piątek, 18 kwietnia 2014

Od Jeremiego

 Christian chodził jak struty. Zresztą ja też. Akkie nic nie pamiętała...? Współczułem mu. Ja bym chyba oszalał, jakby Johanna mnie nie pamiętała... Chociaż... Może by było lepiej...?
  Nieważne... W każdym razie... No właśnie Johanna. Byłem zdeterminowany żeby zabrać ją od tej kobiety. Co ona sobie wyobrażała? Co za wredne babska chodzą po tym świecie. Byłem tolerancyjny dla kobiet, ale podejrzewałem, że jak ją zobaczę to po prostu nie wytrzymam i zabiję na miejscu.
  Patrzyłem sceptycznie na moje rany. Jak ja mam walczyć, tak naprawdę z nie wiadomo jak silną kobietą, w takim stanie? Dlatego zwróciłem się do Christiana. Wiedziałem, że miał poważne problemy z Akkie i martwił się o nią. Ja też, jednak Akkie była bezpieczna pod opieką Kate, a Johannę to babsko mogło wykończyć.
 Christian zgodził się bez słowa.
- Wiesz gdzie ona jest?
- Nie... Ale jestem stróżem. Odnajdę ją.
Christian skinął głową.
 Nagle w drzwiach stanęła ciotka Kate.
- Nie widzieliście nigdzie Ivy? Roxana mi powiedziała, że nie może jej znaleźć.
Spuściłem wzrok.
- Ta kobieta ją porwała.
- Jaką kobietą? - syknęła przerażona.
Zmarszczyłem brwi i wymieniłem z Christianem ukradkowe spojrzenie.
 Powiedzieć jej, czy nie?
Uznałem jednak, że ciotka może nam pomóc w wykończeniu tej kobiety.           
- Wczoraj Johanna przyszła się pożegnać. Mówiła coś o jakieś kobiecie. Zanim zdążyłem ją zatrzymać, wyszła i zniknęła. Dziś zadzwoniła. Kobieta o pseudonimie El robi jej krzywdę. Porwała na dodatek Ivy.
Ciotka złapała się za głowę.
- Czemu ja o tym nic nie wiedziałam?!
Christian położył jej ręke na ramieniu.
- Nie martw się ciociu. Byłaś zajęta Akkie.
Ciotka zwęziła usta w cienką linię.
- Nie ma co gadać. Idę z wami.
- Ależ ciociu.. - zaprotestowałem cicho.
- Nie gadaj Jerry. Mam swoje powody, żeby z wami iść... Tylko Akkie.
Nie wiedziałem o co chodzi. Jakie powody?
- No właśnie. Akkie jest chora. Musisz tu zostać - podłapałem.
- Ja mogę ją przypilnować - stanęła nagle w drzwiach Lacey.
 Christian zacisnął zęby i odwrócił się. Lacey też na niego nie patrzyła, jednak rzucała ukradkowe spojrzenia.
Dopiero sobie teraz zdałem sprawę. Ona była w nim zakochana! Wbiłem wzrok w buty. Żal mi się jej nagle zrobiło. Nie znałem historii życiowej uczuć Christiana, ale podejrzewałem, że miał coś do Akkie.
  Jednak teraz nie mogłem o tym myśleć. Każda minuta się liczyła, w obliczu tego co mogło stać się z Johną.
- To wspaniale - powiedziała ciotka. Podeszła do Lacey i zaczęła jej coś cicho tłumaczyć. Chris się nie odzywał.
  Wreszcie ruszyliśmy. Ja nie byłem szczęśliwy, z powodu towarzystwa ciotki. Już sobie wyobrażałem ostre pouczanie, gdy będę próbował zrobić coś ekstremalnego. "Uważaj na szwy Jerry", "Powiększysz tylko ranę", "Uspokój się i chodź tu".
 Jednak nic nie mogłem zrobić.
- Dobra Jer. Skup się. Sięgnij do swojego serca i skoncentruj się nad Johną - powiedziała ciotka gdy szliśmy przez las.
Przewróciłem oczami.
- Jakie melodramaty. "Sięgnij do swojego serca" - mruknąłem teatralnie. Ciotka skarciła mnie wzrokiem.
Westchnąłem i zrobiłem to co kazała.
 Przez chwilę nic się nie działo. Stałem skupiony. Pewnie wyglądałem jak dureń. Nie byłem pewny, czy to obok to szelest liści czy chichot Christiana.
   I właśnie wtedy, gdy miałem otworzyć oczy i walnąć go, gdy nastałaby taka potrzeba. Jednak właśnie wtedy coś zawirowało. Przez głowę przeszedł mi ogrom obrazów.
  I nagle zobaczyłem ulicę i dom. Dom był spory i gustowny. Obok stało auto - nissan qashqai.
Nie wiem czemu wpadła mi w oko tabliczka rejestracyjna z początkiem 794.
Wtedy wszystko się rozmazało. Znów byłem sobą. Stałem pośród drzew. Ciotka i Christian wpatrywali się we mnie z napięciem.
- Co  zobaczyłeś? - zapytała niecierpliwie.
Przymknąłem oczy.
- Duży dom...Ulicę.
- Tylko tyle? - w głosie ciotki słychać było ogromny żal.
- Prawie na całym świecie jest ulica i domy koło niej - prychnął Christian.
Zmarszczyłem brwi. Zły walnąłem Christiana w ręke.
- Była jeszcze tabliczka rejestracyjna na nissanie z początkiem 794 - szepnąłem.
Ciotka stała chwilę nieruchomo, po czym z triumfem klasnęła w ręce.
- Wiem! Takie tabliczki mają w New Hampshire! Jerry, jesteś genialny!
Przewróciłem oczami.
- Ale w New Hampshire jest tysiąc domów i ulic! - zaprotestował Christian. Widać, że nie chętnie opuścił posterunek przy Akkie.
Ciotka zagryzła wargę, a ja powiedziałem z mocą.
- Będę wiedział gdzie to jest.
Po czym odwróciliśmy się i podążyliśmy z powrotem do samochodu.


C.D.N. u Christiana





























Brak komentarzy:

Prześlij komentarz