poniedziałek, 24 marca 2014

Od Teaurine

 
To co się działo w ostatnim czasie, nie było normalne.To co działo się z Joelem, nie było normalne.  Działo się coś ze mną nie tak, widziałam to. Przy Joelu starałam się być normalna, być taka jak zawsze, ale stawałam się głodna, czułam głód rozrywający mi żołądek. Pragnęłam... pragnęłam... krwi...
   Skonsultowałam się z Kate, zadzwoniłam do niej kiedy Joela nie było. Musiałam to zrobić, bo ja sama nie byłam chemikiem czy coś w tym stylu...
-Kate?-Zaczęłam.
Mój głos mówił sam za siebie. Coś było nie tak, coś się stało, sama to słyszałam. Kate na pewno się zorientowała że coś jest na rzeczy.
-O co chodzi Tea?
-Bo... Wiesz... Dobra, powiem to w skrócie. Goniła mnie pijawa, wstrzyknęła jad wampira z jakimiś komplikacjami który mnie uśmierca. Pomożesz mi?-Walnęłam prosto z mostu.
-C...Co?! Jak zwykle masz kłopoty! Ech... Zaraz będę...
   Rozłączyła się i nie minęło 10 minut a ona się zjawiła. Zapukała do drzwi pokoju a ja jej otworzyłam.
-Sorry, że tak wolno, ale zorganizowałam pewne osoby do szukania Ivy, wiem że zniknęła, jestem czarownicą, nie myśl że nic nie wiem. Dobra, teraz poważnie... Wynajmę pusty dom, tam założę niewidzialną tarczę, nie możesz przez nią przejść. Będziesz tam siedziała, bo głód będzie cię rozsadzał, i zabijesz każdego. No, to nie tyczy się Jola...
-Dlaczego... ?
-Bo go kochasz. To jest silniejsze od trucizny, jasne, byłoby ci ciężko gdybyś z nim siedziała w jednym pomieszczeniu, ale wytrzymałabyś... Ale nie chcesz doświadczyć ''walki '' z głodem i sercem... więc najlepiej...
-Tak wiem, może mnie odwiedzać ale tylko nie przechodząc przez ta tarczę?
-Tak. Ale... Nikt przez nią nie może przejść. Można ci podawać tylko wodę, nic więcej. Przeżyjesz, ale to będzie... cieżkie. Ja,Boggs, Fulvia i reszta zajmiemy się szukaniem twojej córki. Ze mną będzie to łatwe, bo moge ją namierzyć.
-Ekstra... To zamkniesz mnie w pustej chałupie, samą, głodującą i umierającą. Super.-Uśmiechnęłam się myśląc nad tym wszystkim.
-No, to gdzie twój przystojny seksowny mąż, hm? Musi o tym wiedzieć.
-Jak zawsze rozrywkowa i ''poważna''!
Joel właśnie wszedł do pokoju. Spojrzał na Kate i podniósł jedną brew ze zdziwieniem.
-Ehm... Cześc Kate. Co tu robisz?
-Pomagam twojej żonce.
-Co znowu zrobiła?-Spytał jakby był tym zmęczony.
Dźgnęłam go lekko łokciem w brzuch.
-Co znowu zrobiła? Taki mądry jesteś? To leć i szukaj swojej córki bo ja najwyraźniej nie jestem ci potrzebna! Jedynie do pomacania no nie?! Masz mnie dość? To mi to powiedz!
-ZAMKNĄĆ SIĘ JASNE?! Dziękuje.-Mruknęła.-No to tak... Ma w sobie jad pijawki. Musze go z niej wyciągnąć, ale muszę wynaleźć antidotum. Ale najpierw musze ją zamknąć w domu ''baz klamek''-Dodała.- No i skombinowanie lekarstwa zajmie mi... hmm... 10 godzin.
Joel zrobił zaszokowaną minę a potem spojrzał na mnie.
-Zawsze to ciebie się czepiają. Czemu nie ja?
-Bo jest piękna,wygląda na 18 lat i jest seksowna, czego się dziwisz?Dopasowaliście się idealnie, każde z was to seksbomba...-Skomentowała z uśmiechem Kate.
Joel uśmiechnął się lekko ale zaraz spoważniał wracając do rzeczywistości. Ja cały czas się uśmiechałam, ale kiedy ból wrócił, który mnie rozsadzał, także wzięłam się do kupy.
-No, widać że się powoli zaczyna. Więc tak... Będzie miała telefon, więc wszystko pod kontrolą... A, i może wygadaywać głupoty, takie jak ''Nie chcę cię widzieć'' , ''Nie kocham cię''... No i tym podobne! Jedziemy do tego domu, nie ma czasu.

   Już godzinę tu siedziałam, sama, bo Kate wyciągnęła stąd Joela. Chciał zostać, ale zmotywowała go upomnienie Kate o Ivy z tym gnojem któremu naprawdę, miałam ochotę skręcić łeb. No, to zaraz się zacznie, rozrywka że hej! ...


    Minęło trochę godzin. Zaczynałam być naprawdę głodna. Czasem nieźle kręciło mi się w głowie, a czasem naprawdę miałam halucynacje. Czułam się okropnie. Usłyszałam kroki. Była To Kate z Joelem. Wyszłam zza ściany i oparłam się o nią.
-Masz wodę.-Rzuciła mi butelkę Kate.
Joel rzucił mi spojrzenie jakby chciał się na mnie rzucić, a nie może. Może i tak było.
-Ona teraz może być inna, i nie bierz do siebie wszystkiego co mówi o całym świecie. Tak działa na nia jad. -Mówi Kate.
Nie za bardzo spodobała mi się opcja z wodą, nawet nie zamierzałam jej pić.
-Idę do samochodu.
Joel złapał ją za ramię i spytał.
-Za ile będzie ten lek...?-Był zrezygnowany. Wiedziałam o co mu chodzi...
-Daj mi jeszcze dzień...
-Miało być 10 godzin!!! -Wybuchnął Joel.
-Ej! Jo! Jesteś prawdziwym facetem tak! No, więc wytrzymaj bez jej pięknego smukłego ciała dzień, obiecuję, lek będzie. Mam wszystko co potrzebuję, jeden składnik, i gotowe. Jest ich pełno! -Uśmiechnięta odeszła.
   No tak, Kate zawsze miała gadane. Lubiła być złośliwa, czasem jak ja, chociaż ona była gorsza. Nagle coś się we mnie przestawiło. Coś...było nie tak. Napływ złości... bum!
-I co? Tylko o seks Ci chodzi?-Złośliwie zaczęłam.
-Wyjdziesz z tego.
-A potem do łóżka?
-Nie jesteś sobą.
-A właśnie, że jestem! Mam gdzieś ciebie! Miałeś racje! Nie obchodzi mnie Ivy!
-Daj spokój... Pij tą wodę. Może się uspokoisz.
Cisnęłam butelką o ścianę aż zakrętka odskoczyła i woda się wylała.
-CHCĘ KRWI! TRUDNO TO ZROZUMIEĆ?!
-Słuchaj.-Zbliżył się bardziej do niewidzialnej bariery i spojrzał w oczy. -Kocham Cię, jesteś marzeniem każdego faceta... Jesteś najwspanialszą dziewczyną jaką poznałem...
-Zawsze młoda i piękna co?-Zaśmiałam się.
No tak, nie byłam sobą. Czułam, że inna Teaurine mnie próbuje przejąć.
-Nie obchodzi mnie Ivy... Urodziła się dlatego, że się przespaliśmy w ostatnią noc kiedy mnie oddałeś. Lojalnie w ręce tego przystojniachy. No nie?
-To nie jesteś ty. Wiem to, widzę że...
-Że inna JA nadchodzi. Boisz się jej, czy nie możesz się doczekać? Seksowna, co się i tak nie zmieni! Ostra... Hmm... co chcesz!
-Jako wampirzyca, nie mógłbym z tobą być.
-To byłby ktoś inny? Może jeden z wampirów, który mógłby zabić Ivy? To by się opłacało, tylko my... Jer będzie studiował... no, wątpię! Wyjdzie z domu...! A jak nie ja, to przecież prześpisz się z inną co nie!!!
Joel już nie wytrzymał.
-To nie ty! Nie wytrzymałbym! Nie mógłbym być z kims takim, kocham tamtą Teę, jest dla mnie wszystkim!
I ocknęłam się. Wróciłam. Nie odzywałam się, słuchałam tego, co mówił dalej Joel.
-Nie wytrzymałbym z taką suką jaką jesteś ty rozumiesz?!
-Świetne określenie dla żony. -Skomentowałam wściekła.
-T...Tea... To... to było do tamtej...Ciebie...
-Niezłe wytłumaczenie.
-Tea...
-Może i dobrze że będę tym wampirem! Będziemy się zabijać, super no nie?! Ja ci pierwsza urwę łeb, czy ty mi?
-Elena. To nie do ciebie. -Usłyszałam głos Kate. -Jad cię zmienia na kilka minut, jesteś inna, potem wracasz do siebie. Wiem że kiedy zabiłabyś człowieka, jako wampir, nie wybaczyłabyś...
-Co się ze mną dzieje?! Mam dość! Mam dość siebie! Joel, przez ciebie spierdoliłam ci życie!
W drzwiach stanął Jer. Uśmiechnął się lekko. Nie wiedziałam, skąd wiedział że tu jestem. Widać Joel mu powiedział.
-No nieźle mamo!
-A ty? Pijaczku? Idź na placyk zabaw sobie ćpać i palić, skoro to lubisz! Najlepiej poszedłbyś do klubu złapał niezłą dziewczynę i poszedł do łóżka! Twoja siostra zginęła, nie wiadomo czy w ogóle żyje, ja UMIERAM! TWÓJ OJCIEC UWAŻA MNIE ZA...
-TEAURINE!!!-Krzyknął Joel.-Uspokój się.
-Mama umiera? Czemu mi nie powiedziałeś?! -Zaczął Jer.
-Joel... Chodź...
-Nie, musze z nią porozmawiać...
-Joel. Musi sobie wszystko poukładać. Zacznie walkę ze sobą, wtedy... tylko lek zacznie działać. On zadecyduje, czy ona będzie żyć.
-Ta SUKA może umrzeć.
-To nie do ciebie...
Zamknęłam oczy. I znów wybuchłam. Tylko że to byłam nadaj ja. Ta stara Tea.
-NIE DO MNIE?!JOEL, SKOŃCZYŁA SIĘ TA POTULNA TEA! MAM DOŚĆ TEGO ROZUMIESZ?! TERAZ JEST ELENA, NIE JESTEM TAKĄ PŁACZĄCĄ DZIEWCZYNKĄ! MAM DOŚĆ WSZYSTKIEGO, ROZUMIESZ?! JESTEM Z TOBĄ SZCZĘŚLIWA! MOŻE I NIE NAZWAŁEŚ MNIE SUKĄ, ALE NIE WIESZ CZY Z TEGO NIE WYJDĘ! A jeśli kopnę w kalendarz pierwsza, nie popełniaj samobójstwa, bo nie wiem czy dzieci będą szczęśliwe bez rodziców. No, nie licząc Jera, dla niego to raj na Ziemi. -Spojrzałam na syna i odeszłam chwiejnie.
Co się ze mną dzieje.
Miałam racje. Zniknęła płacząca, idzie twardsza....

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz