niedziela, 30 marca 2014

Od Johanny

   Muzyka i impreza, zdawała się nie mieć końca. Wampir zniknął a ja myślałam i zastanawiałam się, co się z nim stało, i gdzie go wcięło? Zaczęłam się znowu bać. Siedziałam cały czas przy barku z kapturem na głowie ignorując całą imprezę i ludzi na niej. Miejsca było tu dużo, cały czas przychodzili ludzie, włazili bez pukania oczywiście, połowa ludzi przeniosła się na wielki basen i tam się bawiła, po chwili wygnało wszystkich, a piosenka dalej głośno grała. Fioletowe i różowe, a także niebieskie światła zwróciły się na zewnątrz a Jass zmienił białe światła w basenie, na różnokolorowe, kierował się propozycjami kumpli. Cały czas obserwowałam ostrożnie obce mi osoby, i częściowo już poznane, które widziałam raz w życiu, albo i dwa. Więcej, nigdy.
   Nagle poczułam zimny dotyk, dłoń, i oddech. Cała się spięłam, skamieniałam. Wiedziałam kto to, i wyczuwał mój strach. Odganiałam ten strach, jak najdalej, ale trzymał się mnie i uczepił jak rzep psiego ogona, i nie chciał puścić.
-Johanna...
-Czego znowu?-Próbowałam być twarda, jak w każdej sytuacji.
-Uu... Próbujesz. Nie wychodzi ci. Dawaj dalej...
-Po co przyszedłeś...?
-Zobaczyć cię... Daj spokój. Chodź się bawić...-Pociągnął mnie lodowatą, twardą marmurową dłonią w stronę wyjścia. Ja jak lalka poszłam za nim do całego towarzystwa jakie bawiło się na imprezie.
   Była dopiero pierwsza, wątpię że impreza niedługo się skończy. Dla większości, to dobra zabawa, wybawić się w piątek, a jutro? Znowu impreza kuzynka. W niedzielę? Także. Miałam dość, ale jeśli chce, niech Jass imprezuje. Mnie to na rękę, ale jeśli ma mnie odwiedzać chłopak którego się naprawdę boję, podziękuję. Moja mina wyraźnie pokazywała przerażenie, proszenie o jakąkolwiek pomoc. Chciałam żeby ktoś podszedł, zauważył mnie, i odciągnął od niego. Nie sprzeciwię się mu! Za mocnego dostałam kopa od strachu.
   Usiedliśmy przy barze, głośniki wystawione przez paru dość wysokich dziewiętnastolatków były tak głośne, że nie dało sie słyszeć siebie nawzajem. Piosenka była bardzo głośna, wszyscy rozkręcali się przy niej. Była to jedna z moich ulubionych nut na tej imprezie.







-Jak się bawisz?-Zaciągnął papierosa.
Odpowiedziałam od razu. Obudziłam się dopiero po kilkunastu sekundach.
-Ehm... super.
-Zatańczysz?
-Nie tańczę z byle kim.-Rzuciłam, i zaraz w głowie się skarciłam za to.
O matko, co ja mówię?! Zaraz mnie zabije! - Zaczęłam w myślach panikować.
-Sorry koleś, odbijam dziewczynę. -Usłyszałam głos jakiegoś chłopaka.
Miałam ochotę go pocałować, wycałować, dziękować mu za to że podszedł! Ale ta chwila szczęścia minęła szybko, kiedy zobaczyłam kto to był.
-Sorry młody. Zajęta jest.-Odpowiedział wampir znudzony.
-To twój chłopak John?-Spytał Jeremy rozbawiony jak zawsze.
Spojrzałam na niego. Potem na wampira.
-Nie. -Odpowiedziałam niewyraźnie.
-No, widzisz. Nie kłam chłopczyku. -Zaśmiał się głupio.
Od razu wiadomo, kto był moim nieszczęśliwym losowym wybawcą.
-Jer... -Szepnęłam.
Dziwiłam się że usłyszał, bo muzyka była dość głośno.
-Dobra, to zostawiam was samych gołąbki.
-Czekaj!-Wstałam kiedy miał odchodzić.
-A jednak!-Uśmiechnął się.
Wstałam i ruszyłam z nim żeby przebić się przez tłum tańczących ludzi.
-Super, ale teraz się zmyję.-Odwróciłam się na pięcie i skierowałam się do starego cieplutkiego siedzonka przy barze.
-Boisz się tego typka?
-Nie wiesz kim jest. -Warknęłam przekrzykując muzykę.
-Kim jest, że się go aż tak boisz?! Nie wiedziałem, że się możesz w ogóle kogoś bac!-Roześmiał się głośno.
-Nie mogę powiedzieć. Nie uwierzyłbyś. Muszę zniknąć z jego pola widzenia! Idź wyrwij jakąś laskę... czy coś, o ile jakaś cię będzie chciała!
   Ruszyłam przed siebie. Usiadłam na krzesełku  i lekko się na nim kręciłam. W lewo, to w prawo. Zakryłam głowę kapturem od bluzy kuzyna i walnęłam czołem o blat barku z cichym jękiem zmęczenia. Teraz musze być czujna. Nie może mnie nikt znaleźć. Słuchałam muzyki z niedaleka bawiąc się szklanką z drinkiem.
-A co ci szkodzi Johanna? Chlapnij sobie...-Powiedziałam sama do siebie nalewając sobie co chwila do szklanki zawartość nieznanej mi butelki.

   Po kilku szklankach byłam już pijana. Jednak nie utraciłam świadomości. Byłam sobą, ale trochę... za wesołą. Podszedł do barku jakiś młody chłopak widząc że jestem pijana. Przed tym jak do mnie przyszedł, widziałam, jak zakładał się z kolegami, zacisnął dłonie, i podszedł właśnie do mnie. Uśmiechnęłam się do niego i jak zawsze - nie dałam się omotać słodkim słówkom. Chciał mnie pocałować, a ja się odsunęłam.
-To, że jestem pijana, nie znaczy, że jestem uległa kochanie. -Posłałam mu ''buziaka'' a on się uśmiechnął./
-Lecisz na mnie...
-Yhe... Jasne. Nie jesteś w moim typie, w ogóle... Ty to taka... ciepła klucha. Sorry, ale potrzebuję rozrywki, szaleństwa. Widzę że ty tylko do seksu ciągniesz.-Uśmiechałam się coraz szerzej a on odszedł.
Dalej popijałam drinki i słyszałam tego chłopaka za plecami.
-I co?Dała ci kosza?-Zaśmiał się kolega.
-Jeśli ktoś ją by wyrwał, to nie wiem co by musiał zrobić. -Zrezygnowany odpowiedział.
Uśmiechnęłam się do siebie wpatrując się w drinka. To był mój... szósty? Nie chodziłam chwiejnie, wręcz przeciwnie. Ludzi nie ubywało, było ich coraz więcej, a myśl o wampirze nagle wyparowała. Siedziałam i chlałam, jak pijoczek.

C.D.N

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz