piątek, 14 marca 2014

Od Elanor

Bałam się o przyjaciółkę jednak... ufałam jej. Wierzyłam że wie co robi. Dlatego pozwoliłam jej wyjść z samochodu w tym lesie.
Wróciliśmy w milczeniu z Peterem do domu.
Bałam się że coś złego się stanie.
-Gem.. ja muszę jechać. Nie wiem kiedy wrócę. A ty... zostan w domu, nikomu nie otwieraj i nigdzie się z domu nie ruszaj.
-Co?
-Proszę.
Pojechał. Ja stałam przed domem zdezorientowana. Gdyby nie to że byłam zmęczona i jutro musiałam być z rana w szpitalu to bym czekała aż wróci... a wtedy nie byłoby za dobrze.
Weszłam do domu. Umyłam się i już miałam iść do sypialni kiedy mijajac pokój Akkie poczułam tą pustkę. Weszłam do niego i położyłam się w jej łóżku. Chcialam mieć blisko siebie.. i Akkie i Petera. Dodatkowo martwiłam się o Bleaberry. Mialam ochotę do niej zadzwonić. Tak też zrobiłam. Jednak włączyla się tylko poczta. Martwiłam się o wszystkich bliskich.
Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Wstałam i otworzyłam je. Zobaczyłam Christiana.
-Dobry wieczór ciociu..
-Christian.. wejdź. Co tu robisz?
-Nie miałem gdzie iśc. Nie ma w domu rodziców...
-Możesz spać tu. Rodzicom na pewno nic nie jest.
Chlopak miał ze sobą pare swoich rzeczy. Kazałam mu się umyc i iść spać do pokoju Akkie.
Całą noc spędziłam w salonie. Nie zasnęłam nawet na chwilkę.
Bałam się o wszystkich swoich bliskich. Akkie była bezpieczna w szpitalu ale mogła umrzeć, Blea zagineła a Peter gdzieś pojechał i dlugo już nie wracal jak i nie odbierał telefonu. Tylko Christian był bezpieczny. Spał w pokoju Akkie. Był dużym i mądrym chłopcem. Chciałam dla niego jak najlepiej i traktowałam go jak siostrzeńca. Był uroczy.
Akkie była tylko trochę młodsza pd niego... nie wyobrażałam sobie ze może ona nie dożyć kolejnych urodzin. Nie wyobrażam sobie tez tego że mnie i Petera może zabraknąć kiedy ona będzie nas najbardziej potrzebować. Ale tak chyba ma się stać.
Uslyszałam ciche kroki. Serce mi się prawie ze zatrzymało na myśł że zobaczę Petera... jednak to był Christian.
-Nie możesz spać?-zapytałam.
-Tak... ty też ciociu?
-Siadaj.
Zrobiłam mu miejsce obok siebie na kanapie.
-Nie masz się czym przejmować Christian.
-No... wiem... ale..
-Rozumiem.
-Ciociu... czy Akkie wyzdrowieje?
-Miejmy taką nadzieje. Jak tylko będzie mogła.przyjmować gości przyjedź z mamą. Na pewno się Akkie ucieszy.
-Przyjedziemy.
Włączyłam telewizję i oglądaliśmy jakieś filmy. Nie kazałam mu iść do łóżka spać... wiedziałam że i tak nie zaśnie bo martwił się tak samo jak ja.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz