sobota, 29 marca 2014

Od Akkie

Byłam zaskoczona. Czy ze względów na moją matkę ocalił mnie? Na marne. Nie miałam już po co żyć. Straciłam mamę i Petera, Christiana i także Jeremy'ego. W dodatku Oliviera. Moje życie było bez sensu. Moje serce wampira było złamane. Wampiry wiązały się raz na cale życie. Ja chyba swoją miłość straciłam. Kiedy wyszłam korytarzem na sale główną każdy patrzył się na mnie zaskoczony. Spojrzałam na Jeremy'ego a następnie na Christiana. Ten miał nieodgadniony wyraz twarzy. Uniosłam głowę i zatrzymałam się.
-Oddajcie mi ciało Oliviera.-zażądałam.
-W snach.
-To sama je zabiorę.
Wróciłam do tego pokoju. Joela już nie było. Wzięłam Oliviera pod ramie i wyniosłam go.
Anioły patrzyły się na mnie a ja szlam dumnie niosąc pod ramie ciało ukochanego. Czułam że Christian chciał ze mną porozmawiać. Jednak ja nie chciałam.
Wyszłam z ich twierdzy i poszłam do lasu. Tam położyłam Oliviera na ziemi i dopiero teraz się rozpłakałam. Olivier... po co chciałeś mnie uratować? Przynosiłam tylko pecha.
Zniosłam drewno i mech. Ułożyłam stos i położyłam na nim Oliviera. Wyciągnęłam z niego kołek. Podpaliłam stos ale wcześniej złożyłam pocałunek na ustach ukochanego. Teraz stałam w bezpiecznej odległości i opłakiwałam ukochanego. Po kilku minutach usłyszałam kroki. Christian.
-Czego chcesz? Zabić mnie? Wysłali cię czy sam postanowiłeś się zlitować nade mną?
Mówiłam to nawet nie odwracając się do niego.
-Akkie... przykro mi... przepraszam..
-Za co? Za to że mnie zostawiłeś kiedy cię najbardziej potrzebowałam czy za to co zrobili twoi pobratyncy mi czy za śmierć Oliviera?
-Był ci bliski?
-Byłam z nim..
Nie musiałam patrzeć by wiedzieć ze go zraniłam.
-Miałem ci powiedzieć ale się bałem.
-Ja też się bałam ale ci powiedziałam. Ja bym cię nie zostawiła tak jak ty mnie.
-Dlaczego taka jesteś?
-Jaka?
Dopiero teraz na niego spojrzałam.
-Taka oschła.
-Straciłam każdego kto był mi bliski. Jaka mam być?
-Nie wiem...
-Wiesz... nie rozumiem jednego. Czy tak bardzo mnie znienawidziłeś że dopuściłeś do tego ze twoi koledzy mnie tak zranili? Nawet nie stanąłeś w mojej obronie.. ja bym stanęła w twojej.
-Przepraszam.
-Nie wybaczę Ci nigdy. Byłeś dla mnie kimś więcej niż bratem. Teraz jesteś tylko Aniołem.. moim wrogiem. Moglibyśmy jakoś żyć obok siebie tak jak dawniej ale wiesz co? Popsułeś to.
Nie odezwał się. Wiedziałam że ma kolek ze sobą. Podeszłam do niego i wyciągnęłam go po czym dałam mu go do ręki i przyłożyłam do swojego serca.
-Zakończ to. Błagam. To ostatnie co możesz dla mnie zrobić.
-Wiesz że nie mogę...
-Czu już jednego kołka w serce mi nie wbiłeś odchodząc? Wtedy było ci łatwo to zrobić. Jestem tylko pijawką. Nic nie wartą martwą pijawką.
-Nie mów tak.
-Ale taka jest prawda. Jak ty tego nie zrobisz zrobi to inny TAKI jak ty.
Christian miał łzy w oczach ja też.
-Nie.
Zabrał rękę i wypuścił kołek.
Nagle poczułam ten zapach. Wampiry. Nie znałam ich.
-Uciekaj.-wyszeptałam.
W jednym momencie zaatakowali. Było ich z tuzin. Złapali Christiana.
-Akkie pójdziesz ze mną albo ho zgładzę-odparł mężczyzna.
Znałam go tylko nie wiedziałam dlaczego.
Nagle mi się przypomniało. Facet z moich koszmarów. Gregory.
-Dobrze.
-Grzeczna dziewczynka.
Puścili Christiana.
-Akkie nie!-krzyknął ale wampir uderzył nim o drzewo aż stracił przytomność.
Wiedziałam że nic mu nie będzie. Posłusznie odeszłam z wampirem.
Na drodze stały samochody. Wsiadłam do furgonetki.
Jechaliśmy długo w milczeniu.
Nie wiem gdzie pojechaliśmy bo zasnęłam po pewnym czasie. Obudziłam się już na miejscu. Był to jakiś podziemny budynek. Wprowadzono mnie do środka.
Wyglądało to trochę jak lochy. Zamknięto mnie w jednej celi. Gregory ze swoja świtą odeszli.
Nagle usłyszałam ruch w celi obok. W cieniu zobaczyłam mała postać dziewczynki.
Przysunęłam się blisko krat by być bliżej niej.
-Hej.. nic ci nie jest?-zapytałam.
Mała siedziała przerażona.
-Nie.-wyszeptała tak ze mimo iż mam doskonały słuch ledwo co usłyszałam.
-Jestem Akkie a ty?
-Ivy.
-Ile masz lat?-zapytałam z uśmiechem.
-10...
-Nie bój się. Wyciągnę nas stąd.
Mała się smutno uśmiechnęła.
Czułam ze jest aniołem. Mimo iż była moim naturalnym wrogiem postanowiłam ją chronić.

***

Po dwóch godzinach przyszli po mnie. Zabrali mnie do pomieszczenia tortur. Przykuli mnie do krzesła i związali linami nasączonymi werbeną.
-Co chcesz ode mnie?
-Uczynię cie moją służącą.
-W snach.
-Zobaczymy..
Byłam tylko z nim w pomieszczeniu. Był potężny i dałby sobie radę z łatwością ze mną.
Wziął nóż i zaczął podcinać mi nadgarstki.
-Co robisz?-powiedziałam przerażona.
Pisklęta i nowo-narodzeni potrzebowało krwi w swoim organizmie bardziej niż dorosłe wampiry. Gdy stracę jej dużo umrę. W dodatku nóż był zamoczony w werbenie przez co blokowała ona uzdrawianie się ran.
-Nie zabiję cię. Mój plan polega na tym że spuszczę z ciebie prawie całą krew a potem dam ci moją która zastąpi twoje miejsce. Dodatkowo połączę cię ze mną zaklęciem. Będziesz mi oddana i nie patrząc na cenę zrobisz dla mnie wszystko. Zginiesz jeśli zaniedbasz swój obowiązek który ci wyznaczę ale także kiedy ja zginę.
Przez kilkanaście minut czułam jak powoli umieram. Kiedy już byłam półprzytomna Gregory dał mi swój nadgarstek. Odruchowo zaczęłam pić łapczywie.
Potem.. po prostu.. czułam pustkę.
-Akkie.-powiedział.
-Tak Panie.-odparłam patrząc się przed siebie z pustym wzrokiem.
-Poznałaś tę dziewczynkę? Zaopiekujesz się nią. Zadbasz o jej bezpieczeństwo i nikogo z wyjątkiem mnie nie dopuścisz do niej. W razie niebezpieczeństwa gdzie nie będzie odwrotu.. masz ją zabić a potem popełnić samobójstwo. Gdy nie zdołasz jej ochronić nasz i tak popełnić samobójstwo. Od jej bezpieczeństwa zależy twoje życie. Zapamiętaj. Dodatkowo gdyby coś mi się stało automatycznie umrzesz ponieważ w twoich żyłach płynie moja krew. Gdy ja umrę ty także umrzesz. A teraz powiedz co masz robić.
-Mam za cenę swojego życia dbać o małą Ivy. Gdy nie zdołam jej ochronić mam ją zgładzić po czym siebie. Zaniedbanie w szelaki sposób powierzonego zadania kończy się dla mnie śmiercią.
-Doskonale. Pamiętaj. Tylko ja mogę się do niej zbliżyć. Nikt inny. Nikt.
Mój Pan mnie odwiązał i wysłał do Ivy. Zapomniałam swoje dawne życie. Wszystko było za mgłą. Teraz liczyło się zadanie które mi wyznaczono. Nic innego. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz