piątek, 21 marca 2014

Od Akkie

Minęły dwa dni. Co się działo przez ten czas? Nic. Nigdzie nie wychodziłam. Nie odbierałam telefonu ani nie odczytywałam sms. Odcięłam się od świata. Dziś był pogrzeb. Nie chciałam iść na niego. Nie byłam w stanie. Do nikogo się nie odzywałam... z wyjątkiem Christiana. Był jak brat... i tylko on mi został. Nie chciałam go stracić.
Zebrałam resztki siły i zaczęłam się szykować na pogrzeb. Założyłam czarne rurki, czarne botki, czarną zwykłą bluzkę bez żadnego nadruku i na to czarną letnią kurtkę. Włosy związałam w koka. Umalowałam się. Założyłam okulary przeciw słoneczne i dodatkowo naszyjnik  w którym znajdowały się zdjęcia rodziców i Christiana. Wyszłam z pokoju. W salonie zobaczyłam ubranego w czarne spodnie i czarną koszule Christiana.
-Idziemy-powiedziałam obojętnie.
-Tak.
Był on prawdziwym przyjacielem. Nie pytał o to jak się czuje... o nic związanego ze mną i tym wypadkiem. Tego właśnie potrzebowałam. Zrozumienia.
Wyszliśmy z domu i pojechaliśmy z sąsiadką- Panią Martą. To ona podjęła się chwilowej opieki nad nami.
Dojechaliśmy na miejsce. Było tam już dużo ludzi. Były szef mamy, stylistki mamy kiedy jeszcze pracowała jako modelka, inne modelki z którymi mama  się kolegowała, znajomi rodziców, rodzina taty i jacyś ludzie których widziałam po raz pierwszy. Byli jacyś dziwni. Tak jakby byli z policji lub FBI. Stali na uboczu i obserwowali wszystko. Ksiądz rozpoczął ceremonie a ja wpatrywałam się w groby rodziców. Christian mnie objął. Przytuliłam się do niego. Byłam rozbita na miliony malutkich kawałków.


***


Po ceremonii każdy składał mi kondolencje. To chyba było najgorsze. Okazanie współczucia. W milczeniu patrzyłam się przez okno samochodu Pani Marty. Christian siedział obok. Mu też było trudno.
Kiedy przyjechaliśmy do domu od razu weszłam do środka. Poszłam do pokoju rodziców i zamknęłam się na klucz. Wzięłam albumy z szafki i zaczęłam oglądać zdjęcia. 
Fala wspomnień zaatakowała mnie. Łzy zaczęły mi spływać po policzkach. Pamiętałam te wszystkie chwile spędzone z rodzicami. 
To jak byliśmy nad morzem gdy miałam 6 lat ale także gdy miałam 8 lat. Moja sesja zdjęciowa którą zorganizowała mi mama.. było to zanim zachorowałam. 
Pamiętałam cały czas spędzony z rodzicami. 
Kiedy skończyłam oglądać zdjęcia zaczęłam przeglądać rzeczy rodziców. Były tam sterty papierów. Listy które tata wysyłał mamie kiedy był w delegacjach. Ich wspólne zdjęcia które poniewierał się wszędzie.  
Nagle znalazłam jakąś kopertę. Wypadła z jakiejś książki mamy. otworzyłam ją.
-Nie wierzę..
To był test DNA na ojcostwo.. Zaczęłam czytać szybko kiedy tylko przeczytałam swoje imię i nazwisko. 
Na samym dole przeczytałam "Peter Winchester nie jest ojcem". 
-Co?!
Ładnie... dwa dni temu moi rodzice zginęli, dziś był pogrzeb a teraz dowiaduje się że tata wcale nie był moim tatą! 
Wyszłam szybko z pokoju. Pobiegłam do pokoju Christiana.
-Chris! Popatrz co znalazłam! 
Pokazałam mu... 
Czy coś jeszcze mnie zaskoczy?! Czegoś jeszcze nie wiem?! 
-To..  nie możliwe... kto by nim był jak nie Peter?
-Nie wiem.. najwyraźniej mama ukrywała to przed tatą.. to znaczy.. Peterem.
-Dziwne... Nie mogę w to uwierzyć.
-Ja też.. Teraz.. pytanie kto nim jest?!
-Nie wiem.. może.. twoja mama miała pamiętnik? Mozę w nim coś pisała?
-Wiesz.. ale ja chyba.. nie jestem pewna czy chcę siew to zagłębiać.. Kochałam Petera jak ojca.. prawdziwego.
-Wiem i rozumiem.
-Muszę się przejść...
Wstałam i wyszłam szybko z domu. Potrzebowałam ochłonąć.
Poszłam polną ścieżką na polanę za małym lasem który był za domem. Tam na tej polanie była mała ławeczka.
Usiadłam na niej. Podwinęłam kolana pod brodę i tak siedziałam.
Nagle poczułam jakiś zapach. Dochodził z daleka.
-Co jest..
Czułam ból w dziąsłach. Wyjęłam telefon i nie odblokowując go przejrzałam się w ekranie. Otworzyłam buzię i dostałam szoku! Moje kły.. były długie i ostre! Kaleczyły moją dolną wargę.
-Co jest do kurwy...
Byłam przerażona. Moja twarz przybrała ostrych rysów. W oddali.. czułam krew. Co jest grane?! Czy.. czy.. ja jestem wampirem?! Ale jak?! Przecież one nie istnieją! To wszystko było bardzo dziwne.. Za dużo jak na kilka dni.
Wstałam i pobiegłam jak najdalej od tego zapachu. Dopiero kiedy przestałam czuć krew kły sie schowały i mogłam wrócić do domu. Postanowiłam ukryć to.. kim a raczej czym byłam. Przecież to nie normalne! Czułam się tak jakbym trafiła do jakiejś marnej telenoweli..
Weszłam do domu i poszłam do łazienki rodziców. Jakoś lepiej się czułam w otoczeniu ich rzeczy. Otworzyłam szafkę przy lusterku i zaczęłam szukać jakiś proszków na ból głowy. Znalazłam natomiast jakieś białe pudełko bez etykiety. W środku było kilkanaście tabletek. czy to nie były te które tata mi podawał zawsze wieczorem raz w tygodniu? Normalnie.. trzy dni temu powinien mi dać..
-Akkie nawet tak nie myśl.-powiedziałam do siebie.
Przypomniał mi się ten sen w którym tata mnie zaatakował i ugryzł jak wampir. Ale to był tylko sen.. Ale.. to on mi podawał te dziwaczne leki. A jak one miały działanie takie że ukrywały to kim się stałam?! Mozę to i niedorzeczne ale.. tyle się w ostatnich dniach stało.. że.. już nie wiedziałam co jest prawdą a co nie.
A chciałam być normalną nastolatką z normalnymi nastoletnimi problemami. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz