sobota, 19 kwietnia 2014

Od Johanny




   Nie wiedziałam co się dzieje. Nie byłam w stanie określić bólu, jaki mnie teraz zaatakował. Kate próbowała mnie uspokoić, usłyszałam jak zamknęła drzwi na klucz i podeszła znów do mnie. Coś szeptała pod nosem, nie byłam w stanie tego usłyszeć, wypowiadała to powoli i z opanowaniem. Była spokojna, a ja nie mogłam się dalej uspokoić. Przytrzymała mi ręce, bo wbijałam paznokcie w skórę na rękach. Usłyszałam nerwowe pukanie do drzwi.
-Co z nią?!-Krzyknął Jeremy.
   Kate dalej odprawiała ''egzorcyzmy''. Kiedy skończyła, odetchnęłam z ulgą. Leżałam w łóżku już spokojnie, ale Kate nie otworzyła drzwi a ja miałam wrażenie że dalej Jeremy waruje pod drzwiami i chodzi w kółko.
-Co...to było?
-To niestety skutki tego, że demon się do ciebie dobrał. Dla nowej czarownicy to bardzo niebezpieczne, kiedy demon wchodzi w twoje ciało i próbuje cię opętać.
-Ale...ona podobno... nie chciała...
-Chciała cię opętać. Nie wierz lepiej w to co mówią demony, kłamią, i próbują namieszać. Jeśli są wysłannikami szatana, to wiadomo jakie są.
-Ale... to ona... mi to... robiła? Przed chwilą...?
-Nie... To przez nią, bo twój umysł zaatakowała jakby... wirusem. Zablokowała czary, i kontrolę nad sobą. Ale wyjdziesz z tego, właśnie osłabiłam wirusa. A przy Jeremym szybciej wirus cię opuści.
-Super... A kiedy będę mogła normalnie funkcjonować?
-Za... tydzień... Tak, na pewno za tydzień.
-Ekstra...-Skomentowałam.
-Idź spać, odpocznij.
-Nie zasnę.
Przekrzywiła głowę lekko i uśmiechnęła się.
-Zaśniesz,zaśniesz.
-Wątpię.
Pokręciła głową i otworzyła drzwi. Odwróciłam wzrok i zakopałam się pod kołdrę. Poczułam że ktoś dotyka mojego uda.
-Co się z tobą dzieje?
-Już lepiej...
-Co się dzieje?-Powtórzył Jer.
-Sama tego nie wiem... Podobno... demon wprowadził mi jakiegoś... wirusa... do mózgu, ale jest lepiej.
Jeremyego zamurowało. Uśmiechnęłam się lekko i spojrzałam na niego.
-A ty kiedy będziesz w stanie normalnie funkcjonować?
-Nie mam pojęcia.A co?-Uśmiechnął się.
-Nic,nic.-Mruknęłam, i dodałam.-Za dwa dni moje urodziny... Nie chcę, żebyś mi o tym przypominał. To ma być normalny dzień... taki jak wszystkie...
-Czyli, chcesz zaryzykować życie, albo żeby ktoś cie znowu porwał?
-No fakt, tak wygląda od pewnego czasu moje życie codzienne...
-Dlaczego nie chcesz świętować swoich urodzin?
-Moi rodzice zginęli w ten dzień.
-Ale to w końcu... twoje urodziny. Od czasu do czasu trzeba oderwać się od tego faktu...
Przewróciłam oczami dalej się uśmiechając.
-Może i masz racje... Ale i tak... Nie lubię się starzeć.
-Z każdą sekundą jesteś coraz starsza starucho. -Rzucił ze złośliwym uśmieszkiem.
Dałam mu kuksańca w bok.
-Masz złamaną rękę..
-Nie... Kate... się nią zajęła. Czary mary i po problemie. Tobie też by mogła coś pomóc czarami...
-Myślę, że gdybym był w pełni zdrowy, znów wpakowałbym się w kolejne kłopoty.
-A ja myślę, że gdybyśmy byli oboje w pełni sprawni, od razu wylądowalibyśmy w łóżku...-Dodałam prawie nie dosłyszalnie, ale nie byłam pewna, czy Jeremy to usłyszał. Zaraz zagryzłam wargę kiedy Jeremy się roześmiał.
-''Idź odpoczywaj''-Zacytowałam Kate.
-Ty idź, ja sie czuję doskonale.
-Ha ha, jasne. Zaraz znowu ci pękną szwy, tak to nigdy nie dojdziesz do pełnej sprawności.
-W sumie... To łóżko jest dość duże, zmieścimy się na nim...
-To chodź. -Uśmiechnęłam się szerzej.
Położył się koło mnie a ja wtuliłam się w niego delikatnie. Ku mojemu zdziwieniu, zasnęłam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz