środa, 5 lutego 2014

Od Eleny (Teaurine)

Siedziałam na jakiejś skrzynce bawiąc się powietrzem. Tzn. czytałam w myślach strażnikom i innym. Myślałam też o Joelu. Próbowałam odgonić go myślami... Co było najdziwniejsze? Że potrafiłam zachować spokój w takiej sytuacji jak ta, gdzie dzielę loch z jakimś 19 latkiem który ma przy sobie nóż. Nie wiem skąd, może ma jakąś moc która daje mu przywracać różne rzeczy? Ale to nie istotne...
Co było najgorsze? Dzielenie z nim celi.  Dlaczego? Bo miałam pełno ran kłutych, nie obchodziło ich to, z kim mnie zamykają. Jednak jeśli mam tu siedzieć do odwołania, to dla mnie jestem już skończona. Wyobraziłam sobie siebie rozkładającą się na betonie. Dla mnie w sam raz. Śmierć godna takiej osoby jaką jestem ja. Spojrzałam na swoje ręce. Rany były duże,małe i średnie. Czemu mu pozwalałam? Po pierwsze miał 190 cm wzrostu i był ''odrobinkę'' napakowany co nie dawało mi dużej szansy na uratowanie się w małej celi. Byłam tu już tydzień a ran było coraz więcej. Cierpiałam, to było oczywiste. Ból mnie rozsadzał gdy nawet ruszyłam ręką o milimetr.
-Do twarzy ci w tych ranach.
-Dzięki. -Uśmiechnęłam się.-Powiedz... Za co siedzisz?
-Zaatakowałem strażników. Wsadzili mnie tu kilka tygodni temu. A ty? Co taka mała dziewczynka mogła zrobić?
-Podrobiłam podpis. Zatrzymałam ślub.
Zaśmiał się.
-Nie mają za co cię karać... To nic okropnego, zwykłe sfałszowanie papierka. W całym lochu o tym mówią.
-Fajnie. -Spuściłam głowę.
-Dziwne że nie chcesz mnie zabić za to co ci zrobiłem.
-Racja. Chciałabym cię rozszarpać, ale wolę tu poczekać aż mnie łaskawie wypuszczą. Albo wyświadczysz mi przysługę.
-Jaką? Z miłą chęcią.
-Zabijesz mnie kiedy będę miała dość tego miejsca. Nie mogę tu zostać.
-Jeśli wyjdziesz masz szczęście. Rzadko kto stąd wychodzi.  Ale... W porządku.
Uśmiechnęłam się od niechcenia.
Mówiłam poważnie? Czy już mi właziło na psychikę? Nie miałam pojęcia czy mówiłam serio, ale musiałam stąd wyjść. Miałam ochotę w tym miejscu się zabić, zadźgać lub wykrwawić. No, pewnie to ostatnie nadejdzie, bo byłam bardzo słaba. Straciłam dużo krwi. Moje ręce były naprawdę w opłakanym stanie, mogłam je uleczyć, ale nie mam czasu i miejsca na to. Ból mnie rozsadzał, czasem czułam jak moje ciało w środku woła - Pomocy .

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz