wtorek, 18 marca 2014

Od Elanor

Mijał czas. Peter wrócił do domu. Nie pytałam o nic. Mieliśmy ciche dni, ale liczyło się to że Akkie wyzdrowiała. Teraz zaczęły się wakacje. Dzieciaki chciały jechać na obóz w góry. Wraz z Peterem zgodziliśmy się na to.  Zbliżały się 15 urodziny Akkie. Miał być to także prezent. Ja.. chciałam pokazać dzieciom ich rodzinne strony tylko po pierwsze: Akkie nie wiedziała o istnieniu istot nadnaturalnych a po drugie nie wiedziałam czy Blea chciałaby by Christian tam pojechał. Właśnie. Blea. Od jej zaginięcia rozniosłam miliony ulotek i powiadomiłam wszystkie organy ściągania. Martwiłam się o nią. Przez te kilka miesięcy prawie codziennie mówiono o niej w telewizji. Christian był przygnębiony jednak Akkie nie pozwalała mu "utonąć" w smutkach. Wspierała go tak jak on ją podczas choroby. Teraz własnie były na basenie.  Peter ich zawiózł i za 3 godziny miał ich odebrać. Ja chwilowo zostałam sama w domu. Wzięłam telefon do ręki i wybrałam tak dobrze znany mi numer do Bleaberry.
Nadzieja wzrosła. Był SYGNAŁ!!!!
-Blea.. odbierz...
Drugi sygnał... trzeci... czwarty.. piąty...
-Blea.. kochanie..
-Hej. Nie mogę teraz rozmawiać. Zostaw wiadomość!
Nie wiedziałam co powiedzieć ale postanowiłam się nagrać.
-Hej...... Blea.. kochana.... co się z tobą dzieje? Wszyscy się martwimy. Nie ma cię już tak długo. Christian tęskni ale ja także. Wiesz że Akkie wyzdrowiała? Tak to był cud. Nie wiem co powiedzieć.. słowa nie wyrażą tego co czuję po tym jak znikłaś. Cholernie się martwię. Daj jakiś znak że żyjesz.... skarbie.. tak mi trudno bez ciebie. Dzieci... u nich wszystko dobrze. Wysyłam je z Peterem w góry na obóz. Mam nadzieje że nie masz mi tego za złe że decyduję o... Christianie za ciebie.... ale po twoim zaginięciu nie miał się gdzie podziać. Mieszka u mnie. Nie przeprowadzałam się... wiesz jak do mnie trafić. Numeru też nie zmieniałam. Mam nadzieje że się odezwiesz. wyślij mi chociaż sms. Chcę tylko wiedzieć że żyjesz. dzwoniłam do ciebie co godzinę od tego czasu jak znikłaś. Gdy dziś usłyszałam sygnał.. myślałam że serce mi się zatrzyma. Kochana... tak mi ciebie brakuje. Brakuje mi tych chwil spędzonych razem.. twojego uśmiechu i głosu. Wracaj kochana.. wszyscy tu tęsknimy. Nawet Peter. Błagam.. daj mi jakiś znak że żyjesz i jest z tobą wszystko dobrze. Wracaj nie tylko do mnie ale i do swojego syna. Mam ci jeszcze tyle do powiedzenia.. ale.. opowiem ci wszystko jak... wrócisz. A teraz wiedz tylko ze cie wszyscy kochamy.
Nagrałam się i rozłączyłam. Tak mi jej brakowało. Otarłam łzy z twarzy. Nawet nie wiedziałam ze płakałam mówiąc to wszystko. Odłożyłam telefon i rozpłakałam się na dobre.
-Blea..-powiedziałam na głos.
Tak za nią tęskniłam. Nie chciałam uwierzyć.. nawet nie dopuszczałam do siebie tej myśli że może nie żyje. Ona musiała żyć. Czułam to. Nie było innej opcji. Gdyby moja przyjaciółka umarła.. poczułabym to.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz