wtorek, 11 marca 2014

Od Teaurine

-Mamo, ile jeszcze?
-Jeszcze kawałeczek kochanie. A co mała?
-Nic... Głodna jestem. -Powiedziała plotąc warkocza na swojej lalce którą koniecznie chciała zabrać.
-Boggs?
-Nie będziemy się zatrzymywać na jej zawołanie Teaurine. Masz długie imię... Tea mi do ciebie nie pasuje... Mogę mówić na ciebie...
-Elena.-Nagle mi się wyrwało.
-No, widzisz? Już pamięć ci ładnie wraca. Nie wiele brakuje żebyś wróciła do dawnej Teaurine.
-Zatrzymasz się? Na moment?
-Mam kanapki! Pomyślałam o wszystkim.-Odezwała się Fulvia.
-Dzięki. -Skomentowała Iva i wzięła jej z ręki kanapkę.
   Robił jej się charakterek. Mała twardzielka. Jej odpowiedzi mówiły same za siebie. Czasem lubiła się kłócić, ale tylko wtedy kiedy była zła na coś. Ze mną zawsze się bawiła, nie była rozpieszczona. Starałam się poświęcać jej najwięcej czasu w Trzynastce. A, no tak. Wielki budynek, wyglądał na hotel. Nazywał się Trzynastka. Nazwa nie była za bardzo twórcza, widać Arthur miał co innego na głowie kiedy zakładał ten hotel.
-Czujesz coś do Arthura?-Przerwał rozmyślanie.
-Nic a nic.
-A co czujesz?
-Mam ochotę go... zabić?
-No! Tea wraca!-Ucieszyła się Fulvia.
-Znałaś mnie?
-Nie, ale przyjaźniłam się z Coin.

-Musimy usunąć dziecko Tea! Joel, zrób coś! 
Ukucnął przy mnie i spojrzał mi w oczy.
-Co chcesz teraz zrobić...?
Ciemność. 
Obudziłam się po kilku minutach, może dniach... Ale zobaczyłam Joela, co mnie ucieszyło.
-Co z dzieckiem?
-Żyje. Zobaczysz je. Jest niesamowity. 
-Chłopiec?
-Tak. 

-Ej! Żyjesz?-Mówiła do mnie co sekundę Fulvia.
Boggs spokojnie prowadził samochód. Iva patrzyła przez okno. Rośnie z niej mała ja kiedy... Ludzie Kennie...
-Mam dość tych wizji...
-Co widziałaś?

Stoję w przed pokoju. Byłam tu naprawdę, myślami, tutaj. Zobaczyłam chłopca bawiącego się na zewnątrz. 
-Jeremy!-Krzyknęła rudowłosa dziewczyna. 
Podszedł do niej.
-Tak?
-Obiad zaraz. 
Pojawił się Joel. Tak mi się zdawało. Starałam uchwycić jego spojrzenie, wiedziałam, że wtedy odzyskam dawną siebie, swoją pamięć. Spojrzenie Joela jest dla mnie jak uzdrowienie mnie przed tym wszystkim. Przywrócenie pamięci, tak to mogę wytłumaczyć. Usiadł przy stole. Nie zwróciłam uwagi na rudowłosą tylko na Joela. Podeszłam do niego, czułam się jak duch który przyszedł odwiedzić osobę którą kocha. Więc coś mnie tu przyciągnęło. I to była moja wizja, moja szansa, by wróciła dawna ja. 
   Podeszłam do niego i położyłam mu rękę na ramieniu. Usiadłam na wolnym krześle. A potem usłyszałam jak Jeremy zamurowany, mówi. 
-Tato...
-Tak?
-Mama tu jest...
-Co takiego?-Powiedział zaszokowany. Czułam że po części mu wierzył, ale nie wiedział jak to jest możliwe. 
Najlepsze było to, że byłam u nich naprawdę. To nie był sen. To się działo!
-Wrócę do was. Powiedz tacie że was szukam. Pamięć mi wraca... Powiedz że jestem na tyle silna by wrócić... że uciekłam... -Mówiłam do synka mając nadzieję, że mnie słyszy. 
-Tato, mama mówi że szuka nas. 
Usłyszał. 
-Coś ci się pomieszało... -Odwracał temat. 
-Mamo udowodnij że tu jesteś. Tata ci nie wierzy. 
Nie wiedziałam za bardzo, jak mam zareagować. Jednak zauważyłam niedaleko kartkę na drzwiach lodówki, i na lodówce długopis. Mogłabym napisać... 
Podeszłam szybko i złapałam długopis. Musiało to dziwnie wyglądać, ale tak było. Napisałam... ''Joel, to ja. To się dzieje naprawdę. Kocham Cię dalej, daj mi tą pieprzoną szansę i pozwól wrócić bo ja nie spocznę dopóki Cię nie odnajdę. Nasza córka za tobą tęskni. Tak, urodziłam TWOJE dziecko. Córka. Ma na imię Iva. Tęskni za tobą i pyta się kiedy zobaczy tatę. Nie wiem co mam jej powiedzieć. Jeśli się zobaczymy, to nie bój się o mnie. Dam radę zabić Arthura. Nie wymażecie mi pamięci ponownie. Mam coś, co mnie obroni. A, i jeśli ... nie będziesz chciał ze mną być dalej... to ... cóż... Myślę że rozwód będzie najlepszym rozwiązaniem... Jeśli masz kogoś, bo widzę, że gościsz rudowłosą ślicznotkę. Kocham Cię. Tea. ''
Joel miał minę jak z horroru... Skąd miałam wiedzieć co piszę, to nie pisałam ja. Odezwała się Teaurine. Ta dawna. Miałam pomysł. Kolejna kartka i długopis w rękę. Napisałam mu mój numer telefonu. Dopisałam jeszcze ''' Joel, zadzwoń na ten numer. Jeśli nie... dam sobie radę. Niedługo wróci mi pamięć, pewnie po tym spotkaniu z wami. Kocham ciebie, i Jeremy 'ego. '' 


Obudziłam się w samochodzie.
-Boggs...-Zaczęłam chrypliwym głosem.
-Tak...
-Wróciła mi pamięć... Brakuje jednego kawałka...
-Naprawdę?! Jakiego?
-Dlaczego Joel mnie zostawił... Odesłał. Widziałam się z nim. Ile jeszcze do Maine!?Ile jeszcze?! Chcę go zobaczyć, chcę znów go przytulić, pocałować... Przeprosić za wszystko!!!
-Spokojnie! Jeszcze 4  dni! Licząc ten dzień który się kończy. No, a za 3 tygodnie twoje urodziny.
-Musze zaleźć Joela, proszę... Chcę go znaleźć... Tęsknie za nim...-Szepnęłam.
Marzyłam o tym, modliłam się... Miałam nadzieję że... mnie nie odrzuci... I zobaczę Jeremyego...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz