niedziela, 2 marca 2014

Od Elanor

Mijaly dni a z Akkie było wszystko wporządku. Dziś miałam pójść z nią do Bleaberry. Nie mogłam się doczekać. Ubrałam małą i wsadziłam w wózek. Nagle... poczułam chłód. Odwróciłam się a za mną stała kobieta.
-Witaj Elanor. -odparła.
-Kim.. Pani jest?
-Twoja rodzina zna mnie bardzo dobrze. Jestem osobą która widziała wszystkich twoich przodków jako ostatnia przed ich śmiercią.
Nie rozumiałam tego co ona.powiedziala... a przynajmiej nie odrazu.
-Ty...-powiedzialam odruchowo zasłaniając cialem wózek.
-Tak to Ja.
Była to czarownica która rzóciła klatwe na moją rodzinę jak i na dwie pozostale. Peter takze należał do jednej z nich.
-Przyszlaś mnie zabić?-powiedzialam.
Kiedy ona przyszla po moją mame której to właśnie rodzina od pokoleń jest przeklęta... wtedy zgineli wszyscy... tylko nie ja.
-Nie skarbie. Nie teraz. Na razie ciesz się córeczką... dopuki możesz. Ale nie martw się ją też to czeka.
-Nie... proszę.
-Moglabym przystać na pewną propozycję.
-Jaką?
-Małą Akki uwolnię od klątwy i jej potomków jednak... chcę ofiary.
-Jakiej?
Czarownica podała mi swoja propozycję. Przystałam na nią. Wiedziałam że Peter zrobiłby to samo dla naszej córeczki.
-A więc wszystko jasne. Dam wam dodatkowy prezent. Akkie będzie rozwijała się szybciej. Będzie się szybko starzła ale tylko do 10 lat. Potem wszystko wróci do normy. Do zobaczenia.
Znikła. Ja pocalowałam córeczkę cała zalana łzami.
-Wszystko dla ciebie.
Wytarłam twarz i poprawiłam makijaż poczym wyszłam z małą z domu. Poszlyśmy do Bleaberry. Oczywiście udawałam że nic się nie stało. To był warunek umowy. Wszystko potoczy się dobrze jeśli nikt oprócz mnie i Petera nie będzie wiedział. I tak miałam zamiar uczynić. Byłam smutna jednak cieszyłam się bo robiłam to wszystko dla córeczki.

Szybko dotarlyśmy do mieszkania Bleaberry. Byłam wtedy już uśmiechnięta.

(Blea dokończ)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz