanor wracającą z powrotem. Była jakaś przybita. Uśmiechnęła się do mnie smutno i poszła dalej z Peterem.
Zerknęłam na młodą parę. Teaurine wprost promieniowała obok Joela.
Miała bardzo ładną sukienkę. Szkoda, że nie uprzedziła przedtem nas wszystkich, bo naprawdę spędziłam nad szyciem razem z paroma krawcowymi sporo czasu nad nią.
Joel natomiast patrzył zdezorientowany w plecy Elanor. Był cały spięty, jakby próbował sobie coś przypomnieć, ale mu nie wychodziło.
W sumie nie dziwiłam się, jeśli wrócił w takim stanie. Gdy tylko poczuł na sobie wzrok Tei, cały rozbłysł i uśmiechał się do niej. Zawsze jak ludzie składali im życzenia, przyciągał do siebie Teę i całował ją w skroń, bądź policzek.
To naprawdę była udana para. Z całego serca życzyłam im szczęścia.
Idąc na przyjęcie weselne obok Bruna miałam nadzieję, że mu przejdzie. Naprawdę miałam taką nadzieję
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz