sobota, 12 kwietnia 2014

Od Johanny





   Nie wiedziałam co się dzieje! Byłam cała wkurzona, we mnie się gotowało! Dobrze, że Kate nauczyła mnie kilku ''trików'' czary mary abrakadabra i po bandzie, ale na razie się powstrzymywałam od jakiejkolwiek akcji, bo w głowie miałam mętlik. Moim zdaniem było odnalezienie Jeremyego, a ten kurde na mnie co? Z nożem łapami i jakimiś chustami?! Po kilku minutach siedzenia w ciszy musiałam oczywiście wybuchnąć. Odgarnęłam swoje pofarbowane blond włosy, kiedy zleciały mi na twarz, i zaczęłam zła.
-Co ty sobie wyobrażasz?! Jeremy...?!
Zjawił się przy mnie i zakrył mi dłonią usta.
-Cii... Jeśli chcesz mieć spokój, lepiej się nie drzyj. -Szepnął obojętnie.
Parsknęłam kiedy odsunął dłoń niepewnie.
-Jeremy? Co ty robisz? Oszalałeś!
-A co mam robić? Siedzieć grzecznie i być wymarzonym chłopcem?
-A musisz ''gwałcić rabować i zabijać'' -Mówię ironicznie. -Ogarnij się wreszcie koleś!-Szeptałam cały czas jak mi kazał.
-A co? Dziewczynce to nie pasuje?
-Nie, ta dziewczynka ma na imię Johanna i królowa wredoty. Obudź się skarbie!-Pstryknęłam palcami zła.
-Johanna...
-Jeremy! Nie masz pojęcia... ACH! Nie ważne z resztą... -Odwróciłam się.
-Co?
Westchnęłam. Zaczęłamk gestykulować rękami poddenerwowana.
-Tęskniłam za toba pieprzony idioto! To, co słyszałam od Kate, coś że ciemniejesz... Nie obchodzi mnie to co mówią... Ja chcę żebyś... żebyś po prostu się ogarnął! Wolisz zabijać? Gwałcić?
-Nie... Miałem blokadę co do ostatniego...
-Blokadę? Nie wygłupiaj się. Słuchaj, moje życie było do pewnego czasu normalne! Nagle zjawił się wampir... który mnie chce zabić! Aniołki wróżki czarownice pieski i inne popieprzone istoty! A potem TY.
-Co, że ja ci zniszczyłem życie?-Zaśmiał się.
-Nie. -Zmrużyłam oczy. -TY sprawiłeś, że czuję coś, czego nie potrafię pojąć. Moim zadaniem było odnalezienie ciebie, ale tak naprawdę umierałam z tęsknoty. Jeśli te gnoje będą chcieli mi coś zrobić... Sama potem załatwię wszystkie sprawy jak należy. Jestem czarownicą, nie umiem wszystkich mocy, ale wiem co mogę zrobić by ewentualnie odejść.
-Królowa wredoty za mną tęskniła?-Zaśmiał się ale zaraz spoważniał kiedy zobaczył mój wyraz twarzy.
-Tak! Wyobraź sobie że mam uczucia! Umiem się przywiązać do kogoś! A tym kimś jesteś ty! Jeśli jesteś taki, ranisz innych dookoła!
-To się mną nie interesujcie!
Miałam łzy w oczach ale nie płakałam, nie będę. Łzy były powodem bezsilności. Wiedziałam od początku, że za wiele nie zdziałam.
-Ale JA się tobą interesuję! Nie mogę przestać! Rozumiesz?! Jeśli nie, to nie mój problem...! Jeremy... UCH!-Westchnęłam i odwróciłam się znów tyłem do niego.
   Nie wiedziałam co mam mu powiedzieć... W środku walczyła tęsknota, moja wredota i złość. Co pierwsze powinno mną w tym momencie władać? Powoli łagodniałam, ale dalej nie wiedziałam co mam powiedzieć, i jak z nim rozmawiać. Nie obchodziło mnie co teraz będzie... Chciałam żeby się z tego pieprzonego gówna wydostał. Mam ochotę go przytulić właśnie teraz, ale zatrzymuje mnie fakt, że nie wiem jak może zareagować. Nie chodzi o to, że się go boję... Po prostu nie wiem, jak by to odebrał, nie umiem tego wytłumaczyć. Nie boje się go, tylko... Nie wiem... sama nie wiem co ja teraz powinnam zrobić. Stoję skamieniała i patrzę na niego. Odwracam się i kalkuluję wszystko powoli... Przypominam sobie wszystkie ostatnie sytuacje, niepotrzebnie, ale w sumie one same do mnie przybrnęły. Mam znów dość. Tęsknota powinna zniknąć, bo przecież jestem z Jeremym, ale dalej ona jest. Męczy mnie i nie daje spokoju, boję się, że go właśnie straciłam w jakiś sposób. Zakryłam twarz dłońmi i zastanawiam się, co będzie z nim dalej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz