niedziela, 16 marca 2014

Od Elanor

Byłam załamana. Akkie umiera?! To nie możliwe!!
-Panie Doktorze... czy to pewne?-zapytałam siedzac na krześle w poczekalni.
-Niestety. Jak nie dokonamy przeszczepu zostanie jej kilka dni... góra tygodni.
-Moja mała córeczka..-zaczełam płakać.
Lekarz przysłał pielęgniarke by dala mi coś na uspokojenie. Mój świat legl w grózach. Peter gdzie jesteś ukochany?

**Oczami Petera**

Nie byłem z rodziną dluższy czas. Martwiłem się ale musiałem praciwać. Co robiłem? Należalem do tajnej organizacji która ukrywała wszystkie ślady po istotach nadnaturalnych. Kiedy rozpętała się wojna między aniołami a wampirami miałem z ekipa sporo roboty. Mieliśmy tajemnicę zawodową dlatego nie moglem powiedzieć nic narzeczonej. Nie mogłem też wrócić do domu. Balem się o córkę i Elanor. Jednak praca to praca. Do tego zostałem wychowany.
Wlaśnie obserwowaliśmy terem walki kiedy zostalismy napadnięci przez wampiry. Nasi zabijali ich po kolei.
Nagle zobaczylem jednego. Był mi dziwnie znajomy. Zaatakowal mnie.
Rzucil mnie na drzewo. Poczulem jak pękają mi kości. Podnioslem się i zaatakowalem go.
My nie mielismy walczyć. Dbalismy tylko o tajemnice istnienia istot nadnaturalnych. Oczywiscie bylismy wyszkoleni w walce. Była to podstawa naszego treningu.
Szarpaliśmy się kilka minit. Nagle zlapał mnie i ugryzl. Poczułem ból. Czułem jak życie ze mnie ucieka. Po chwili slyszałem tylko krzyki chłopaków i ciemność. Ostatnie co pomyslałem to to że kocham moją Elanor i Akkie oraz to ze zostawiłem je bez pożegnania. Umarłem? Nie wiem...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz