piątek, 28 marca 2014

Od Akkie

-Sara! Zrobię sobie takiego.
Byłyśmy w studiu tatuaży. Chciałyśmy sobie zrobić kolczyki. To. Właścicielem był wampir. Tylko wampiry wiedziały jak robić tatuaże i kolczyki tak by nie uleczyły się.
Kiedy już zrobiłam sobie kolczyk przejrzałam się w lusterku. Kły miałam wysunięte. Ostatnio praktycznie ich nie chowałam.



-Śliczny.-powiedział Olivier.
-Wiem.-odparłam.
Zmieniłam się. To ze wyłączyłam człowieczeństwo w pewnym stopniu przyczyniło się do tego. Teraz cały czas ubierałam się na czarno, ćpałam, piłam, paliłam i jarałam. łamałam prawo i często polowałam- to sama to ze swoją paczką. Byłam.. nie wiem czy szczęśliwa ale przynajmniej nie czułam bólu i smutku.
Przefarbowałam sobie nawet włosy.. na czarno. Tylko pasma grzywki po bokach miałam naturalnego blondu. Wyglądałam dojrzalej.
Wyszliśmy ze studia i wsiedliśmy na motory. Pojechaliśmy dalej. Gdzie? Zapolować.
Od mojego odejścia z domu minął miesiąc. Czułam się świetnie. Mogłam być sobą. Jednak brakowało mi dawnego życia.. mimo to nie chciałam się do tego przyznać i odpychałam to uczucie od siebie.

***

Zajechaliśmy do jakiegoś baru. Tam było sporo pijanych ludzi. Zamówiliśmy po piwie i usiedliśmy przy barze.
-Ten w rogu jest mój.-powiedziałam.
-Dobrze.-odparł Eryk.
Akcja tak się rozkręciła że po kilku minutach niby całowałam się z ofiarą siedząc na nim okrakiem. Na prawdę piłam z niego krew. Jednak ludzie widzieli tylko to tak jakbym go całowałam po szyi. Żywego zostawiłam go po chwili.
Po godzinie zabawy pojechaliśmy pijani dalej.
Podobno anioły nas śledziły. Takiego. Nie damy im się złapać a jak już.. postanowiłam że nie dam im się zabić ot tak tylko będę walczyła do śmierci.
Zatrzymaliśmy się w hotelu. Pijani wynajęliśmy dwa pokoje. Ja z Olivierem jeden a Sara z Erykiem drugi.
Ja z Olivierem? Tak. Byłam z nim. Sara była z Erykiem. I tak.. nie byłam już dziewicą. A ta.. tak cudowna i przepiękna noc jak każda inna była tego dowodem.

***

-Wstawajcie.. czas ucieka.-usłyszałam głos Sary.
Otworzyłam oczy. Leżałam wtulona w Oliviera.


-Już.-wymamrotałam.
Po kilku minutach byliśmy już w drodze. Wampiry nie miały kaca. Nas to nie dotyczyło.
Jechaliśmy szybko. Gdzie jechaliśmy? Przełamałam się i postanowiłam odnaleźć prawdziwego ojca. Mielismy juz pewne ślady. Nie było to nic konkretnego ale mielismy kilku kandydatów których musieliśmy odnaleźć i sprawdzić. Nie wiem czy szukałam go po to by go poznać czy po to by zobaczyć czy mam jeszcze kogoś na tym świecie. Christian.. nawet się nie łudziłam że znów będzie między mną a nim tak samo. Jednak myśl o nim sprawiala mi ból. A tak nie powinno być bo miałam wyłączone czlowieczeństwo. Jednak Sara mówiła że mur który wzniosłam stopniowo opada i odzyskam czlowieczeństwo. Bałam się tego. 
Kiedy jechaliśmy przej pewne misto wyczułam ich. Anioły. Czy one były jak robaki wszędzie?! Nie miałam ochoty na zabawę w berka. Jednak musieliśmy się zatrzymać zatankować a jak nam się zachce to i zapolujemy. Nie obchodziliśmy się obecnością skrzydlatych. My wyczuliśmy ich pierwsia oni po pewnym czasie także nas wyczują. Nie zależało nam na tym. Lubiliśmy adrenalinę i wiedzieliśmy że i tak uda nam się uciec. Choć ja.. miałam ochotę na spotkanie z nimi. Nie chciałam uciekać całe życie. A będzie ono dlugie bo byłam nieśmiertelna.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz