wtorek, 4 lutego 2014

Od Elanor

Obudziłam się.. a raczej obudził mnie krzyk matki Dymitra.
-Co to za kundel?!-wrzasnęła.
-Co... aaa.-spojrzałam na  zaskoczonego Petera leżącego w postaci psa przy mnie. -To mój.. daleki kuzyn. Prawie jak brat.
Peter zeskoczył i przemienił się w człowieka.
-Dzień dobry Proszę Pani. Nie chciałem wystraszyć tak pięknej kobiety jaka pani jest.-zaczął się podlizywać.
-Emm.. dlaczego spałeś w jednym łóżku z moja przyszłą synową?
-Mamo.. on jest dla mnie jak brat a zresztą był w postaci wilka a przecież do niczego nie doszło. Nie mogłabym. Wychodzę za Dymitra a Peter jest dla mnie jak rodzony brat.
-Dobrze rozumiem.. a teraz.. Peter uciekaj do Dymitra.. pożyczy ci jakiś garnitur a ty.. Elanor szykujesz się.
Peter puścił mi oko i wyszedł a ja poszłam wykąpać się. Potem matka Dymitra wysuszyła mi włosy ozywając swojego daru- powietrza. Następnie założyłam suknię. Eurydyka uczesała mi włosy i zrobiła.. przepiękna fryzurę. Po kilku godzinach byłam gotowa. Do ceremonii została niecała godzina.
Zostałam sama w pokoju. Stałam przy lustrze.



-A więc.. to już teraz. Za kilkanaście minut powiem "tak".
Miałam ochotę płakać jednak.. Eurydyka zabiła by mnie za to że zniszczyłam jej dzieło (to co zrobiła ze mną). Miałam nadzieje że obecność Joela i Petera doda mi otuchy. Przynajmniej będą tam dwie bliskie mi osoby.
Czułam ze serce mi pęka. Miałam wyjść za Dymitra a kochałam.. Joela i Petera... Tylko w jaki sposób ich kochałam? Bo kochałam.. obu... Peter.. był dla mnie jak brat.. Joel jak dobry przyjaciel.. ale czy na pewno tylko w taki sposób ich kochałam? A może któregoś bardziej? Petera znałam od dziecka.. Joel był mi tak samo bliski jak Peter. Ale czy na pewno? Nie byłam pewna niczego. Jednak wiedziałam o czym w tej chwili marzyłam.. A marzyłam by wymknąć się z domu, wsiąść na Jagodę i uciec stąd jak najdalej. Ale to by się nie udało. Nie opuściłabym terenów naszego królestwa.. bo nie miałam przepustki. A w dodatku nie chciałam splamić honoru mojej rodziny. Ale czy miałam przez to być nieszczęśliwa?
Nagle usłyszałam pukanie do drzwi.
-Proszę!-powiedziałam.
Drzwi się uchyliły i do pokoju wszedł Peter.. w czarnym garniturze.
-Wyglądasz przepięknie.-powiedział.
-Ale za to czuję się jakby wrzucono mnie w błoto lub łajno.
-Nie smuć się. Zawsze możesz ze mną uciec.
-Nie mogę!
Czułam ze Peter coś wiedział.. jednak nie pytałam o nic. siedział ze mną przez chwile a potem poszłam wraz z nim na miejsce rozpoczęcia ceremonii. Pojechaliśmy tam w powozie rodziny Dymitra. Pokusa ucieczki była coraz silniejsza. Powóz zatrzymał się przed kościołem. Spojrzałam na Petera.
-Poprowadzisz mnie do ołtarza?-zapytałam.
-Dla ciebie wszystko księżniczko.-pocałował mnie w czoło.
Po chwili wysiedliśmy. Przy drzwiach usłyszałam jak zaczynają grać utwór. Weszliśmy do przedsionka. Założyłam na twarz uśmiech i ruszyliśmy. Peter trzymał mnie pod rękę. Gdyby nie on zemdlałabym.. to pewne.
Zobaczyłam wszystkich zebranych. Patrzyli się na mnie. Przy ołtarzu zobaczyłam Dymitra. Stał przygnębiony i wpatrywał się we mnie. W jego oczach widziałam smutek. Coś mi nie grało. Wiedziałam ze nie chciał tego. .ale dlaczego miałby się smucić? Ja nie mogłam zerwać zaręczyn.. ale on mógł. Nie rozumiałam go.
Peter zaprowadził mnie pod ołtarz. Pocałował w czoło i podał moja rękę Dymitrowi. Oczywiście musiał dodać coś od siebie.
Wyszeptał coś Dymitrowi na ucho.
Uśmiechnął się potem do mnie i wrócił na swoje miejsce przy krzesłach.
Mistrz ceremonii rozpoczął. ja go nie słuchałam. Rozejrzałam się. I zobaczyłam go. Stał w kącie na końcu i patrzył się smutno na mnie. Zrobiło mi się cieplej na sercu z powodu ze Joel jednak przyszedł.
-Czy ty Elanor Fiertke chcesz wziąć oto tego młodzieńca za męża i ślubować mu wierność i uczciwość małżeńska oraz że go nie opuścisz aż do śmierci?
Zawahałam się. Spojrzałam się na Petera.. a potem na Joela..
-Tak.-odparłam zamykając oczy by łzy nie spłynęły mi po policzkach.
Czułam ze moje serce rozsypuje się na miliony kawałków.
Mistrz ceremonii zapytał o to samo Dymitra. Zapadła cisza. Otworzyłam oczy i spotkały się one z jego.
-Nie. Nie mogę unieszczęśliwić siebie jak i Elanor. Kocham ją.. ale nie w ten sposób. Chcę być z inną.
Pocałował mnie w czoło i wybiegł. Byłam zaskoczona. Peter szybko podbiegł do mnie.
-To wspaniale! Elanor!-wziął mnie w ramiona i robił obrót po czym postawił mnie z powrotem na ziemi.
Czułam dziwne kucie w sercu.. byłam szczęśliwa.. ale coś mi nie grało.
-Elanor?-usłyszałam głos Joela.
Obraz mi się rozmazywał.
-Ała...-powiedziałam kiedy kucie się nasiliło.
Zemdlałam.

***

Obudziłam się... w swoim pokoju. Byłam ubrana w inną sukienkę. Co się stało? Kto mnie przebrał?
Nagle.. usłyszałam rozmowę. dobiegała zza drzwi. Po głosach rozpoznałam ze jest to Joel i Peter.
-Podejrzewam że jej serce jest za słabe. Muszę ja zabrać do cywilizacji by ją wyleczyli. -powiedział Peter.
-Rozumiem.-usłyszałam Joela.
-I najlepiej bym to zrobił już dziś. -dodał Peter.
Nagle drzwi się otworzyły.
-Peter? Joel?-odezwałam się słabym głosem.
-Spokojnie Elanor.-powiedział Peter i pomógł mi usiąść.
-Co sie dzieje?
-Zabieram cię na zewnątrz. Do ludzi.
-Co jest z moim sercem?
-Jest za słabe. Ludzie umieją to leczyć. -powiedział Joel.
-Ale.. ja nie chcę wyjeżdżać...
-Musisz.-powiedział Peter siadając obok mnie.
-Jak muszę.. dobrze.-powiedziałam po namyśle.
-Spakowałem cię już. Zaraz wyruszymy w drogę.
Spojrzałam na Joela.
Byłam szczęśliwa że nie doszło do tego że wyszłam za Dymitra.. ale coś smuciło mnie.. Nie chciałam opuszczać Joela.

(Joel dokończ)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz