sobota, 15 marca 2014

Od Johanny

   Mój dzień zaczynał się dosyć normalnie, jako jedynaczka było mi czasem nudno, ale moi przyjaciele zawsze mnie potrafili rozbawić i zająć czas. Nie wiedzieli o tym że jestem wilkołakiem, ja też nie dopuszczałam tego do świadomości. Można było mnie z tego wyleczyć, żebym była normalnym człowiekiem, ale moi rodzice nie wyrażają na to zgody. W przyszłości muszę się zmienić na lepszą istotę. Normalnego człowieka. Mam żal do swojej rasy za to że zabijali aniołów, bo nic oni nie zrobili im. Ale wampiry potrafią podobno namieszać, moi rodzice nie brali udziały w tej bitwie, ale mogli kłamać. Nie byłam ufna, łatwo się denerwowałam, dlatego nie ciągnęłam tematu o ich przeszłości. Nie wspominałam też sobie o tym gdzie kiedyś byłam. W sierocińcu było mi okropnie, ale to były tylko 3 lata mojego życia. Od 3 roku trafiłam na mamę i tatę. Nikt nie wie że jestem z sierocińca, po co to komu. Wampirzyce nie moga zajść w ciążę, wiec chcieli adoptować dziecko. W Domu dziecka także nie mieli pojęcia o tym że mają wilkołaka w budynku, to dobrze.
-Lecę mamo.-Zeszłam ze schodów i złapałam deskorolkę.
-Znowu kochanie? Znowu na deskę?
-Tak.-Posłałam jej uśmiech i wyszłam.
Jechałam z torbą na ramieniu a moje włosy latały na wszystkie strony. Czułam się wolno, nie w domu, jak w klatce. Jako wilkołak uwielbiałam przyrodę, ale nie mogłam zmieniać się w wilka. Mama mówi że na razie nie muszę się martwić przemianą, bo dopiero ta nadejdzie za 3 miesiące. Z koloru moich włosów wywnioskowałam że będę wilkiem czarnego koloru. Cały czas miałam wrażenie że istnieją wilkołaki w lesie i podają się za zwykłych ludzi. Chciałabym by tak było, ale to tylko moje myśli. Nie może być to możliwe.
-Hej John!-Zawołał Alex.
Zeskoczył z muru szkoły a za nim całe towarzystwo. Było nas pięcioro, Ja,Alex,Harry,Zoya oraz Daina. Byli moimi najlepszymi przyjaciółmi. Ja z nich byłam najspokojniejsza, dlatego zawsze kiedy oni chcieli zrobić jakiś dowcip szkolny, ja czasem nie brałam w nim udziału. A czasem... brałam.
Mówili do mnie John, bo tak się im spodobało. Wymyślił to oczywiście Alex, najbardziej rozrywkowy z całej grupy świrów. Poczochrał moje długie włosy i musiałam spojrzeć w górę gdzie słońce mnie oślepiło i odwróciłam wzrok. Byłam najniższa z moich przyjaciół, co mi nie przeszkadzało. Za miesiąc kończyłam piętnaście lat i to wiek w którym zaczyna się głupawka. Alex jest starszy ode mnie ale zawsze się o mnie troszczy. Kochałam ich wszystkich, czasem byli dla mnie jak rodzina. Poszliśmy do klasy. W Maine dzisiaj było okropnie ciepło. Krótkie spodenki i bluzka na ramiączka... w tym nawet było mi za gorąco. Słońce świeciło tak mocno że musiałam nosić na nosie okulary przeciwsłoneczne. Co chwilę widziałam nowe osoby które przybyły do szkoły dość niedawno. Czasem miałam wrażenie, że Alex mnie podrywał, ale nie zwracałam na to uwagi. Miałam wrażenie, że ten dzień będzie wyjątkowy... Czas pokaże!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz