środa, 5 lutego 2014

Od Eleny (Teaurine)

Co było najdziwniejsze, ten podpis nie był mój. Nie wiedzą jaki mam, więc nie należę do jakiegoś skurwysyna. Może i źle zrobiłam, ale oberwę za to tylko ja. Zależało mi na tym żeby Joelowi nic się nie stało. To, że jestem niska, wcale nie świadczy o tym, że moje moce mnie w pełni opuściły i została tylko jedna. Mogłabym spalić papier, lub spalić tego gnoja, na co miałam wielką ochotę. Może jego ojciec jest za bardzo oślepiony tym i nie zdawałby sobie z tego sprawy, ale wiatr przesyła wizje, informacje lub obrazy prawdziwe widziane moimi oczami a nawet Joela. Tylko czy uda mi się to wszystko zrobić w całości...
Kiedy podpisywałam papier, coś we mnie weszło. Nie chciałam go podpisywać, nie miałam tyle siły by zrobić coś takiego, ale coś mi pomogło... Była to osoba która podpisała się pismem znanej mi dziewczyny... Której nienawidziłam za to co się stało. Nie wiedziałam, skąd to coś wiedziało o tym, jak wygląda podpis tej dziewczyny, jak idealnie podrobić podpis.
-Pomogę Ci... 
Nagle to usłyszałam. Znany mi głos, ale nie do końca. Myślałam że miałam przesłuchy, ale to było tak wyraźne...
Co czułam? Wściekłość, rozpacz... Ale po chwili, wiedziałam co to coś we mnie kombinowało. Pojawiły się obrazy i to co mogłoby pomóc Joelowi, ale nie mnie. Chodzi mi o jego dobro, swoje mnie na razie nie obchodzi. Nie przyjrzeli się podpisowi, tak jak i Joel który nic nawet nie zauważył. Nie zastanawiał się nad tym że podpis nie jest mój, bo fakt jest taki, że trzeba podpisywać się inicjałami albo imieniem i nazwiskiem a sama osoba podpisując to, może sobie sposób wybrać. Nikt nie patrzy na to, jak wygląda dany podpis, ale na pewno się zorientują a wtedy będzie pozamiatane. Będzie co prawda koniec mojego życia, ale Joel będzie przynajmniej wolny.  Podpis był osoby którą... doskonale znała Elva, jej matka była kiedyś jej opiekunką. To Elva mi wlazła do łba i teraz wszystko kombinuje!
Byłam nie dość że zaskoczona, to jeszcze szczęśliwa. Dlatego, że Joel nie będzie musiał hajtnąć się z tą laleczką. Trafie do lochu, o czym nawet nie myślałam w tej chwili. Byłam gotowa zrobić dla niego naprawdę wszystko. Nawet zniszczyć sobie życie w takiej dziurze jaką jest loch.
Usłyszałam kroki tego obrzydliwego ... nawet nie mogłam tego nazwać mężczyzną, ani facetem. Rozbawiałam siebie w myślach swoimi żarcikami odnośnie jego wyglądu i prawie wybuchłam śmiechem. Potrafiłam siebie rozbawić nawet w takich momentach.
-Jesteś moja... Zadowolona?
-Twoja? Tak, myśl sobie że ktokolwiek mógłby należeć do ciebie s...
Złapał mnie mocno za rękę i ściskał jak tylko mógł. Jęknęłam i spojrzałam się na niego, by kontynuować docinki.Ryzykowałam? O tak... Bardzo, ale to tylko mnie nakręcało do dalszego wkurzania tego psa.No... i kolejna obelga.Cudownie, cudownie...
-Taki pies ma tyle siły? Uuu... Nieźle ktoś cię wytresował...
Igrałam z ogniem. To nie było najbezpieczniejsze ale o to mi chodziło. Chciałam mu pokazać podpis i sprowokować do tego by na niego zerknął, i wkurzony wezwał straż, lecz najpierw do króla. Idealnie. To obmyślała Elva, ja miałam robić to co było w planie. Jednak... Miała rację, jest ze mną i zawsze będzie...


*    *   *


Leżałam na podłodze cała w siniakach, obolała. Nie obchodził mnie ból, musiałam zrobić to co miałam zrobić.
-Jesteś MOJA!
-To pokaż mi papier. Jeśli tak uważasz, zobacz na podpis i zobaczysz, że się grubo mylisz. Ktoś inny do ciebie należy, i tu chodzi o to, że podpis jest innej osoby, i nie ważne że ja to podpisałam, dziewczyna należy do ciebie... A nie ja.
Zdezorientowany spojrzał na podpis. Nie uwierzył, że to był właśnie podpis Sarah.Najlepsze jest to, że w tak poważnych sprawach, nie liczy się to, że to JA napisałam i sfałszowałam podpis. Prawo które ustalił ojciec Joela, mówi właśnie, że w takiej sytuacji jak ta, to Sarah właśnie należy w tym momencie do tego sku...
-Idziesz ze mną!
Wrzasnął a ja ze złośliwym uśmieszkiem poszłam gdzie mnie zaprowadził. Do zamku.
Na sali zobaczyłam Joela stojącego przy ojcu. Kiedy mnie zobaczył aż skamieniał. Nie wiedział chyba co zrobiłam, i jak zaryzykowałam. Warto jest poświęcić się dla kogoś kogo się naprawdę kocha.
-O co chodzi?-Spytał spokojnie ojciec Joela.
-Ta suka...-Joel zacisnął pięści i szczękę. Spojrzał na mnie a ja kiwnęłam przecząco głową dalej się tajemniczo uśmiechając.- Ona podmieniła podpis! Na podpis Sarah!
Król nie wierzył co się właśnie stało. Joel tak samo.
-Zabrać ją do lochów do odwołania!
-Czekaj! Mogę z nią porozmawiać? Proszę... -Odezwał się nagle Joel.
Spojrzał na niego ojciec tak, jakby przez moment go zaczął rozumieć ale nie do końca. Próbował go rozszyfrować ale nie umiał zrozumieć, jak mógł mnie pokochać. Skąd to wiedziałam? Wiatr oczywiście mi sprzyjał.
-Dobrze synu... Ale nie długo. -Powiedział uspokajając się, ale nadal nie dochodziło do niego co zrobiłam.
Zostałam sama z Joelem. Przytulił mnie. Czułam że jest poddenerwowany.
-Co ty zrobiłaś?! Nie musiałaś tego robić żeby mnie ratować!
-Nie musiałam, ale chciałam.
-Co... Tea...
-Nie... Nic nie mów... Chcę się na ciebie napatrzeć zanim odejdę. Do twarzy mi będzie w lochach...-Dorzuciłam.
-Nie wierze... Nie wierze w to że posunęłaś się do czegoś takiego żeby mnie ratować... Całowałem inną...
-Joel... Mnie to nie obchodzi co zrobiłeś. Nie mogę Cię przestać kochać, zrobiłam to bo chciałam... znajdziesz inną, lepszą i wyjdziesz za nią. Kocham Cię najbardziej na świecie i nigdy to się nie zmieni, nie patrząc na to czy całowałeś inną... Moje uczucie nadal jest i będzie... Kocham Cię... Żegnaj... No i powodzenia.-Pocałowałam go na pożegnanie, na zawsze, bo podejrzewałam że nikt ani nic mnie nie wyciągnie z lochów, jak nie sam król.
Poszłam za strażą. Sarach nie wierzyła w to co zrobiłam, ale została już zabrana. Jako własność innego... Będę za nim okropnie tęsknić... Kochać... Na zawsze...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz