sobota, 12 kwietnia 2014

Od Akkie

Krew... krew... ciągnęło mnie do miasta. Do ludzi i ich krwi. Chciałam się pożywić. Zaspokoić głód. Jednak wiedziałam że to złe. Nie mogłam poddać się walce samej ze sobą.bo jak przegram i stracę kontrole... i człowieczeństwo jedynym ratunkiem będzie śmierć. Moja śmierć. Chodziłam nerwowo po pokoju. Noe mogłam usiedzieć na miejscu. Zasłoniłam okna by mnie nie ciągnęło na polowania. Byłam potworem. Bezwzględnym potworem. "Ty to nie ty" cały czas chodziło mi to po głowie. Nie mogłam się skupić na czymś innym niż krew i słowach Gregorego. Wariowałam.
-Akkie?-usłyszałam głos Christiana.
-Tak?-odparłam poddenerwowana.
-Cały dom się trzęsie. Co ty robisz?
Zatrzymałam się. Chodziłam tak po pokoju dobre dwie godziny.
-Em... nic.
-Mogę wejść?
-Ttak.
Wszedł.
-Co się dzieje?
-Nic a co ma się dziać?
-Nie kłam. Widzę ze coś cię denerwuje. Przejmujesz się Jeremym?
-Ttak.-wydukałam.
-Nie potrzebnie.
-Wiem... ale już tak mam.
Usiadłam na łóżku. On obok mnie.
-Co si się stało w ręce?
Zapomniałam o tym. Z nerwów podrapałam sobie całe ręce i były całe we krwi.
-To nic takiego.
-Yhm... co się dzieje? Na pewno to nie tylko sprawa Jera.
-Nie ważne.
-Mi możesz powiedzieć.
-Nie chcę cię martwic.
-Powiedz mi. Proszę.
-Wiesz... jak tylko znajdziemy Jera i już wszystko będzie dobrze...
-Akkie! Christian! Szybko!-usłyszeliśmy głos Kate.
Spojrzeliśmy na siebie i szybko poszliśmy do salonu.
Nie zdążyłam wyjaśnić tego co zamierzam. A co zamierzam? Odejść. Muszę zaszyć się gdzieś sama i ... pozbierać myśli oraz uwolnić się od nałogu krwi. A do tego potrzebuje samotności. Nie byłam pewna czy wrócę po tym wszystkim do bliskich... dlatego też byłam smutna. Ale musiałam to zrobić dla ich bezpieczeństwa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz