czwartek, 20 marca 2014

Od Teaurine

   To co się tutaj działo, ze mną, było nie najgorszą w sumie rzeczą która mnie spotkała. Najgorszą sytuacja była to ta, kiedy musiałam żyć bez Joela i kiedy musiałam go szukać. Ból który mi tutaj zadawano, i kaleczono mnie, nie równał się z bólem do tęsknoty za Joelem wtedy, kiedy go pragnęłam naleźć. A teraz, jakoś potrafię znieść ból. Chociaż wampir o imieniu jak się nie mylę Viktor, nie oszczędzał się i kontynuował tortury bo nie chciałam im wyjawić nic o aniołach, mojej grupce, i Joelu. Chcieli wiedzieć wszystko, by wiedzieć gdzie uderzyć, ale widziałam że się bali. Było ich mało, ale moje moce nie zadziałałyby na tylu. Na dodatek miałam liczne rany na ciele, które okropnie mnie bolały. Jak mówiłam, da się wytrzymać. Z napływu bólu nie mogłam chodzić, poruszać niczym. Jak mówił tamten wampir, miał nie dotykać mojej twarzy, więc ją akurat miałam w idealnym stanie.
-Tak.... Mamy ją... Nie. Nie oddamy wam jej do póki nam nie powie czegoś co musimy wiedzieć... Joel,Joel, nie bądź idiotą. Nie mamy zamiaru jej zabijać. Na razie nic nie chce wam powiedzieć więc kiedy już wszystko powie, dostaniesz swoją dziewczynę... Tak? No dobrze. Czekaj chwilę.
Zbliżył się do mnie i przyłożył mi telefon do ucha.
-Tea?!
-Jo...
   Nie zdążyłam dokończyć bo wbił mi nóż w bok i nie mogłam nic powiedziec.Tylko krzyknęłam przeraźliwie bo po chwili wbił mi nóż trochę dalej, a potem przekręcił. Na reszcie wyciągnął, ale rana bolała dalej.  Viktor miał na celu pokazania Joelowi że cierpię i robią ze mną rzeczy jakich mógł się tylko domyślać. Rany szybko się goiły, nie miałam pojęcia dlaczego. Joel był w szoku, kiedy zabrał słuchawkę słyszałam jak buzuje w nim wściekłość.
-Widzisz? Jest w idealnym stanie!-Zaśmiał się Viktor. -Och... Widzę że jesteś wściekły... No mówi się trudno! -Rzucił słuchawkę na stolik i odszedł.
 

   Usłyszałam kroki, wrzaski... Nie wiedziałam dokładnie o co chodzi. Co się dzieje. Ale poczułam że ktoś mnie podnosi. Był to Boggs zdruzgotany moim stanem zdrowia. Wsadził mnie na tylne siedzenie, potem silnik ruszył. Ktoś wsiadł i przytulił mnie delikatnie i pocałował. Poznałam kto to. Oczywiście był to Joel... Kamień spadł mi z serca. Oglądał moją twarz czy nie ma żadnej ranki, potem ręce, i trafił na lewą stronę brzucha.
-Boggs szybciej!
-Szybciej się nie da.
Jak zawsze mój przyjaciel był opanowany w sytuacji. Gdybym umierała byłby spokojny. Jego opanowanie mnie uspokajało. Ja także byłam opanowana. Zapomniałam o bólu i wtuliłam się w Joela. Był zaszokowany, że mogłam normalnie się poruszać z taką raną. Więcej ran nie miałam, bo cudem zniknęły po dwóch dniach. Nie wiedziałam jak! To nie było możliwe, nie obsługiwałam się mocami bo nie miałam siły, więc ktoś musiał to robić na odległość. Tutaj nikt nie chciał mnie leczyć, ani ratować.
-Powiedziałaś im coś?-Odezwał się Boggs.
-To nie jest najlepszy moment na przesłuchanie. -Zaprotestował Joel.
-Daj spokój. Nie traktuj jej jak pobitego śmiertelnie dziecka, jest dorosła. Jak widać umie kontrolowac ból jesli była w stanie się do ciebie wtulić.
-Jest...w porządku... -Powiedziałam z trudem. -Nic nie powiedziałam. Dlatego mnie kaleczyli i torturowali bo nie chciałam... nic powiedzieć...
-Dobra dziewczynka. -Skomentował Boggs zadowolony z obrotu sytuacji.
Podobało mi się jego podejście. Nie troszczył się o mnie, może martwił się o mnie w głębi siebie, ale próbował rozluźnić mnie, i resztę. Czyli Joela i Fulvię, ale domyśliłam się że jednak Joel i Boggs się raczej nie polubią.
   Kiedy dojechaliśmy do domu Fulvia zajęła się mną. Była zaskoczona że ktoś mnie leczył, bo nawet sama t zauważyła. Leżałam w łóżku, wtulona w Joela. Wiedział co mi tam robili, wiedziałam że był wściekły, ale będę próbowała go zatrzymać na razie przy sobie, dopóki nie dojdę do siebie. On pomaga mi najbardziej bym mogła normalnie żyć. Boggs uratował Jade, która była w stanie krytycznym, jak słyszałam rozmowę Fulvi i Boggsa. Teraz musiałam leżeć, wszyscy na około mieli na mnie oko. Wiedzieli że nie usiądę i nie będę grzeczne grzała tyłka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz