piątek, 11 kwietnia 2014

Od Johanny







    Znów nie mogłam pozbierać myśli. Nie mogłam usiedzieć na miejscu, cały czas milczałam, przysłuchiwałam się tylko temu co mówi Kate do Christiana i tej Akkie. Mówili o Jeremym, ja tylko myślałam o tym co ten kretyn robi? Co robi ten idiota do którego czuję coś czego nie mogę wywalić z głowy? W co się wpakował, miałam pojęcie do czego jest w stanie posunąć, bo Kate rozmawiała i rozmawiała z brunetem zaciekle o Jeremym.
-Jest w stanie zabić...A co jeśli ją zabije? Stracimy jedyną szansę. -Mówi Christian.
-Nie zabije, nie jest w stanie tego zrobić, ale nie wiem czy jego towarzysze nie są.
Bawiłam się włosami, zawijałam na palec i odwijałam nie spuszczając wzroku z podłogi.
-A co jeśli w ostatnim momencie Johanna odmówi?
-Nie odmówi... -Odpowiedziała pewna siebie rudowłosa.
-W ogóle nas nie słucha... -Westchnął Christian
-Słucha, tylko myśli o tym co wy teraz mówicie.-Odezwała się Akkie.
-Yhm... -Mruknęłam.
-No to super, co wymyśliłaś Kate? Sami się spotkają?
-Czy będziemy się bawić w chowanego..-Dodałam znużona.
-Spotkają się w odpowiednim czasie.
-Aha...-Mruknęłam. -Dobrze że wiemy, gdzie on w ogóle jest, czy jest w mieście...-Mówię ironicznie.
-Jest.-Odpowiedziała szybko Kate.
-Skąd ta pewność?
-Jestem czarownicą w połowie, znam się na czarach.-Mrugnęła do mnie z uśmiechem.
Przewróciłam oczami a Christian dalej wdał się w dyskusję z Kate. Wstałam i bez słowa wyszłam z pomieszczenia. Ruszyłam na zewnątrz i do lasu. Byłam zmęczona, byłam... załamana... sama nie wiedziałam czym. Nie spałam od dwóch dni i nie wyrabiałam powoli... Miałam dość wszystkiego, niech Jeremy wróci i siedzi na tyłku, bo naprawdę się za nim stęskniłam.

-Czego chcesz? 
-Zabawić się. 
-Eddie, nie chcę znów cierpieć! Znajdź sobie inną ofiarę...
-Ale robienie tobie krzywdy, jest najzabawniejsze i najlepsze co mogło mi się przytrafić. 
-Jesteś chory psychicznie.
-Jestem tego świadom. 
-Ale w śnie nic mi nie zrobisz, bo jesteś tylko moim wymysłem. 
-Jestem twoim strachem. Załatwiam dla ciebie kolejną porcyjkę rozrywki. 
-O co ci chodzi...?
-O to, że załatwię żeby jakiś żerujący się tobą zainteresował. Mam nadzieję, że wiesz kto to jest. 
-Oszalałeś? Mało ci? 
-Na razie jesteś bez opieki istoty nadnaturalnej, nie ma przy tobie twojego anioła stróża, jesteś celem. 
-Nie chcę więcej wiedzieć... 
-Tylko... Nie mogę znaleźć żerującego, nie ma nigdzie takiego... który się tobą dobrze zajmie... A ponadto, jeżeli twój stróż wróci... wszystko na nic. 
-Jaki stróż? Dlaczego... UCH!-Osunęłam się na ciemną podłogę i zakryłam twarz. 
-Jeżeli masz anioła stróża, jesteś nietykalna, bo otacza cię zbyt dużą uwagą i opieką, tak jakby tarczą. Jeśli go nie ma, i zostaniesz naznaczona przez żerującego, a stróż wróci, momentalnie w tobie żerujący umiera. Taka jest kolej rzeczy. Nie ważne, czy jest doświadczonym demonem, czy nie, po prostu umiera. Siła wyższa jak zawsze zwycięża mimo wszystko. 
-Kto jest moim... stróżem...?
-To ty nie wiesz! 
-No jak widać... nie za bardzo..
-Dowiesz się niebawem. 
Zniknęło wszystko. Ciemność. 

   Obudziłam się cała wystraszona. A więc jednak zasnęłam... Nareszcie, mimo tego kiedy spojrzałam na zegarek, wiedziałam, że spałam tylko pół godziny. Dalej zmęczenie mnie dopadało... Znów zaczęłam myśleć o tym, żeby udało mi się pomóc Jeremiemu...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz