wtorek, 25 marca 2014

Od Akkie

Droga powrotna przebiegała spokojniej. Jechaliśmy ponad 100km/h... jakąś drogą. Nie wiedziałam gdzie jesteśmy ale chyba moi towarzysze wiedzieli.
-Musimy zjechać na główną bo nie ma dalej jak dojechać tą.-powiedział Oliver.
Zjechaliśmy na główną którą uciekaliśmy tamtym. Czułam lęk. A jak ich spotkamy?
Do stacji na której wydarzyło się to wszystko.. mieliśmy no nie wiem.. może z 30 km? Albo więcej.
Powoli miałam dosyć tego że moje życie przewróciło się do góry nogami. Ciekawe czego się jeszcze dowiem. Jak na razie moi rodzice nie żyją.. to znaczy tylko mama bo Peter okazał się tylko moim ojczymem bo mój prawdziwy tata jest gdzieś w świecie. Jestem wampirem i mój kolega jest aniołem czyli moim śmiertelnym wrogiem.
Nie wiem ile minęło jak wróciłam do domu. Wysadzili mnie pod bramom. Zbliżał się ranek. Była 5 rano. Poszłam na tył domu i korzystając z tego że mam od jakiegoś.. tygodnia cały czas otwarte okno. Podskoczyłam do pierwszego piętra i zwinnie wskoczyłam przez okno. Noce były już chłodne. Jednak.. jako że mój rozwój wampira trwał.. powoli przestawałam odczuwać temperatury.
Było to korzystne.
Czułam obecność Christiana w domu. Nie wiem.. ale po prostu od pewnego czasu nasza przyjaźń osłabła. Może to przez te kłamstwa? No ale nie mogłam mu powiedzieć że jestem wampirem.
Już miałam iść do łazienki kiedy usłyszałam ciche kroki na korytarzu a potem pukanie w moje drzwi.
-Wejdź.
Wyczułam ze to Christian.
Wszedł.
-Musimy porozmawiać.
-Tak? O czym?
-Obiecałaś że przestaniesz to robić a dziś znowu wracasz po całej nocy nieobecności.
-Obiecałam ze przestanę ćpać. A poza tym.. nie planowałam wrócić tak późno ale mieliśmy pewne problemy.
-Policja? Narkomani? Dłużnicy? W co tamci cie wkopali?
-To skomplikowane.. i tak byś nie uwierzył.
-Spróbuj.
-Nie muszę bo wiem jak bedzie.
-A jak będzie inaczej?
-Nie bedzie!
Powoli wzrastała we mnie złość. Nie chciałam go stracić.
-Skąd wiesz?!
-Bo wiem! Uwierz mi!
-Dlaczego miałbym ci uwierzyć?
Nie wytrzymałam.
-Chcesz prawdy? Proszę. Poczekaj.
Wyszłam i poszłam do kuchni. Wzięłam najostrzejszy nóż i wróciłam.
-Co chcesz zrobić?-zapytał Christian na widok noża.
-Nie bój się. Zaufaj mi.
Wzięłam mocny zamach i wbiłam sobie nóż w brzuch.
Christian krzyknął i podbiegł do mnie by mnie złapać i uchronić przed upadkiem.
Poczułam ból ale.. wiedziałam ze nie umrę. Krew spływała i po chwili na podłodze była plama. Christian chciał dzwonić na pogotowie.
-Nie dzwoń.-powiedziałam spokojnie leżąc w jego  ramionach.
Uciskał mi ranę i nie pozwolił mi wyjąć noża. Ja jednak odepchnąłem jego rękę i uczyniłam to. Krew popłynęła jeszcze większym strumieniem.
-Akkie..
-Christian..  chciałeś wiedzieć prawdę.. a wiec..
Czułam jak rana powoli się goi. Krew już nie płynęła tak szybko.
Podwinęłam koszulkę która była przesiąknięta krwią.
-Popatrz.-nakazałam mu.
Zerknął na ranę. Nie wiedział o co chodzi. Jednak po jego wyrazie twarzy mogłam zobaczyć kiedy zorientował się że coś jest nie tak.
-Jak..
-Goi się. Nic mi nie jest.
-Jak?
Wypościł mnie z ramion i wstał. Był cały w mojej krwi. Był przerażony i zdezorientowany.
-Christian.. wiem że może to być dziwne.. bo jest.. ale ja. jestem.. wampirem.-powiedziałam wstając.
-Co?-spojrzał na mnie zdziwiony.
-Peter.. to on mnie przemienił. Pamiętasz kiedy tak nagle wyzdrowiałam zamiast umrzeć? Wtedy tego dokonał. Jednak dawał mi jakieś tabletki by ukryć to kim jestem. dzięki nim nie wysuwały mi się kły, nie czułam głodu ani nie miałam zdolności wampira. Kiedy zginał z mamą.. to wszystko się zaczęło. Tamci.. moi nowi znajomi.. tez są wampirami. Pomagają mi.
Rana już się zagoiła i nawet nie została po niej blizna. Patrzyłam się na Christiana w nadziei że nie wyzwie mnie od dziwideł i nie wygoni.

(Dokończ)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz