czwartek, 6 marca 2014

Od Teaurine

Chciałam jak najszybciej zniknąć mu z oczu. Unikałam go, jedynie widziałam go kiedy zajmował się małym. To właśnie ze względu na Jeremy'ego tu zostaję. Nie może wychowywać się bez ojca, bo co ja mu powiem w przyszłości? Twój ojciec mnie zdradził i spieprzyłam? Beznadziejne. Nie mogłabym tak postąpić, muszę myśleć też o przyszłości Jeremy'ego.
-Och! Daj spokój! Nie chce mi się wierzyć że mógłby cię zdradzić!Jesteś wampirem! Wyłącz uczucia!-Komentowała Jade.
-Właśnie... -Odezwała się Kate niosąc w ręku świstek papieru.
-Co?
-No... chodzi o to... że tak jakby nie jesteś... wampirem...
-ŻE CO?
-To czym ona jest?
-Jeszcze nie wiem, ale badania które ci kazałam zrobić... nie wykazują rasy nieśmiertelnej, czyli w twoim przypadku, wampira...
-Boże... O co ci teraz chodzi Kate? Jak to? Przecież ona mnie ugryzła!
-Tak, ale jeśli jad nie wniknął do serca i mózgu, to jesteś tylko zakażona co... No... Jest dość niebezpieczne dla ciebie... Są plusy i minusy... Jeden wielki minus.
-Mów najpierw o minusach.-Zaproponowała Jade.
-No... Minus... jest taki... że jeśli nie wyciągnę z ciebie tego świństwa to umrzesz. A plus... To że wyglądasz na świeżo upieczoną seksowną wampirzycę, gratuluję.
Kate była zawsze poważna. Ale kiedy chce coś powiedzieć, mówi to, nie ukrywa tego. Taka jest. Ale to co mi powiedziała, zamurowało mnie. Nie docierała do mnie żadna informacja którą dostarczyła mi Kate. Mój mózg ją odrzucał...
-Wyciągniesz to ze mnie...
-Ale... Jest jeden problem.
-Jaki znowu...-Mruknęłam.
-To jest niebezpieczna jakby... operacja...
-Ech... Zaczęłam studiować więc możesz mi to powiedzieć, zrozumiem.
-Studiujesz?-Zaczęła nową rozmowę Jade.
-Tak, ale daje sobie radę z tym wszystkim. Wracajmy do tematu.
-A Joel o tym wie?-Ciągnęła.
-Nie. I o tym też ma się nie dowiedzieć.
-Musi to wiedzieć... Martwi się o ciebie i kocha cię.-Nie dawała spokoju. Dość..
-Jasne..
-Nie zdradził cię rozumiesz?!Kolejne głupie zagranie tego całego kolesia! Chce was rozdzielić!
-DO RZECZY DZIEWCZYNY!-Krzyknęła wkurzona Kate.
Nie lubiła także przeciągać pewnych spraw. Cała Kate.Zamilkłyśmy a Kate ciągnęła.
-Za trzy dni masz być u mnie. Tutaj. Jade mi pomoże...I najważniejsze, nie stresuj się.
-Hamuję takie rzeczy. Bez problemu. -Dodałam.
-Dobrze. To jest ważne. A więc... Trzy dni. Nie wiem co powiesz Joelowi... Jeremy może iść do nas jeśli...
-Nie. Niech zostanie. Pogadam z Joelem przed wyjściem.. Na szybko.
-Ale bez żadnych przeciągów. Nie chcę żeby to się przedłużyło...
-Jasne. Nie ma sprawy.
-Leć już. -Uśmiechnęła się Kate pocieszająco.
Wyszłam i wsiadłam do samochodu. Wróciłam do domu. Zastałam tam rudowłosą dziewczynę rozmawiającą z Joelem.Uśmiechnęłam się szeroko.
-No cześć.
Włączyła się... Złośliwa ja... Pięknie.
-Tea, to jest...
-Roxi. -Wyprzedziła go. -Jego żona jak się domyślam?
-Formalnie rzecz biorąc, tak.
Widziałam jak Joel zaciska zęby. Był widać poddenerwowany moim zachowaniem w tym momencie, ale nie za bardzo się przejęłam.Wzięłam na ręce Jer'a i poszłam z nim do pokoju. Usiadłam z nim na łóżku.Opadł na poduszki nie odrywając ze mnie wzroku.
-Przystojniak z ciebie...-Uśmiechnęłam się do niego a on odwzajemnił piękny szeroki uśmiech. -Mama wyjedzie za trzy dni. Ale wróci.
Spoważniał. Czułam że mnie rozumiał. Był niesamowitym dzieckiem, kochałam go, i miałam wyrzuty sumienia, że znikam z domu by to studiować, to do dziewczyn przegadać to co się ze mną dzieje. I teraz właśnie mój mózg odblokował tą myśl.  Mogę umrzeć. Znowu. Niebezpieczna operacja - możliwość kopnięcia w kalendarz... = Utrata tego co kocham.
   Oczywiste jest to, że kocham Joela. No nigdy to się nie zmieniło! Ale gdzieś w środku mnie coś mi mówiło, że ja naprawdę nie wierzę. Ale szok, i złość mną prowadziły. Nie wiem jak zareaguję, co powiem, jak go zobaczę.
   Położyłam się koło Jeremy'ego a on odwrócił się niezdarnie do mnie i wtulił się we mnie. Lekki uśmiech znów pojawił się na mojej twarzy. Usłyszałam pukanie po niespełna 10 minutach kiedy mały już szybko zasnął. Wstałam, i wyszłam z pokoju. Stał oczywiście Joel. No i stało się to czego się obawiałam.
-Kochanie... możemy porozmawiać  na spokojnie?
-Zamknij się! Nie dość że przespałeś się z ...
-NIE SPAŁEM Z ŻADNĄ DZIEWCZYNĄ!
-JASNE! ODEJDŹ ROZUMIESZ?!
-Nigdy. -Powiedział stanowczo.
-ODEJDŹ!!!
-Nie mogę.
-BO CO?!
Siłą mnie do siebie przyciągnął i przytulił. Szarpałam się, wierciłam, waliłam pięściami... Nie puścił. Dalej był silniejszy ode mnie. To się nie zmieni.
-Puść mnie...-Mruknęłam zmęczona tym całym biciem i kopaniem.
-Kocham Cię. Nigdy Cię nie zdradziłem, i nie zdradzę. Ktoś Cię wkręcił...
Milczałam.
-Ale byłaś zazdrosna, dobrze wiedzieć...-Zaśmiał się.
Lekko się uśmiechnęłam. Byłam zazdrosna, jak siedziała tu ta rudowłosa panienka.
-Za trzy dni muszę na dzień, lub dwa... zniknąć..
-Co? O czym ty mówisz?
-Bo... Muszę... Mam sprawę do załatwienia z Kate i Jade... Ze sobą.
-O co chodzi?
-Muszę mieć operację, tak? Nie ważne... Musze wziąć małego do pokoju...
Odeszłam i zrobiłam to. Nie powiem mu o co chodzi,  i jakie są konsekwencje... Dowie się przed. O ile Kate mu nie wygada wszystkiego i nie będzie chciał tego zatrzymać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz