czwartek, 27 marca 2014

Od Akkie

Miałam ochotę krzyczeć i rzucać czym popadnie. łzy spływały mi po twarzy. Wampiry płaczą? Najwyraźniej tak! Miałam ochotę się zabić. Straciłam go. Wiedziałam że tak będzie.. nie potrzebnie mu mówiłam.
Kiedy zniknął bez zastanowienia wyjęłam swój plecak i wpakowałam do niego najpotrzebniejsze rzeczy. Wzięłam kartę kredytową i zadzwoniłam do Sary.
-Akkie?
-Sara.. moglibyście po mnie przyjechać?
-Coś się stało?-zapytała z troską.
-Odchodzę z domu... mam dosyć.
-Dobrze kochana. za 10 minut jesteśmy u ciebie pod bramą. Wyjaśnisz nam wszystko potem.
Rozłączyłam się i usiadłam przy biurku. Wzięłam kartkę i długopis. Napisałam szybko list pożegnalny.

"Drogi Christianie. 
Znamy się od lat. Wspólnie dorastaliśmy. Byliśmy razem na dobre i na złe. Nasza przyjaźń przetrwała wszystko.. jednak kłamstwa i los nas rozdzieliły. Wybacz mi. Wiem, ze teraz wzbudzam w tobie odrazę i inne złe uczucia. Postanowiłam dać ci spokój i odejść. Nie chcę już przeszkadzać. Dla mnie też to wszystko jest nowe. Odchodzę w poszukiwaniu swojego miejsca na ziemi. Jeśli ono gdzieś w ogóle jest. Kocham Cię jak brata i boli mnie to, że cię krzywdzę. Więcej tego nie zrobię. Wątpię czy zechcesz mnie szukać ale na wszelki wypadek odradzam ci to. Nie wiem gdzie się wybiorę ale na pewno daleko. Po stracie rodziców zostałeś mi tylko ty ale i ciebie straciłam. Może przełamie się i odszukam prawdziwego ojca.
Kocham cię i dlatego żegnaj.
Twoja,
Mimo wszystko,
Na zawsze,
Akkie

PS: Może kiedyś się spotkamy.. będę tęskniła i myślała o tobie. "

List zostawiłam w jego pokoju. Ostatni raz spojrzałam na nasze wspólne zdjęcie z wakacji. Otarłam łzy i wybiegłam z domu w tym samym momencie co moi znajomi przyjechali pod bramę. Usiadłam za Olivierem i odjechaliśmy. Ze łzami w oczach żegnałam wzrokiem mój dom. Już nie miałam nic ani nikogo.
Zamknęłam oczy i pozwoliłam wiatru rozwiewać moje włosy oraz spływać swobodnie łzom. Coś pękło we mnie.

***

Zatrzymaliśmy się za miastem przy ulicznym barze. Moi towarzysze musieli zatankować a ja.. musiałam pomyśleć. Za kilka miesięcy kończyłam 17 urodziny. Ten rok był najgorszym. Wolałam już umrzeć na białaczkę szczęśliwa niż żyć ze świadomością że rodzice nie żyją a Christian mnie nienawidzi.
-Dobra.. a teraz opowiadaj.-powiedziała Sara.
-Powiedziałam.. Christianowi o tym kim jestem.
-I co? Nie uwierzył?-zapytał Eryk.
-Uwierzył.. i teraz.. nienawidzi mnie.
-Przykro nam.. ale taka jest kolej rzeczy. Nikt poza takimi jak my cię nie zrozumie. oni nie wiedza jak to jest.
-Myślałam że.. nasza przyjaźń jest na dobre i na złe.. mimo wszystko ze bodziemy razem.. jednak..-łzy spływały mi po policzkach.
Sara mnie przytuliła. Myślałam że będę miała wsparcie w Christianie.. jednak się pomyliłam. On mnie nie rozumiał.
-Opowiadaliście mi że.. wampiry mają coś takiego jak człowieczeństwo i ze jedynie to zostało nam z dawnego życia.
-Bo to prawda.
-Chciałabym to.. wyłączyć. Mówiliście że się da.
-Akkie.. odradzamy ci to. Jak to zrobisz..-zaczął Olivier jednak było za późno.
Zamknęłam oczy i skupiłam się na wszystkim. Pomyślałam o całym bólu jaki był we mnie. O rodzicach, Christianie i nawet o prawdziwym ojcu którego nie znałam.. o dziwo także o Jeremy'm.
Pozbędę się tego wszystkiego.. pozbędę..
Poczułam.. coś takiego jakby ktoś wyłączył jakąś część mnie.
Otworzyłam oczy. Teraz wszystko było inne.

***

Nie czułam nic. Żadnych emocji. Kazałam moim nowym przyjaciołom zawieść mnie do salonu z motorami. Chciałam sobie kupić swój. I kupiłam.





Byłam zadowolona z zakupu. Kochałam adrenalinę a bycie wampirem umożliwiało mi wszelakie sposoby by móc żyć niebezpiecznie.
-Zapolowałabym sobie.-powiedziałam kiedy wsiadaliśmy na swoje motory.
-Podoba mi się twój tok myślenia.-powiedział Olivier.
Pojechaliśmy na łowy.
Stałam się przykładem definicji wampira. Wyłączenie człowieczeństwa sprawiło że nie martwiłam się niczym i chciałam żyć pełnią życia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz